Był amerykańskim pisarzem kryminałów znanym ze swoich opowiadań i powieści z gatunku noir. Według krytyka Dennisa Drabelle: „Pomimo jego wykształcenia (uniwersyteckiego),połączenie etniczności (żydowskiej) i temperamentu pozwoliło mu wczuć się w outsiderów: biednych robotników, niesprawiedliwie oskarżonych, zbiegów, przestępców”. Goodis zmarł o 23:30, 7 stycznia 1967 r. w Albert Einstein Medical Center (Filadelfia) niedaleko swego domu. Miał 49 lat. Jego akt zgonu jako przyczynę śmierci wymienia udar. Kilka dni wcześniej Goodis został pobity, gdy stawiał opór podczas rabunku. Niektórzy przypisywali jego śmierć obrażeniom. Mówi się również, że przewrócił się podczas odśnieżania. Został pochowany w Roosevelt Memorial Park w Pensylwanii.http://www.davidgoodis.com/
„Arcydzieła czarnego kryminału” to zbiór dziewiętnastu najlepszych opowiadań kryminalnych, które ukazywały się na łamach „pulp magazines” – tanich czasopism, drukowanych na najgorszym i najtańszym papierze jaki był dostępny w latach 30 i 40 dwudziestego wieku. Oprócz zawartych w książce opowiadań, Peter Haining, brytyjski dziennikarz i znawca literatury popularnej, umieścił w książce, notki biograficzne autorów oraz genezę powstania tekstów kryminalnych.
Ameryka po pierwszej wojnie światowej. Czas rozczarowań, frustracji i zorganizowanej przestępczości powoli przejmującej kontrolę nad wielkimi miastami. Powstające jak grzyby po deszczu nocne kluby, piękne dziewczyny o wątpliwej reputacji, i oni… twardzi, prywatni detektywi o mocnych szczękach, niewyparzonych językach i kastetach w dłoni.
Bohaterem kryminału jest trzydziesto paro letni doker portowy – William Kerrigan. Mężczyznę dręczy widmo samobójczej śmierci siostry. Dziewczyna po gwałcie, nie mogąc znieść tej hańby poderżnęła sobie gardło w ciemnym zaułku (tytułowym rynsztoku). Will poprzysięga zemstę, poznaje kobietę, zakochuje się. Banał…
A wcale, że nie. „Księżyc w rynsztoku” to czarny kryminał. Cały świat bohatera to rynsztok. Obskurne czynszówki, brudne ulice, ludzie, którzy na życie i alkohol zarabiają albo pracą w porcie, albo prostytucją albo spuszczeniem za parę dolców komuś łomotu, kobiety o temperamencie ostrzejszym od sosu tabasco potrafiące porządnie przyp****olić. Jednym słowem slumsy Ameryki lat 40 – 50 XX wieku.
To właśnie w takim złowrogim miejscu, gdzie skórę trzeba mieć twardszą niż pancerz czołgu, przyszło żyć i umrzeć tak niewinnej, naiwnej, delikatnej i dobrotliwej istocie jaką była Catherine Kerrigan. Autor dzięki retrospekcją udowadnia czytelnikowi jak bardzo nie pasowała do otaczającej ją rzeczywistości.
Utwór może nie genialny ale na pewno dla wielbicieli noir idealny na sobotni wieczór. Mnie na pewno to rozwiązanie bez rozwiązania przekonał do twórczości Davida Goodisa.
http://wiedzmblog.blogspot.com/