Popularne wyszukiwania
Polecamy
Mateusz Sękowski
1
6,6/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,6/10średnia ocena książek autora
19 przeczytało książki autora
20 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Dziedzice krwi Mateusz Sękowski
6,6
Aerdin Veske to ćwierć elf, który od osiemnastu lat podróżuje po świecie, aby dokonać zemsty poprzysięgniętej mordercom swoich rodziców. Jednak nawet po takim czasie nie wiele udało mu się zdziałać. Ktoś bardzo nie chce, aby prawda wyszła na jaw i doskonale potrafi zacierać za sobą ślady. Nie zraża to młodzieńca, ma on swoje sposoby, aby zdobyć chociaż skrawki potrzebnych informacji. Ważne, żeby chociaż o centymetr przybliżały go do spełnienia obietnicy.
Niestety Aerdin często przekonuje się, że droga którą podąża wcale nie należy do bezpiecznych. Bardzo często ociera się o śmierć, ale nic go nie powstrzyma…
Jest to bardzo okrojone streszczenie fabuły, ale uwierzcie mi tyle się dzieje, że ciężko jest opisać wszystko tak, aby nie zdradzić tych najważniejszych wątków szczególnie, iż każda z takich przygód ma znaczący wpływ na dalsze wydarzenia, w jakich przychodzi brać udział głównemu bohaterowi. Jak więc łatwo się domyślić, fabuła jest dosyć złożona i niepozbawiona niespodzianek. Akcja mknie do przodu i nie sposób się przy niej nudzić.
Powinnam napisać teraz coś na temat autora, którego Dziedzice krwi są debiutanckim występem na scenie pisarskiej, ale niestety nie mam szansy tego zrobić, ponieważ nic nie można znaleźć o Mateuszu Sękowskim. Ani autor, ani wydawnictwo nie zamieścili nawet króciutkiej notki biograficznej. W sumie jest to nawet świetne posunięcie marketingowe, ponieważ taka niewiedza potęguje czasem ciekawość względem powieści.
Co do bohaterów, to chyba już taka jest tendencja debiutujących pisarzy, że ich główni bohaterowie są do znudzenia idealni i prawi. Tutaj niestety jest tak samo. Niestety wprowadza to lekką sztuczność, ale dającą się przeżyć. Na szczęście pozostała „plejada” bohaterów nadrabia tę „idealność” i to z nawiązką. Autor uwiarygodnił je, dużo bardziej niż protagonistę, po przez uwidocznienie zarówno ich zalet jak i wad, tych drugich zabrakło u Aerdina. Nie znaczy to jednam, że nie da się go nie lubić. Jest wręcz odwrotnie…
Podsumowując. Dziedzice krwi nie są pozbawione wad, ale przecież żaden debiut się bez nich nie obchodzi. Mimo to uważam, że warto poświęcić swój czas na zapoznanie się z tą lekturą. Autor miał naprawdę świetny pomysł, który udało mu się wykorzystać w stopniu zadowalającym. Polecam.
Dziedzice krwi Mateusz Sękowski
6,6
Kiedy autor napisał do mnie czy chcę zrecenzować jego książkę, długo się nie wahałam. Uraczyła mnie jej okładka, jak również opis. Dodatkowo mało jest książek o elfach, także to przechyliło szale, aby zgodzić się na zrecenzowanie lektury. Czy decyzja była słuszna?
Ćwierć elf Aerdin, poprzysiągł zemstę na zabójcach matki, ojca, swojej służby i innych wieśniaków, którzy polegli podczas napadu na ich wioskę. Po osiemnastu latach, dzięki Znajomemu wpada na trop oprawców sprzed lat. I na tym mogłoby się wszystko zakończyć, gdyby nie fakt, że za dawnym morderstwem kryje się pewna tajemnica, a droga do rozwikłania jej nie jest taka prosta. Ktoś czyha na życie Aerdina i nie pozwoli mu aby przeżył i odkrył prawdę. Ćwierć elf niesie za sobą śmierć, ale także zyskuje przyjaciół. Wiele o nim się mówi, a na ostateczne starcie wyruszy z piątką kompanów. Jakie trudności napotka Aerdin, kim okażą się jego druhowie oraz jakie legendy o nim krążą i które są prawdziwe? Czy uda mu się przeżyć i pomścić swoją rodzinę?
