cytaty z książek autora "Thomas Schlesser"
...niewazne, czy od razu zrozumiemy to, co ktoś mówi, jakby każde nowe słowo miało być rosłym drzewem w rozległym sadzie umysłu. Wszystko wyrośnie w odpowiednim czasie, pod warunkiem że wyżłobimy rowki i zasiejemy ziarna. Rowkami i ziarnami były [...]ważne i pełne treści słowa, które zapadały w pamięć, odkąd zostały wypowiedziane, i już tam zostawały; był to sposób tak kwiecisty, że wzbudzał euforię; był to śpiew gawędziarz, śpiew, który często przyspieszał a potem zwalniał i zabarwiał się łagodną emocją. Był to walec życiowego doświadczenia i spokojnej erudycji.
Mona pojęła, że na tym też polega „ukryty sens” dzieła sztuki,
że również to kryje się za samym obrazem: nie tylko złożone próby odczytania, uczone interpretacje, śmiałe egzegezy
i setki hipotez. Nie. Pod warstwami farby – i to należało mieć na
względzie – kryła się rozbrajająca prostota przedmiotów, na
których utrwalono – być może nieśmiertelne – momenty samego człowieczeństwa.
Umiejętność brania. ... trzeba nauczyć się brać, że człowiek, by być zdolnym do rzeczy wielkich i pięknych, musi być gotów na przyjmowanie życzliwości drugiego człowieka, jego pragnienia, by sprawiać przyjemność, na przyjmowanie tego, czego jeszcze nie dostał, i tego, czym jeszcze nie był. Ten, który coś dostaje, zawsze będzie miał czas, by to oddać, ale by oddać, czyli ponownie zdać, trzeba najpierw nauczyć się brać.
Nic nie wydaje się bardziej oczywiste niż odbieranie świata za pomocą wzroku, a jednocześnie – nic nie jest bardziej nieuchwytne.
Wszystko pociemniało. To było jak żałobny woal. A potem, gdzieniegdzie, rozbłyski, jak plamy, które się tworzą od słońca, kiedy oczy bezskutecznie próbują wpatrywać się w nie
przez zaciśnięte powieki, tak zaciśnięte jak pięść, gdy próbujemy walczyć z bólem albo ze wzruszeniem.
Mona oczywiście tego tak nie opisała. W ustach niewinnej i wystraszonej dziesięciolatki rozpacz brzmi dosadnie, bez ozdobników i liryzmu.
– Mamo, wszystko jest czarne!