Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać206
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jens Høvsgaard
Źródło: http://wyborcza.pl/
3
6,2/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller, reportaż
Urodzony: 01.01.1956
Jest dziennikarzem śledczym i redaktorem gazety dla bezdomnych ("Hus forbi", tłum. Bez domu),tytułu wiodącego w debacie o bezdomnych.
Wcześniej pracował dla Nordisk Film, Kanal2 i TvDanmark, gdzie przez 8 lat pełnił funkcję redaktora naczelnego Wiadomości. Nakręcił szereg programów dokumentalnych dla wielu europejskich stacji, m.in. CNN. Nominowany do Nagrody Cavling?a w 2006 r. za cykl artykułów o handlu kobietami. W 2007 r. wydał książkę reportażową Sprzedane na seks, bardzo pozytywnie ocenianą przez recenzentów. Jest to wstrząsający reportaż o międzynarodowej prostytucji. W 2009 r. wydał pierwszą pozycję beletrystyczną Martwe księżniczki nie mają marzeń, pierwszy tom planowanej serii kryminalnej z reporterem Johnem Hillingiem.http://
Wcześniej pracował dla Nordisk Film, Kanal2 i TvDanmark, gdzie przez 8 lat pełnił funkcję redaktora naczelnego Wiadomości. Nakręcił szereg programów dokumentalnych dla wielu europejskich stacji, m.in. CNN. Nominowany do Nagrody Cavling?a w 2006 r. za cykl artykułów o handlu kobietami. W 2007 r. wydał książkę reportażową Sprzedane na seks, bardzo pozytywnie ocenianą przez recenzentów. Jest to wstrząsający reportaż o międzynarodowej prostytucji. W 2009 r. wydał pierwszą pozycję beletrystyczną Martwe księżniczki nie mają marzeń, pierwszy tom planowanej serii kryminalnej z reporterem Johnem Hillingiem.http://
6,2/10średnia ocena książek autora
376 przeczytało książki autora
333 chce przeczytać książki autora
4fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Szpiedzy, których przyniosło ocieplenie. Afera Nord Stream
Jens Høvsgaard
7,3 z 23 ocen
86 czytelników 5 opinii
2018
Martwe księżniczki nie śnią
Jens Høvsgaard
Cykl: John Hilling (tom 1)
5,7 z 118 ocen
264 czytelników 14 opinii
2012
Najnowsze opinie o książkach autora
Szpiedzy, których przyniosło ocieplenie. Afera Nord Stream Jens Høvsgaard
7,3
Świetna książka autorstwa duńskiego dziennikarza śledczego, opisująca rozgrywkę pomiędzy zachodnimi politykami a Władimirem Władimirowiczem Putinem.
W jaki sposób zaprocentowała Prezydentowi Federacji Rosyjskiej edukacja na Wydziale Prawa Państwowego Uniwersytetu w Leningradzie, oraz w moskiewskiej Wyższej Szkoły KGB im. F. Dzierżyńskiego na poszczególnych szczeblach kariery po zakończeniu służby? Kariera agenta KGB w Niemieckiej Republice Demokratycznej oraz nawiązane tam kontakty umożliwiły Władimirowi Władimirowiczowi zdobycie doświadczenia i pozyskanie bazy współpracowników, zarówno spośród oficerów STASI jak i pozyskanych agentów.
Książka doskonale obrazuje, jak słabi w rozgrywkach z Moskwą są politycy Unii Europejskiej i jak w gruncie rzeczy tanio sprzedają swoje „ideały” jeśli je oczywiście kiedykolwiek posiadali. Dla byłych ważnych graczy politycznych – kanclerza Niemiec czy premiera Finlandii wystarczyły lukratywne stanowiska lobbystów, a później członków zarządu spółki – córki Gazpromu.
To, jak pięknie działa świat realny, nie skażony polityką historyczną doskonale widać w tej, prowadzonej przez zawodowców, gdzie wyszukiwane są elementy łączące i będące świadectwem przeszłych, znakomitych relacji z Rosją. Przykładem może być Dania, która na potrzeby poprawienia klimatu politycznego wykorzystuje duńską księżniczkę - nieżyjącą od 75 lat cesarzową Dagmarę (żonę cesarza Aleksandra II, a matkę Mikołaja II Aleksandrowicza Romanowa) poprzez inwestycje w remont placu przed pałacem w Petersburgu. W dobrze prowadzonej polityce historycznej nie szuka się tego, co najtrudniejsze we wzajemnych relacjach bez zastanawiania się nad konsekwencjami takich zachowań.
