Perska księżniczka Barbara Mosallai Bell 6,6
ocenił(a) na 57 lata temu Kolejna książka w stylu: młode i naiwne dziewczę zakochuje się bez pamięci w muzułmaninie, wyjeżdża z nim do jego ojczyzny i tam następuje przykre zderzenie z brutalną rzeczywistością.
Jak zawsze w tego typu literaturze zadziwia mnie lekkomyślność, z jaką owe panie decydują się na poślubienie człowieka z zupełnie innego kręgu kulturowego i innego wyznania. Bez urazy, ale ja chyba dłużej się namyślam nad zmianą pracy, niż one nad wyborem partnera życiowego. Nie do końca rozumiem, jak można wyjść za mąż za człowieka, o którym praktycznie się nic nie wie. Nie zna się jego rodziny, upodobań, zwyczajów, tradycji. A skoro już ktoś się na taki ryzykowny krok decyduje, to nie zaskakuje, że przyszłość okazuje się wcale nie tak różowa, jakby się chciało...
Na pewne usprawiedliwienie niewiedzy Barbary można dodać tylko to, że opisywane zdarzenia miały miejsce, kiedy dostęp do takich i podobnych informacji był znacznie ograniczony.
Choć autorka ma ode mnie plusa za szczerość, to przyznaję, że kilka razy złapałam się za głowę, czytając co poniektóre fragmenty. Np. po przyjeździe do Iranu rodzina jej ukochanego próbuje wymóc na niej zgodę na trudne do zaakceptowania zachowanie, do tego widzi jak patriarcha rodu (trzęsący całą rodziną i decydujący o losie każdego jej członka) wykorzystuje seksualnie kilkuletnią dziewczynkę, lecz wszystko to nie stanowi dostatecznego powodu do chwili refleksji i zastanowienia nad planami małżeńskimi, a wręcz przeciwnie nawet- nasza bohaterka irytuje się, że musi czekać aż 3 miesiące na ślub.
Kiedy iluzja o szczęśliwym pożyciu małżeńskim pryska, Barbara zawiera "układ" ze swym mężem: kiedy urodzi mu upragnionego syna, ten pozwoli jej na wywiezienie z kraju córek. I nawet przez moment nie błyska w jej głowie myśl, że owa obietnica może nie być warta nawet funta kłaków. Bo skoro wcześniej jej małżonek złamał setkę innych, to jaka siła zmusi go do dotrzymania właśnie tej jednej?
Niestety, takich przykładów braku logicznego rozumowania mogłabym przytoczyć więcej.
Faktem bezspornym jest też, że jakkolwiek lekkomyślna, czy wręcz głupia by nie była, to nie daje to prawa nikomu do znęcania się nad nią, gwałcenia, upokarzania itp. Obawiam się też, że kobieta miała zwyczajnego pecha, bo trafiła na zwyrodnialca. Zachowanie jej męża bowiem stoi w sprzeczności z jakąkolwiek religią i nie może być utożsamiane z żadnym wyznaniem. Niestety, ale przypadki maltretowania żon, czy dzieci można znaleźć niemalże wszędzie, jak świat długi i szeroki. Tragedia naszej bohaterki zaś polega na tym, że w kraju europejskim, czy w Stanach mogłaby się od kogoś takiego w miarę szybko uwolnić... W Iranie zaś jej gehenna trwała całe lata.
Część druga książki- czyli losy jej córek, które zawieszone gdzieś pomiędzy dwoma kulturami szukają swojego miejsca na ziemi, znacznie słabsza niż pierwsza.