Najnowsze artykuły
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać1
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński7
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać12
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Christine Angot
3
4,1/10
Pisze książki: literatura piękna, biografia, autobiografia, pamiętnik
Urodzona: 07.02.1959
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://en.wikipedia.org/wiki/Christine_Angot
4,1/10średnia ocena książek autora
187 przeczytało książki autora
117 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Kazirodztwo Christine Angot
4,1
Wybitna współczesna pisarka francuska, uznana i nagradzana, napisała powieść, która miała w zamyśle autorskim łamać trzykrotnie tabu, jakim, po kolei są: homoseksualizm, kazirodztwo i szaleństwo.W moim przekonaniu jest to niekończący się monolog,nieporadny stylowo i psychologicznie. Choć są w treści książki fachowe definicje dewiacji i zboczonych przejawów życia płciowego- sama narracja autorki wydaje się (być może celowo?) niestabilna i niedojrzała. Żeby nie powiedzieć-męcząca.
Przyznam się do czegoś, co robię bardzo rzadko. Pomijałam całe akapity tej...pisaniny. Wielokrotne powtórzenia, skupione wokół niewielu spraw...zwyczajnie nudne i siłowe.Zwroty potoczne, wulgaryzmy oraz monotematyczność tych wynurzeń była dla mnie irytująca.
Na niespełna dwustu stronach pani Angot (pisana zresztą na okładce awangardowo- z małej litery!) zawarła masę dość plugawych, wstydliwych przeżyć. Wylizała wielokrotnie swoją lesbijską kochankę, dzieląc się ochoczo wrażeniami smakowymi i skomplikowanym, dla mnie mało atrakcyjnym, zespołem napięć, związanych z faktem, że nie w pełni akceptuje swoją nagle odkrytą orientację. Oddała się też kilku panom, już w dzieciństwie, bądź była przez nich molestowana, przeważnie w kinie, choć nie tylko. O filmach wówczas oglądanych ma głównie skojarzenia oralno-analne.W zdrętwiałej ze zdumienia pamięci zostaną mi klementynki, układane pieczołowicie na...penisie przez jej ojca, skąd były przez nią zjadane w dzieciństwie...
Nie potrafię powiedzieć o tej wybitnej niewątpliwie książce nic ciekawego. Może dlatego, że dla mnie nie była to lektura ciekawa... Ani estetyczna. Ani niebezpieczna, co sugeruje krótka recenzja z tyłu okładki, ani wzniosła, czy oczyszczająca, lub intrygująca...ani...
Kazirodztwo Christine Angot
4,1
Sama nie wiem ale jakoś nie urzekła mnie ta historia, nie mówiąc już o tym, że w dwie części w ogóle nie mogłam uwierzyć. I nie chodzi mi o jakieś społeczne tabu ( homoseksualizm i szaleństwo) ale o to, że nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to wszystko zostało wymyślone na potrzeby tematu (chwytliwego). Mam wrażenie, że autorka się sama wkręca (na siłe?) i próbuje wkręcić nas. Nic nie było dla mnie wiarygodne. I nawet jeśli to lizanie, te wszystkie dziurki, palce, telefony i język były obrzydliwe i surowe to nie w sposób, który by zniesmaczał estetycznie ale raczej obrażał intelektualnie. ( Nie żebym jakaś szczególnie inteligentna była). To była po prostu jakaś dziecinada. Przez trzy czwarte książki próbowałam zrozumieć Angot. Ok, każdy po swojemu przezywa swoje dramaty ( choć nie wszyscy muszą o tym wiedzieć a już na pewno nie wszyscy współuczestniczyć). Tu mamy "dramat " co prawda nie dramat, surowy, na żywo, bez obróbki. Uczestniczymy czy chcemy czy nie w jakimś spektaklu bez puenty. Mnóstwo słów, które nakręcają kolejne, mnóstwo powtórzeń, które niby coś mają wzmocnić a są tylko bezsensownym bełkotem, który z ulgą omijamy. Znów słowa, wykrzyczane ale bez siły przekazu, trzaskanie słuchawką, kłótnie na poziomie infantylnych nastolatek, w których nie chciałam brać udziału, a które mnie szalenie zmęczyły. No wiec dobra, może ja inaczej przeżywam rozpacz, rozstanie, może mi się wydaje, że szaleństwo to nie jest odcinek z punktu A do punktu B tylko jakaś mgła raczej, która się przemieszcza i którą nie sposób złapać. Może rozpacz wg mnie może być konstruktywna po pewnym czasie, może z tych włosów co rwę i jęków, które wydaje da się coś ulepić. Nawet brzydkiego ale to będzie coś, co da się pooglądać po czasie, choćby po to, by móc potem coś o sobie powiedzieć. No ale może ktoś myśli inaczej no i dobrze jego zbójeckie prawo. Pozostaje mi tylko pytanie, co z tego wynika? Co wynika z tych zdań w tej książce, konkretniej? No wg mnie absolutnie nic. Czuję się zupełnie tak, jakby mi ktoś opisał miejscowy landszafcik na sprzedaż. Nic się nigdzie nie czai nawet jeśli pozornie się dzieje. Na nic nie czekam, niczego się nie spodziewam, niczego nie wyniosę.
Jedynie ostatnia część, ta dotycząca kazirodztwa, była do przyjęcia. Temat mocny, dla mnie najmocniejszy z wszystkich trzech, można się czepiać stylu, doboru słów, narracji ale tej części nie można odmówić ani emocji (w porównaniu do wcześniejszych „emocji”) ani prawdy.
Rimbaud kiedyś podobno powiedział, że chciałby być każdym, żeby wszystkiego doświadczyć na własnej skórze. Jak powiedział tak zrobił (i opisał) i w efekcie dostaliśmy pejzaż u kresu drogi, którą możemy sobie prześledzić, wyobrazić (choć nie bez trudu). Można macać jego wersy i odkrywać zmęczone ręce rzeźbiarza i uderzenia dłutem. Coś się kryje za słowami, coś więcej niż same dźwięki.
U Angot to mamy raczej zbiór jakichś narzędzi, z którymi nie do końca wiadomo co począć. Jakby autorka bezmyślnie machała pędzlem, próbując udawać Picassa. Problem w tym, że jakkolwiek dzieła Picassa mogą się nie wydawać oczywiste, na pewno nie są bezmyślne. I co więcej można o nich dyskutować, co w przypadku książki Angot jest raczej trudne.