cytaty z książek autora "Klaudia Gregorczyk"
- Możesz mnie nienawidzić, jeśli chcesz - zaczął. - Po tym, co się dzisiaj stało, masz do tego pełne prawo.
Nawet na niego nie spojrzała. Nie chciała i nie potrafiła tego zrobić.
- Nie nienawidzę cię.
Zdziwiła go jej odpowiedź, ale nie śmiał jej przerywać.
- Jest mi ciebie żal. Zostałeś zniszczony przez swojego ojca i nic nie jest w stanie tego naprawić.
Wszędzie, gdzie tylko pojawiał się Domnhan, wraz z nim pojawiała się śmierć, a Letha sama do niego przyszła. Wprosiła się śmierci do domu i wpadła jej prosto w ramiona.
(...) człowiek nie staje się zły bez powodu.
(...) potwory nie rodzą się same. Ktoś je tworzy.
Ludzkich odruchów nie da się ot tak wymazać.
- Ona chciała mnie udusić!
- Nadal chcę - wtrąciła Letha i przewróciła oczami.
Nie mogła już być beztroską nastolatką. Musiała stać się kobietą, która
umie się obronić i walczyć o swój kraj.
Nie można jej było nazwać słabą dziewczyną. Była silną kobietą, która wolała stracić życie, niż poddać się bez walki. Zasługiwała na noszenie spodni bardziej niż niejeden mężczyzna.
Przez kilka ostatnich lat dawał jej wyraźne znaki, że była dla niego kimś więcej niż przyjaciółką. Ale ona pozostawała sceptyczna. Udawała, że temat w ogóle jej nie dotyczy. Nie chciał na nią naciskać. Rozumiał jej obawy związane z wojną i niezbyt dobrymi czasami na miłość czy jakikolwiek związek, ale ani on, ani ona nie wiedzieli, czy nadejdą lepsze.
Nie miał ochoty się żenić. Ani teraz, ani nigdy. Lubił niezobowiązujące spotkania z kobietami, a z uwagi na swoją pozycję nie miał problemu ze znalezieniem towarzyszek na jedną noc.
Podobno podczas narodzin ludzie mają tylko dwa wrodzone lęki: przed spadaniem i przed głośnymi dźwiękami. Można powiedzieć, że dziecko poza tymi dwoma wyjątkami jest wolne od strachu. Ale lęk i strach nie są tym samym. Lęk odczuwa się przed czymś, co nie stanowi zagrożenia. Strach – kiedy to zagrożenie jest śmiertelne.
Nawet mały płomień może wywołać śmiertelny pożar. Zastanów się nad tym.
- Ludzie nie są skomplikowani - zaczął i rozejrzał się dookoła. - Nie jest ciężko nimi manipulować, jeśli w grę wchodzą ich bliscy. Kiedy uszczęśliwisz czyichś siostrę, brata, matkę czy dziecko albo im zagrozisz, masz tego kogoś w garści. Jeśli cierpią bliscy, cierpisz i ty, a jeśli oni się cieszą, ty odczuwasz radość razem z nimi. Niestety, tak to działa. Dajemy, żeby coś zyskać.
- On złamał mi serce, Rose. - Głos Lethy brzmiał tak, jakby ktoś zgasił w niej ostatni promyk nadziei.
- Jeśli to zrobił, musiałaś mu je najpierw oddać.
Wiedzieli, że pomimo piekła, które ich otacza, tkwią w tym razem, a jeśli pochłoną ich płomienie, to wspólnie zamienią się w szary jak ich zatracone dusze popiół.
Kto za długo walczy z potworami, sam się takim staje.
Pozbawienie kogoś życia było czynem, którego nikt nie mógł cofnąć. I nie dało się o nim zapomnieć.
(…) mężczyznę, który w nic nie wierzy, ratuje kobieta, która wierzy w niego.
To musi być bardzo interesująca choroba, skoro wasza wysokość codziennie bije żonę, aby poczuła się lepiej.
Masz co chciałeś. Zaczynam się ciebie bać.
Czy jeśli cię teraz o coś zapytam powiesz mi prawdę?
Aidan spojrzał jej w oczy. Czuła, jak się wzdrygnął, kiedy go dotknęła. Do tej pory dotyk kojarzył mu się tylko z zapomnieniem, zwłaszcza kiedy wpadał w ramiona dam dworu, albo z przemocą. Letha nadała mu nowe znaczenie, którym był spokój.
Przez chwilę wyobraziła ich sobie jako małżeństwo. Może mieliby szansę być dobrymi władcami, porozumieć się dla dobra kraju. Może nawet by się im udało. Były tylko dwa poważne problemy: ona nie była królową, a on miał niedługo umrzeć.
Poczuła, jak jej policzki zaczynają płonąć. Skarciła się za to w myślach. Nigdy nie pozwalała mężczyznom przejmować kontroli nad swoim ciałem i zachowaniem. Aidan robił to bez większych starań.
- Nasze życie to jedno wielkie targowisko próżności. I ciągle coś poświęcamy, wymieniamy lub oddajemy - powiedziała to z melancholią w głosie, a Aidan usłyszał w nim też żal.
Gdyby nie okoliczności, mogłaby stwierdzić, że byłaby z nich idealna para. Gdyby ona nie musiała go zabić, a on nie był synem największego potwora, który chodził po świecie. Gdyby nie udawała kogoś, kim nie była.
Nikt nie powinien być wdzięczny za brak lub przerwanie przemocy. Szczególnie kobieta, która była żoną i przyszłą matką, a także królową.
Przy Aidanie była kimś innym, była ważna. Sprawiał, że nie musiała walczyć. Stał się jej tarczą. Jak mogła tego nie zauważyć?
Dwoje samotnych ludzi, dręczonych przez wyrzuty sumienia i skrywane tajemnice. W końcu odnaleźli w sobie podobieństwo, do którego żadne z nich nie chciało się przyznać.
W jej obecności nie czuł już zdenerwowania, wręcz przeciwnie. Działała na niego kojąco, a jej towarzystwo zaczęło mu być potrzebne. Była ostatnią osobą, o której myślał, zanim zasypiał. To przerażało go najbardziej.