Wybieram życie Sabine Dardenne 6,6
ocenił(a) na 611 lata temu Historia ta wydarzyła się naprawdę.
Pewnego majowego poranka dwunastoletnia Sabine Dardenne wybrała się jak każdego innego dnia do szkoły. Jechała na swoim ukochanym rowerze. Miała dołączyć do niej koleżanka, lecz tak się jednak nie stało. To nie było nic nienormalnego, wiele razy tak się zdarzało. Nie przeczuwając nic złego, Sabine jechała dalej, lecz wydarzenia mające dopiero nastąpić zdecydowały, że tego dnia, ani nawet następnego, nikt już jej nie zobaczy.
Sabine została porwana przez zwyrodniałego pedofila i sadystycznego mordercę w jednej osobie - Marca Dutroux. Ta chwila już na zawsze miała zmienić życie dziewczynki. Została siłą wciągnięta do starej furgonetki. Wystraszona i odurzona narkotykami Sabine próbowała zrozumieć, co się dzieje.
"To w tamtym momencie potwór zabił moje dzieciństwo".
Żeby nie wzbudzić ciekawości sąsiadów, porywacz dosłownie upchnął dziewczynkę w małej skrzynce, a następnie przeniósł ją do swojego domu. Tu zaczyna się prawdziwy koszmar Sabine, który miał trwać przez następne 80 dni. Koszmar zarówno fizyczny, jak i psychiczny. Mężczyzna okazał się być niezwykle przebiegłym manipulatorem, który wmówił dziewczynce, że tak naprawdę jest jej wybawicielem. Miał ją strzec przed swoim okrutnym "szefem", który z miejsca chciał zabić dziewczynkę. Jej rodzice o wszystkim wiedzieli, ale ze względu na to, że nie mają pieniędzy na okup, który mieli zapłacić owemu "szefowi", powierzyli swoje dziecko właśnie jemu. Takie pranie mózgu, kłamstwa, którymi bez przerwy karmił Sabine, osiągnęły swój skutek. Dziewczynka uwierzyła we wszystko. Najgorsze jednak miało przyjść później. Dutroux przetrzymywał swoją ofiarę w niezwykle obskurnej, wilgotnej i klaustrofobicznej piwnicy, w której nie było ani jednego okna. Przez ponad dwa miesiące życie Sabine krążyło między kryjówką, a pokojem zwyrodnialca, który to został nazwany przez dziewczynkę "pokojem kalwarii". Co prawda ona sama oszczędza nam brutalnych opisów, lecz one nam są niepotrzebne do tego, by wyobrazić sobie, jak wielką krzywdę wyrządził jej ten potwór.
Groźba śmierci wisiała nad Sabine tak naprawdę przez cały czas. Wystarczy przytoczyć historię poprzednich ofiar Dutroux. Kiedy dziewczynki przestawały być "użyteczne", zabijał je. Okrucieństwo tego psychopaty jest niewyobrażalne, a jego metody uśmiercania są wręcz przerażające - od zagłodzenia na śmierć po zakopanie żywcem. Sabine z oczywistych względów podczas swojego uwięzienia tego nie wiedziała, lecz czuła, że śmierć jest niebezpiecznie blisko. Mimo wszystko podejmowała walkę z tym potworem na swój sposób.
"Walczyłam o swoje, jak tylko mogłam, stawałam się coraz bardziej agresywna, starając się zapomnieć o groźbie śmierci, która wisiała nade mną zawsze, cokolwiek bym robiła, w brudzie i we łzach".
Tylko szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że Sabine odzyskała wolność. Nikt nie spodziewał się, że ktokolwiek ujrzy ją jeszcze żywą. A jednak. Sabine wróciła do rodziny, starała się wieść normalne życie, lecz nie było to proste zadanie. Wszędobylskie media, rozprawy sadowe, znaczące spojrzenia innych ludzi, a przede wszystkim nadopiekuńczość matki skutecznie blokowały jej powrót do normalności. Nie chcę zdradzać tu zbyt wiele szczegółów tej historii, bo to nie moja rola. Pozwólcie, że opowie Wam ją sama Sabine.
"Wybieram życie" nie jest wybitna pod względem literackim. Nie znajdziecie tu kwiecistych metafor, epitetów, porównań itp. Ale nie o to przecież tu chodzi. Sabine nie jest wybitną pisarką, ale właśnie jej styl, jej sposób przekazu tej historii są dla mnie bardzo wartościowe, bo opisuje je osoba, która doświadczyła tego wszystkiego na własnej skórze. Metafory są tu całkowicie zbędne. Poza tym książka ta nie powstała po to, by zachwycać językiem.
"Musiałam o tym napisać, by przestano patrzeć na mnie "w dziwny sposób". A także po to, by w przyszłości już nikt mi nie zadawał pytań na ten temat. Zdobyłam się na odtworzenie tej męczarni przede wszystkim dlatego, by sędziowie już nigdy nie wypuszczali pedofilów za "dobre sprawowanie" po odbyciu połowy kary, bez przedsięwzięcia zdecydowanych środków ostrożności".
Ta niewielka rozmiarami książeczka ma w sobie potężny ładunek emocjonalny. Nie jest łatwo obojętnie podejść do takiej historii. Obojętność również nie powinna nam pozwolić przejść obok niej.