Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Nie ma chyba miejsca w Polsce, nawet najmniejszej wioski gdzie, słyszało się o zatopionych czołgach, działach, samolotach i przede wszystkim ciężarówkach pełnych skrzyń, które wjeżdżały do lasu, wnętrza góry, czy jakiegokolwiek tunelu, i słuch o nich zaginął. A dolny i górny Śląsk, to prawdziwa mekka tych zdarzeń. Opisana historia, opowiada o jednym z takich zdarzeń, nie legendy ale autentycznej sytuacji, popartej dołączonymi dokumentami w formie załączonych zdjęć. Kto liczy, iż znajdzie w niej rozwiązanie tej tajemnicy, niech o tym zapomni... Teraz mniej miło, ta książka w ogóle nie powinna powstać, nie wnosi niczego nowego, a wręcz powiela to co autor, zawarł we wcześniejszych swoich pozycjach! To co tutaj mamy opisane, mogło spokojnie posłużyć za jeden rozdział w książkach, które w tej tematyce wydał wcześniej! O konwoju mamy na początku, kilkadziesiąt kartek - następnie przez cały środek opisy grabieży dzieł sztuki, czyli kopię z tego co już było, ot - "kopiuj wklej", i na sam koniec nijaka konkluzja o zaginionym konwoju... Autor wyraźnie odcina kupony, od swojej twórczości - zabrakło tematów, czy sam się wypalił?