cytaty z książek autora "Marianne Fredriksson"
Jesteś jedynie gościem w rzeczywistości, dlatego jej nie widzisz. Dostrzegasz tylko określone nazwą jej części, nigdy zaś powiązań, z których tworzy się całość.
Czy to nie jest śmieszne, że cała wiedza pochodząca z zewnątrz usiłuje cię skłonić, abyś uwierzył w to, że nie jesteś nikim innym, jak tylko latającą pchłą we wszechświecie? Ale to co pochodzi z twojego wnętrza, mówi ci wyraźnie i jednoznacznie, że to ty jesteś w centrum i wszystko należy do ciebie!
Szymon znał prawdę zawartą w szwedzkim przysłowiu: "Zawołaj trolla po imieniu, a on wybuchnie". Być może to ze względu na trolle słowa są po prostu niezbędne.
Dziecko jest ogromnie zmysłowe, Katarina. Potrzebuje fizyczności, stałej bliskości cielesnej. A przecież wiesz z doświadczenia, że ciało trudno oszukać.
Ową błogosławioną zdolność zapamiętywania tego, co było piękne, i zapominania wszystkiego, co trudne, dano nam chyba po to, żebyśmy w ogóle mogli jakoś wytrzymać na tym świecie.
- W każdym razie człowiek odczuwa dużą satysfakcję z posiadania własnej osobowości.
- Ale nie w głębi duszy - sprzeciwił się Olof. - Osobowość nie nada życiu sensu ani też nie zapewni umysłowi spokoju.
- Nigdy nie grzeszyłaś nadmiarem słów pocieszenia.
- Słowa pocieszenia są jak bita śmietana, coś, co się kładzie na wierzchu.
W starzeniu się najgorsze jest wcale nie zmęczenie ani strzykanie w boku czy gdzie indziej. Najgorsze jest to, że tak strasznie pędzi czas; w końcu można odnieść wrażenie, iż w ogóle go nie ma.
Nieszczęście ludzi polega na tym, że chcą oni wszystko pojąć, a to rodzi jedynie nieporozumienia.
Śmiertelne zakochanie często świadczy o tym, że... w drugiej osobie rozpoznajemy siebie.
Jak odbicie własnego rozdarcia.
...powinno się żyć tak, jakby się miało każdego dnia pożegnać ze wszystkimi rzeczami, które się posiada, i wszystkimi ludźmi których się kocha.Jeżeli możesz tego dokonać, twoje życie jest spełnione....
- Parę dni temu czytałam o pewnych badaniach. Rzecz jasna przeprowadzonych w Ameryce. Otóż dorosłe dzieci naprawdę dobrych i troskliwych matek często mają największe poczucie winy. najlepiej sobie radzą ci, którzy mieli w miarę porządne matki. Jak to określiła Winnicot: good enough. To mnie pocieszyło".
s.23