cytaty z książek autora "Beata Kiecana"
Librus mi się zawiesił i nie mogłam odrobić lekcji. System pewnie nie wytrzymał takiego oblężenia i padł. Teraz już zupełnie nie mam co robić na tej kwarantannie. Leżę na łóżku i patrzę w sufit. Nie wychodzę na dwór od trzech tygodni. Jedyną moją aktywnością mogłoby być posprzątanie pokoju, ale nie, dzięki, już wolę poleżeć.
Babcia nauczyła się trochę dyplomacji. Wie, z w tej rodzinie jak na wojnie, trzeba bardzo uważać, żeby nie nadepnąć na granat.
- Papierosy szkodzą zdrowiu - mawiała moja Mama między jedną fajką a drugą. - Przez te papierosy to nawet w ciążę zaszłam...
Któregoś dnia Wujek wyczytał w internecie, że na koronawirusa najlepsza jest chinina, która znajduje się też w toniku. Natychmiast pobiegł do Biedronki i zapytał:
- Jest chinina?
-Nie ma!
- To poproszę gin z tonikiem.
Tymczasem Mama otworzyła szampana. No bo raz, że wychodzi za mąż, a dwa, że wreszcie skończyła książkę.
Tak, kiedyś mama ciągle płakała, nawet gdy nie było trzeba. Teraz dużo się śmieje, nawet wtedy, kiedy nie trzeba.
Najgorzej było, kiedy Mama postanowiła naprawdę zostać królową, co prawda królową sprzedaży w swojej firmie, ale to wystarczyło, żeby jej odbiło. Strasznie się tego baliśmy z Wujkiem, bo już teraz ciężko z nią wytrzymać.
Szkoła powinna kojarzyć się z nauką, a dom z odpoczynkiem, a tak to mam teraz piekło w obu miejscach.
Kwarantanna trwała i wręcz dusiliśmy się w swoim własnym sosie.
Skoro nie mogłam przekonać Mamy, że Wujek jest beznadziejny, to spróbowałam przekonać Wujka, że beznadziejna jest Mama.
Mama jest jak PiS, połowa ją kocha, połowa nienawidzi. Czasem szala przechyla się o jeden procent w jedną lub w drugą stronę, dlatego Mama jest albo na szczycie, albo głęboko w dupie.
Nie należy chować głowy w piasek, bo można dostać kopa w tyłek i nie wiedzieć od kogo, a tak, to przynajmniej będzie się widziało, kto nas kopnął.
Kiedy mama poznała Wujka, oboje byli biedni jak myszy pod kościołem.
Mama zawsze twierdziła, że jest samotną matką, a samotne matki są pod specjalną ochroną państwa.
Babcia jednak nie chciała synia oszukiwać. To dziwne, bo Mamę i ciocię zawsze oszukiwała. Kiedyś, jak były małe i przeszły na wegetarianizm, to babcia do kaszy gryczanej dodawała skwarki i mówiła im, że to biały ser. Mama od tamtej pory ma ograniczone zaufanie do babci.
Dobra, nie lubiłam chodzić do szkoły, fakt, ale tego, że ktoś mi tego zabroni jednak się nie spodziewałam.