Najnowsze artykuły
- ArtykułyAzyl i więzienie dla duszy – wywiad z Tomaszem Sablikiem, autorem książki „Mój dom”Marcin Waincetel1
- ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz5
- ArtykułyStworzyć rzeczywistość. „Półbrat” Larsa Saaybe ChristensenaBartek Czartoryski15
- ArtykułyNagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego: poznaliśmy 10 nominowanych tytułówAnna Sierant14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Frederic Traini
Znany jako: Frédéric TraïniZnany jako: Frédéric Traïni
1
6,0/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,0/10średnia ocena książek autora
40 przeczytało książki autora
29 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Messi. Wieczny zwycięzca. Frederic Traini
6,0
http://warszawski-myslnik-codziennik.blogspot.com/2014/01/messi-wieczny-zwyciezca.html
Warszawski Myślnik-Codziennik
Zapiski o sprawach z pierwszych i ostatnich stron gazet. Recenzje książek i filmów, piękne zdjęcia znanych i nieznanych zakątków - nie tylko Warszawy. Historie ludzi znanych w zupełnie nieznanym wydaniu.
Widzieć grę Messiego to lepsze niż seks" - miał powiedzieć sam Diego Armando Maradona podczas pierwszego spotkania z piłkarzem, który ma szansę wyrzucić go z tronu króla futbolu. Dla grzecznego Leo te słowa były szokiem. A jeszcze więcej emocji wzbudziło u niego zobaczenie na żywo 120 kg żywej, ale już podstarzałej piłkarskiej legendy. To był 30 sierpnia 2005 r. i wielkie telewizyjne show "La noche del 10", a przede wszystkim spotkanie na szczycie dwóch gigantów światowego i argentyńskiego futbolu. Nie było istotne, że w programie telewizyjnym Maradony gość jest "kwiatkiem do kożucha" samego Diego. Ważne jest to, że Leo spotkał się z kimś, do którego porównują go na całym świecie wszyscy. O kulisach tego spotkania i o wielu innych ciekawostkach z życia "Atomowej Pchły" Barcelony pisze Federic Traini w biografii piłkarza, która na początku roku ukazała się na polskim rynku.
Książka F. Trainiego może rozczarować tych, którzy w pierwszej kolejności chcieliby pooglądać zdjęcia, a czytanie zostawić sobie na nudne wieczory bez meczu FC Barcelony. Niestety, autor nie postarał się o żadne zdjęcia z archiwum prywatnego Messiego. W porównaniu do wydań innych książek - np. ostatnio o Robercie Lewandowskim - forma wydania biografii Messiego pozostawia wiele do życzenia. Ale to w zasadzie jedyny zarzut, jaki można skierować przeciwko Trainiemu. Barceloński komentator "L'Equipe" wie o Messim bardzo dużo - zważywszy na fakt, że sam piłkarz niewiele o sobie mówi. W książce mówią za to o nim inni - koledzy z boiska, przyjaciele z rodzinnych przedmieść argentyńskiego Rosario i nie tylko.
Autor opisuje wszystkie rekordy, które do tej pory pobił Leo Messi. Z precyzją relacjonuje mecze, w których to nastąpiło. I tak wiadomo, że Messi mając 17 lat, 10 miesięcy i 7 dni został najmłodszym strzelcem FC Barcelony - 1 maja 2005 r. strzelił swojego pierwszego gola w Primera Division. Później opowiadał dziennikarzom, że po wszystkim nie mógł zmrużyc oka, a bramkę zadedykował rodzinie, która zawsze go wspierała. Teraz rekord wieku należy już do innego zawodnika - Bojana Krkicia. Nie zmienia to jednak faktu, że Messi ma koncie tyle rekordów, że żaden z czynnych zawodowo w obecnych czasach piłkarzy nie zdoła osiągnąć w części tego, co udało się "Atomowej Pchle" z Rosario.
Messi, z pochodzenia Argentyńczyk, do końca życia będzie porównywany z legendą futbolu z rodzinnego kraju czyli z Maradoną. Na początku opisałam kulisy ich pierwszego spotkania. Później Leo miał wielokrotnie okazję spotykać się z Diego, który przez pewien czas był nawet selekcjonerem narodowej drużyny piłkarskiej Argentyny. Dziennikarze sportowi odnotowali również fakt, że tak jak Maradona swój pierwszy mecz w barwach narodowych Messi stoczył z Węgrami. Obydwaj debiutowali również w FC Barcelonie, obydwaj mają też na koncie bramkę przy użyciu "boskiej ręki". Traini pisze, że każde posunięcie czy sukces Messiego jest okupione porównaniem do Maradony. Jedyną klarowną różnicą między zawodnikami jest usposobienie. Messi nie prowadzi tak intensywnego życia towarzyskiego i prywatnego jak jego mistrz Diego, nie jest też bohaterem tak wielu skandali. Wielu porównania do kogoś innego ciążą. Messiemu to nie przeszkadza. Gra swój futbol, żyje własnym życiem i nie prowokuje do porównań - chyba że swoim fantastycznym stylem gry.
Traini opisuje również dzieciństwo Messiego, jego piłkarskie osiągnięcia na boiskach Rosario i rodzinę, która na każdym kroku wspiera swoje "złote dziecko". Po lekturze książki wiadomo, dlaczego Leo swoje najważniejsze bramki dedykuje ukochanej babci Celii i pozostałym członkom rodziny. Autor pisze również o kulisach jego choroby związanej z niedoborem hormonu wzrostu. Paradoksalnie - gdyby FC Barcelona nie zgodziła się na finansowanie leczenia, a Messi byłby całkowicie zdrowym chłopcem - nie wiadomo, czy stałby się taką gwiazdą futbolu.
W biografii poznajemy również kulisy dorastania przyszłej gwiazdy piłki nożnej - już wtedy było wiadomo, że Messiego nie interesują remisy, a już na pewno nie obchodzi go przegrywanie. On zawsze musiał wygrywać - na boisku w meczu z kolegami, podczas rodzinnych zmagań piłkarskich - zawsze i wszędzie. Inaczej kończyło się to łzami i wielką determinacją w dążeniu do kolejnych zwycięstw w kolejnych meczach. Starsi bracia Leo opowiadają, że on wszędzie chodził z piłką, która była przyklejona do jego nogi. Jak nie było piłki, to tak jakby mu ktoś amputował całą nogę. Taki był mały Messi - przestawał płakać jak zaczynał wygrywać.
http://warszawski-myslnik-codziennik.blogspot.com/2014/01/messi-wieczny-zwyciezca.html
Messi. Wieczny zwycięzca. Frederic Traini
6,0
Kto to tłumaczył?! Tak idiotycznych tłumaczeń nazw, nazwisk, klubów, krajów jeszcze nigdy nie widziałem! Pani Barbaro Walicka - posiada Pani Internet! Tam najmierniejszy tłumacz-amator jest w stanie sprawdzić, że Coup du Monde to Mistrzostwa Świata, a Sèville CF znany jest w Polsce jako Sevilla... Słabo... zresztą jak cała książka.