Thorkild Hansen, wybitny współczesny pisarz duński, urodził się w 1927 roku. Już w okresie studiów pracował jako dziennikarz, później jako korespondent w Paryżu. Jako literat zaczynał od eseistyki, wkrótce jednak przerzucił się do powieściopisarstwa. Swymi pierwszymi utworami, zwłaszcza o tematyce z kolonialnej przeszłości Danii, zdobył uznanie czytelników ("Wybrzeże niewolników", "Wyspy niewolników"). Najwybitniejszymi utworami Hansena są dwa dzieła (1965 r.): "Arabia Felix", którą przedstawiamy polskiemu czytelnikowi, oraz "Jens Munk", historia tragicznej wyprawy duńskiej do Arktyki w początkach XVII wieku. Obydwie książki przyniosły autorowi złoty wieniec laurowy Klubu Księgarzy i Wydawców w Kopenhadze w 1966 roku.
Tematem "Arabii Felix" są dzieje duńskiej ekspedycji badawczej, zorganizowanej w latach 1761-1767 pod patronatem Fryderyka V, wysłanej z Kopenhagi przez Morze Śródziemne, Konstantynopol, Aleksandrię, Kair i Suez, a następnie przez Morze Czerwone na południowy cypel Półwyspu Arabskiego do krainy zwanej przez Rzymian "Arabia Felix", Arabia Szczęśliwa, czyli dzisiejszego Jemenu.
Hansen poświęcił wiele żmudnej pracy na zebranie materiałów do planowanych dzieł. Brał udział w poszukiwaniach archeologicznych w Afryce i w Indiach, słuchał referatów naukowych, zapoznał się z konstrukcją statków i urządzeń nawigacyjnych owych czasów, sięgnął do źródeł archiwalnych, listów, dzienników podróży itp. W ten sposób powstało dzieło mające wartość dokumentu, napisane żywo i barwnie, trzymające w napięciu uwagę czytelnika.
Raczej rozczarowująca książka o pełnej oświeceniowej wiary w naukę wyprawie sześciu uczonych, którzy pragnęli dotrzeć do legendarnej Arabii Szczęśliwej. Moim zdaniem Hansen zepsuł tę pracę nadmiernym skupianiem się na niezbyt istotnych szczegółach, zwłaszcza zaś na sporach między uczestnikami ekspedycji. Liczyłem na to, że uda się mu dobrze uchwycić te specyficzne cechy Orientu, ale tak nie było. Chyba najciekawsza była końcówka książki, w której Autor opisał, jak Carsten Niebuhr (jedyny ocalały członek wyprawy) wracał z Jemenu do Kopenhagi przez... Bombaj, a po drodze odcyfrowywał kliny staroperskie w Persepolis. Książka dobrze pokazuje XVIII-wieczną modę na naukę ze wszystkimi jej śmiesznościami i przerostami. Nade wszystko jednak jest miejscami po prostu nudnawa.
Ach... co to była za opowieść... może mniej naukowa, ale opisana w sposób rewelacyjny, wciągający. Opowiada o duńskiej wyprawie, o której pewnie nikt nie słyszał, która nie była uwieńczona sukcesami - przynajmniej nie w Arabii Felix... Ale Persja, Persepolis na tym skorzystały. Przygodę kilku naukowców możemy dzielić i przeżywać razem z opisanymi bohaterami. Były momenty radosne, bardzo smutne i takie prozaiczne (jak cwaniactwo, wątpliwe podejście do nauki ze strony jej sponsorów, mało fascynujące i wciąż aktualne podejście Arabów do życia i całkiem odmienne - Persów). Częścią tej ksiązki mimo wszystko była magia Bliskiego Wschodu - magia, która do dziś facynuje wielu i autor pięknie ją oddał na przykładzie jedynego człowieka, który wyprawę duńską przeżył.