Popularne wyszukiwania
Polecamy
Eugeniusz Andrzej Daszkowski

- Pisze książki: literatura piękna, powieść przygodowa, biografia, autobiografia, pamiętnik, reportaż, literatura podróżnicza
- Urodzony: 4 lutego 1930
Kpt. ż.w Eugeniusz Andrzej Daszkowski urodził się w 1930 r. w Wyszkowie. Z morzem zetknął się po raz pierwszy jako siedemnastoletni chłopak na kursach pracy morskiej organizowanych przez Centrum Wychowania Morskiego. W 1950 r. ukończył Wydział Nawigacyjny Państwowej Szkoły Morskiej w Szczecinie, w 1956 r. - Wydział Transportu Politechniki Szczecińskiej. Przeszedł przez wszystkie szczeble marynarskiej kariery - od młodszego marynarza do kapitana. Karierę kapitańską rozpoczął w 1969 r. na małym statku m.s. ,,Orla", następnie dowodził wieloma innymi statkami. Jest autorem licznych opowiadań i reportaży, drukowanych m.in. w ,,Tygodniku Morskim", ,,Spojrzeniach", ,,Morzu", w ,,Panoramie Śląskiej".
Zbiór opowiadań pt. ,,Wachta", wydany w 1972 r. w Wydawnictwie Morskim, stał się jego debiutem książkowym. Potem przyszły dalsze książki: ,,Marynarski widnokrąg", ,,Afrykańskie spotkania" oraz powieść ,,Do portu przeznaczenia". Za książkę ,,Afrykańskie spotkania" autor otrzymał w 1976 r. nagrodę literacką im. J. Conrada. E. A. Daszkowski znany jest również jako autor wielu artykułów fachowych i opracowań z zagadnień szkolnictwa morskiego, która to tematyka jest mu szczególnie bliska, od paru bowiem lat piastuje godność rektora Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie.
- 24 przeczytało książki autora
- 26 chce przeczytać książki autora
Książki i czasopisma
Cytaty
Rano następnego dnia do kapitańskiej kabiny zapukał delikatnie Akka, budząc Domagałę na śniadanie. - Captain, czy mogę coś zabrać z twojej kieszeni? - zwrócił się z zapytaniem do Domagały. - A co? - zapytał kapitan przecierając oczy i z zaciekawieniem patrząc na Akkę. - Talizman, który ci włożyłem przedwczoraj do kurtki. - A po co mi go włożyłeś? - Żebyś mógł wyjść z tych lodów. Inaczej nigdy byśmy się z nich nie wyrwali i nie dopłynęli do Abidżanu. - No to wyjmij go - odpowiedział Akka podszedł i z przepaścistej kieszeni kargerówki wyjął małego metalowego słonia na skórzanej zawieszce. - To on mi pomógł? - zapytał poważnie Domagała. - Jasne, captain. On pomaga mnie i całej naszej rodzinie. To nasz rodzinny talizman. A ponieważ ty jesteś moim kapitanem, pomógł i tobie. W Abidżamie postaram się o takiego samego dla ciebie, jeżeli mi rodzina pozwoli. - Okay - zgodził się Domagała chętnie. - Szkoda tylko, żeś mi nie włożył do kieszeni jakiegoś drugiego, żeby mi turbina nie wysiadła. - Musisz mi , captain, o swoich życzeniach wcześniej mówić - poważnie odpowiedział Akka i zszedł na dół podawać śniadania. Domagała ubierając się uśmiechał się do siebie. Teraz już wiedział, dlaczego udało mu się wyrwać z lodów. Gdyby nie Akka pewnie by zimował na Bałtyku. Coraz bardziej był zadowolony ze swego stewarda i nabierał przekonania, że z Afrykanami jednak nie zginie.
Rano następnego dnia do kapitańskiej kabiny zapukał delikatnie Akka, budząc Domagałę na śniadanie. - Captain, czy mogę coś zabrać z twojej ...
Rozwiń Zwiń
DYSKUSJE