W pierwszym momencie, kiedy zaczęłam czytać, odrzucił mnie język, w którym książka została napisana. Nie jest to zwykła pospolita polszczyzna. W pierwszej chwili trochę to utrudniało czytanie i bardzo męczyło, ale już po kilku stronach przyzwyczaiłam się i nawet nie zwracałam na to uwagi, choć wyłapałam kilka pospolitych przekleństw, które nieco mi nie pasowały do czasów, które zostały opisane. Mimo pierwszych trudności, książkę bardzo szybko się czyta. Dzieje się tam tyle, że nie sposób się nudzić, ani oderwać od czytania. Nie sposób wszystkiego opisać, po prostu za dużo tego. Dzięki temu, że tak dużo jest przygód, książka ma niebanalny urok, któremu nie sposób się oprzeć.
Każdy z bohaterów ma swój charakter, który jest bardzo widoczny. Postacie są dobrze opisane i każda z osobna wprowadza coś do całej historii. Nie będę wam za dużo zdradzała, ale dam wam delikatny zarys postaci, choć nie zdradzę kto jest kim. Jeden z nich jest świetnym szermierzem, mimo że zabija wiele osób na swej drodze, potrafi bronić niewinnych i słabszych. Dobrze dobiera sobie osoby, które go otaczają. Nie raz wpada w kłopoty, ale jego przyjaciele zawsze mu pomogą. Za to nasz drugi bohater to świetny informator. Zawsze dowie się tego czego chce. Jego informacje są bardzo przydatne i nie kiedy ratują życie. Często wpada w kłopoty, przez co bardzo często trzeba go ratować przed śmiercią z rąk władzy. Ale na tym nie koniec. Bohaterów jest o wiele więcej i każda wprowadza jakąś cząstkę siebie. Aby poznać ich wszystkich, musicie zapoznać się z lekturą.
Oprócz elfów, znajdziemy tutaj krasnoludów, magów, sukubów, ludzi, a nawet zmiennokształtnych, potwory i duchy. Część z nich znamy z innych książek. Nie wszyscy są dobrymi postaciami, a kto okaże się tymi najokrutniejszymi? Jak sami widzicie dzieje się wiele. Książka utrzymuje pewien poziom, który przez całą lekturę nie spada. Choć końcówka utrzymuje pewien standard, to jednak czegoś mi brakowało, coś zostało niedopowiedziane, bynajmniej mam takie wrażenie. A może to zwykłe złudzenie…
Niestety nie mogłam znaleźć informacji na temat samego autora, przez co niestety ubolewam, bo warto byłoby coś się o nim dowiedzieć. Patrząc na książkę, można wywnioskować, że jest to debiut. Lektura ukazała się w październiku 2013 roku. Niestety, gdyby nie autor to pewnie do tej pory bym o niej nie słyszała. Dowodzi to tylko, że nikt nie jest zaangażowany w promocję książki, a szkoda bo jest naprawdę dobra. Nie należy też do cienkich książeczek, jest dosyć obszerna, a sam druk nie jest ani bardzo drobny, ani bardzo rozległy. Dopełnia ją przepiękna okładka, która jest bardzo tajemnicza, ale również hipnotyzuje, przez co nie można się oprzeć lekturze. Pod względem estetycznym tej pozycji nie ma się do czego przyczepić. Mogę mieć tylko nadzieję, ze autor niepoprzestanie na jednej lekturze, a zaskoczy nas kolejną świetną pozycją.
Moja ocena: 8/10