cytaty z książek autora "Kalman Segal"
Być dzielnym w poniesionej klęsce, to prawie tak, jak odnieść zwycięstwo.
Kochałem Polskę, ale kiedy krzyczano "niech żyje Polska", cierpła na mnie skóra, bo po tych okrzykach można się było spodziewać, że za chwilę zaczną bić Żydów.
Trzeba być nie lada mówcą, trzeba być kaznodzieją złotoustym, prorokiem lub poetą, by we właściwy sposób powiedzieć komuś, że się go kocha.
Przypomniał sobie bajeczkę o człowieku, który był tak straszliwie samotny, że sam pisywał do siebie listy ze zwierzeniami. I było mu bardzo smutno, jeśli przez kilka dni nie otrzymywał odpowiedzi.
Pomyślał, że chciałby, by ktoś nad jego mogiłą kiedyś tak właśnie zapłakał, choć to niczego nie mogłoby odmienić, płacz, którym żegnamy umarłego, jest równie bezsilny jak płacz umierającego.
Zawsze pragniemy mieć więcej niż mamy i zawsze mamy więcej niż nam potrzeba.
Odgrodzeni ścianą nocy cierpieli, każde z nich inaczej, każde z nich w inny sposób było nieszczęśliwe.
Miał być jej kochankiem, a całował ją prawdopodobnie tak, jak ojciec powinien całować swoją córkę.
Przy odrobinie wyobraźni często można być szczęśliwym.
Bóg obdarzył panią niespotykanym talentem – powiedział - potrafi pani w najsłodszy sposób przekazać człowiekowi najgorszą wiadomość. Świetnie to pani robi, prawie bezboleśnie. Powinna pani odczytywać wyroki skazanym na śmierć.
Wydawało się jej, że kochając tego człowieka, urąga pamięci ojca, który życiem przypłacił ten mezalians.
Pisze książki, w których nie ma za grosz prawdy bo on łże jak najęty, i co najgorsze: nie ma w nich także za grosz kłamstwa.
Piękny to był śmiech , perlisty – widział go, unosił się, jakby powiedział Homer „z zagrody jej zębów”, był podobny do trzech kwiatów, był jak kwiat biały i jak kwiat zielony i jak lekko skaleczony kwiat, a wszystkie trzy były żywe i pachniały jej oddechem.
Wrócił smutek jesiennego dnia, pociąg był już daleko za stacją, stała wciąż na peronie, zabrał to ze sobą: oczy, które wszystko widzą, oczy które wszystko mówią.
,,(...) wydało mu się, że w tej bezwzględności człowieka odczytującego klątwę mieści się głęboka otchłań dzieląca ludzi dalekich i obcych, a jednak od siebie zależnych".
Pożegnania kochających zawsze są rozpaczliwe, przynoszą przedsmak śmierci, każda śmierć jest przedwczesna, nawet śmierć wroga.
Płacz był rzeczą zupełnie zdewaluowaną, kto tylko miał oczy, ten płakał.
Na naszym stopniu cywilizacji nie ma wolności absolutnej. Człowiek jest niewolnikiem permanentnym. W niewoli przyrody, techniki, społeczeństwa i państwa, w niewoli idei i fetyszy, urzędów, armii i szarlatanów. Z tego wszystkiego robi się olbrzymie aparaty i maszyny do zabijania.
Wolność absolutna? Tego w ogóle nigdzie nie ma, a gdyby było, ludzie wymyśliliby coś przeciw temu. Zawsze każdy chce drugiemu coś narzucić. Czasem pętlę od stryczka, a czasem tylko swój sposób myślenia.
Są tacy, co zadają rany, i tacy, co je goją. Jedni przewracają, inni podnoszą. Żeby podnieść upadłego, trzeba obok niego uklęknąć – to ogromny wysiłek. Jest miłosierdzie i jest okrucieństwo. Bezczynni też są okrutni, nawet jeśli mówią pięknie.