Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik264
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Peter George
1
7,1/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Urodzony: 01.01.1927Zmarły: 01.01.1966
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://en.wikipedia.org/wiki/Peter_George
7,1/10średnia ocena książek autora
63 przeczytało książki autora
60 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Doktor Strangelove albo Jak nauczyłem się nie bać i pokochałem bombę
Peter George
7,1 z 48 ocen
119 czytelników 5 opinii
1992
Najnowsze opinie o książkach autora
Doktor Strangelove albo Jak nauczyłem się nie bać i pokochałem bombę Peter George
7,1
Rzadko bywa, że film wierni oddaje książkę... więc niemałym zaskoczeniem było dla mnie jak wiernie Stanley Kubrick zekranizował nowelę "Doktor Strangelove". To niemalże toczka w toczkę ta sama fabuła, dialogi i obrazy. Czytając książkę miałem przed oczami sceny filmu. Bosz, te same dialogi! Jeśli film został okrzyknięty arcydziełem i kultowym... jakże książka nie miała by być?
Tak, to czarna groteska ale czy w latach 60' nie było to możliwe? W samym środku zimnej wojny strach był codziennością. A w Ameryce nawet dzisiaj nie brakuje świrów: chemtrails, płaska ziemia, anty 5G, antyszczepionkowcy, mudflood i Tartaria. Jeszcze kilkanaście lat temu słyszałem teorię spiskową dotycząca fluoryzacji wody mającej na celu zwiększenie uległości społeczeństwa. A tutaj proszę, w latach 60' to nie było nic nowego i jakiś pomylony generał mógł się trafić. Broń mogąca zniszczyć całe życie na Ziemi w rękach szaleńców i idiotów. I absolutnie nikt nie jest pewny w 100%. Co świetnie pokazuje ostatnie zdanie tej książki.
Tak jak "1984" i "Folwark zwierzęcy" Orwella jest lekturą obowiązkową, tak również "Doktor Strangelove" powinien nią być. Mocno przemawia do świadomości.
Książka może posłużyć za punkt wyjścia do wielu innych amerykańskich książek postapo jak np. "Krąg walki" Piers'a Anthony'ego.
Szkoda, że do tej pory nie wyszły na polskim rynku pozostałe książki Peter'a George'a.
Doktor Strangelove albo Jak nauczyłem się nie bać i pokochałem bombę Peter George
7,1
Bardzo lubię czarny humor i groteskę, która pod swoim śmiechem i kpiną skrywa sprawy czasem bardzo bolesne i poważne. "Paragraf 22" należy do grona moich najukochańszych książek, a że "Doktor Strangelove" wpisuje się w podobny kpiarski klimat - byłam pewna, że książka mi się również spodoba. Ale tak się jednak nie stało.
Z jednej strony to opowieść o dość ekstremalnym wydarzeniu: oto jeden z generałów armii Stanów Zjednoczonych postanawia na własną rękę rozpocząć wojnę nuklearną - wysyłając eskadrę bombowców, uzbrojonych w bomby atomowe, na wyznaczone cele w Związku Radzieckim. Gdy sprawa wychodzi na jaw, prezydent amerykański usiłuje zrobić wszystko, co w jego mocy, by dojść z Sowietami do porozumienia i unieszkodliwić zagrożenie, powstrzymując zagładę. I wszystko po licznych perypetiach wydaje się być już załatwione, dogadane, gdy okazuje się, że w drodze pozostał jeden bombowiec, z którym nie ma żadnego kontaktu radiowego, a którego załoga jest tak zdeterminowana, by wypełnić swoją patriotyczną misję, że jedna bomba zostaje ostatecznie zrzucona i wybucha. A wybuch ten uruchamia sowiecką automatyczną machinę zagłady, której nie da się w żaden sposób dezaktywować. Przyszłość ludzkości staje pod znakiem zapytania.
I tu na scenę wkracza tytułowy bohater, były nazista, obecnie w armii amerykańskiej, który proponuje sposób przetrwania "zarodka ludzkości". Kryteria doboru bardzo mocno przypominają ideologię hitlerowskiej rasy panów, a sama myśl, że jednak jest szansa na przeżycie, odradza w wysoko postawionych przedstawicieli władz obawy o to, żeby tylko nie dać się wystrychnąć na dudka Rosjanom, nie dać się im na jakimkolwiek polu pokonać... Na dobre to ludzkiej cywilizacji raczej nie wyszło, skoro cała opowieść jest relacją przedstawiciela innej planety, dokonującego swoistych odkryć archeologicznych na Ziemi...
Niby jest w tej książce wszystko, co powinno się tu znaleźć. Jest ironia, jest kpina ze sztywnych reguł wojskowych, z nielogicznych procedur. Jest kpina z wyścigu zbrojeń, wyszydzonych na rzecz zdroworozsądkowego podejścia do sprawy przetrwania ludzkiej cywilizacji. Ale jak dla mnie: zabrakło w tej książce jakiegoś pazura. Może to też kwestia tego, że człowiekowi z końca XX wieku ciężko jest wniknąć w atmosferę paranoi atomowego wyścigu zbrojeń i psychozy, w której przyszło żyć ludziom w latach 50. i 60. Może za bardzo współczesny człowiek odsuwa od siebie myśl o atomowym zagrożeniu, jako o czymś, co poddane jest przecież międzynarodowej kontroli, co po Hiroszimie i Nagasaki nie może się przecież powtórzyć. Tym bardziej, e pojawiły się inne - bliższe, bardziej konkretne zagrożenia, przede wszystkim ze strony różnego sortu islamskich terrorystów. I może w tym właśnie sęk: że książka ta jest nie do końca aktualnym ostrzeżeniem. Jest kpiną, niosącą ze sobą przesłanie o opamiętanie się. Ale chyba z upływem lat straciła sporo ze swojej mocy przekazu...