Lektura podręczników, o tym jak się robi „realpolitik”, zamiast „polityki wstawania z kolan” powinna być obowiązkową dla tych, którzy sprawują władzę w Polsce. Wstawanie z kolan, bez zwrócenia uwagi na to, że klęczy się pod stołem, przy którym podejmują decyzje „duzi chłopcy” może się, w najlepszym wypadku, skończyć guzem, a zbyt gwałtowne wstawanie nawet wstrząsem mózgu. A kiedy się coś tym klęczącym przydarzy, to „duzi chłopcy” zerkną pod stół i jeżeli taka będzie konieczność - „wyrażą zaniepokojenie” albo, tak jak w przypadku aneksji Krymu - ”głębokie zaniepokojenie”. A potem wrócą do poważnych rozmów o pieniądzach, inwestycjach i strefach wpływu oraz innych, nudnych dla miłośników przegranych powstań, tematów.
A czy można taktownie pominąć pewne nieszczególnie wygodne fragmenty historii? Można, bo w relacjach ze „strategicznym partnerem” - liczącą około 3,7 milionów mieszkańców Gruzją, dało się „zapomnieć” o muzeum Wielkiego Gruzina w Gori
Siódmy dzień Jens Høvsgaard
5,6
Kiedy historię rozpoczyna wisielec, mało kto nie będzie zaintrygowany. Długo nie mogłam sobie przypomnieć, w jakiej książce się z tym spotkałam, aż wreszcie mnie olśniło. „Czas zapłaty” Johna Grishama! Świetna, wciągająca, niekiedy trąciła myszką, ale nie na tyle, żeby odpychać od dalszego czytania. W trakcie lektury zdążyłam obejrzeć „Bielmo” z Christianem Bale(m?) i tam też punktem początkowym było ciało wiszące pod konarem. Dwa godne polecenia przykłady oraz trzeci, który mógł być przynajmniej dobry, skoro miał taką bazę. Tymczasem „Siódmy dzień” okazał się nudny, jałowy, nieciekawie opowiedziany i męczący. Co poszło nie tak?
Nie lubię pisać negatywnych opinii, bo szkoda mi na to czasu. Zazwyczaj żałuję tego, który zmarnowałam na czytanie/oglądanie jakiegoś dzieła, a którego nic mi już nie zwróci. Jeśli to książka, ograniczam się do paru zdań wrzuconych na LC, żeby wiedzieć, dlaczego mi nie podeszło. I ewentualnie drugi raz się nie nadziać. Tym razem jednak robię wyjątek, bo wciąż nie mogę zrozumieć, czemu dobrnęłam do ostatniej strony (po prawie miesiącu),choć wszelkie znaki mówiły: daj se spokój!
Nic mi się tu nie podobało, chociaż by mogło, bo naprawdę było z czego uklepać fajną historię. A wygląda na to, że Jens Høvsgaard wrzucił do gara wszystko, co przyszło mu do głowy i myślał, że jakoś to będzie. Samo się ugotuje. Mamy tu samobójstwo guru lokalnej sekty, które w toku śledztwa przestaje wyglądać na samobójstwo, znikające dzieci, tajemnicze konszachty wpływowych ludzi z politykami, a do tego nagrania perwersyjnego seksu i wrzucone co jakiś czas sielskie scenki z dzieckiem głównego bohatera. Jakby tego było mało, jego żona wciąż walczy z hormonami nieustabilizowanymi po porodzie, a w pracy źle się dzieje, bo „góra” żąda wyników i chce zmienić gazetę w brukowiec. Wspomniany bohater łazi tam, gdzie go nie chcą i albo grożą mu pobiciem, albo chcą poszczuć psem, albo pokazują kuciapkę w ataku histerii. Tak, widzę, jak to brzmi.
Całość jest łokropecnie nierówna. Raz mamy zbędne opisy przygotowywania posiłków, raz (chyba mający rozczulać) opis niemowlaka śpiącego na jednym rodzicu, ale trzymającego dłoń na drugim, a raz dość szczegółowe streszczenie tego, co widać na porno nagraniu. Wychodzi niestrawny kogel-mogel. Do tego „Siódmy dzień” mógłby przejść jeszcze jedną korektę (zakładam, że jakaś była),bo w kilku miejscach dialogi mieszają się z resztą tekstu. No i sam język pozostawia sporo do życzenia.
Pierwszy raz od dawna miałam do czynienia z czymś, co składało się z ciekawych wątków, a tworzyło kompozycję, która kompletnie mnie nie interesowała. Nie obchodziło mnie, czy kaznodzieja się zabił, czy został zamordowany, o co chodzi z tymi dziećmi, kogo konkretnie mają pogrążyć nagrania, a już najmniej – co bohaterowie jedzą i jak się to przyrządza. Domęczyłam czytanie, doczłapałam do końca nie wiem czemu i po co. Uroczyście obiecuję samej sobie nie tracić więcej czasu ani nerwów na podobne tytuły. Warto ufać intuicji.
Aha, chętnie spotkałabym się z osobą, której wydawało się, że porównanie tej książki do sagi Millennium będzie świetnym pomysłem. Wyjaśniłabym jej co nieco za szkołą po lekcjach.