Najnowsze artykuły
- Artykuły6 książek o AI przejmującej władzę nad światemKonrad Wrzesiński18
- ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać312
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Georg Zauner
1
7,0/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Urodzony: 17.04.1920Zmarły: 04.10.1997
Georg Zauner był przede wszystkim reżyserem i autorem scenariuszy filmowych. Stosunkowo późno zajął się literaturą science fiction. W roku 1980 opublikował "Die Enkel der Raketenbauer" (Wnukowie budowniczych rakiet). Za tą książkę otrzymał jako pierwszy laureat nagrodę im. Kurda Laßwitza, odpowiadającą polskiej nagrodzie im. Janusza A. Zajdla.
7,0/10średnia ocena książek autora
1 przeczytało książki autora
0 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Die Enkel der Raketenbauer Georg Zauner
7,0
Lata 80-te zeszłego wieku to czas, w którym fandomy krajów nie-anglosaskich okrzepły i postanowiły dorównać ruchowi fanowskiemu USA. Podobnie jak za „wielką wodą” chciano i w Europie wyróżniać najlepsze teksty roku nagrodami literackimi. W odstępie niewielu lat zarówno ówczesna RFN jak i Polska mogły pochwalić się pierwszymi laureatami takich nagród. W Polsce znane są one jako nagrody im. Janusza A. Zajdla – w Niemczech od 1981 przyznaje się nagrodę im. Kurda Lasswitza.
„Die Enkel der Raketenbauer” (Wnukowie budowniczych rakiet) to chronologicznie pierwsza niemieckojęzyczna książka SF, która została wyróżniona „Lasswitzem”. Polscy czytelnicy nie mają niestety możliwości nabycia tłumaczenia. Dlatego opowiem pokrótce o jej fabule i postaram się porównać ją z tekstami, które w tym samym czasie wydano w Polsce.
Wyobraźcie sobie, że jesteście antycznym Rzymianinem, który za pomocą maszyny czasu dostał się w nasze czasy. Czytacie właśnie zbiór listów i pamiętników napisany w średniowieczu a traktujący o… antycznym Rzymie. Widzicie te wszystkie błędne przekonania, jakie pokutowały kilkaset lat po upadku Cesarstwa Rzymskiego, te braki wiedzy spowodowane utratą materiału źródłowego. Tak właśnie skonstruowana jest ta książka: Ludzie z XXXIII-go wieku zebrali listy pewnego mnicha, który pielgrzymował kilkaset lat wcześniej do opactwa w okolicy nieistniejącego już, zniszczonego w XX-tym wieku przez bomby atomowe miasta Monachium.
Brat Friedel, główny bohater tej opowieści, zbiera resztki informacji o świecie krótko przed i po atomowej apokalipsie. Są to już raczej legendy oraz zupełnie zniekształcone relacje ocalałych o wydarzeniach w Bawarii zaraz po trzeciej wojnie światowej. Odważny mnich dociera w pobliże skontaminowanych promieniotwórczością „zabronionych stref”, eksploruje jako pierwszy od stuleci człowiek korytarze monachijskiej U-Bahn, opisuje życie codzienne społeczności powstałych na gruzach naszej cywilizacji.
Czytelnika czeka świetna zabawa, bo Zauner niezwykle umiejętnie operuje złośliwym humorem, spoglądając na nasze czasy oczami brata Friedela. Sporo oczywistych dla nas urządzeń, budynków czy substancji jawi się naszym spadkobiercom z XXVIII-go wieku czystą magią lub tworem rasy tytanów. Dobrze znana nam historia to dla nich zupełnie obrosłe mitami czasy. Friedel wspomina nawet o Hitlerze, który przeszedł do legend ludzi z okolic miasteczka Berchtesgaden (lokalizacja górskiej posiadłości prywatnej führera) jako złowrogi król karłów Hiterle, żyjący w podziemnym, pełnym złota i kamieni szlachetnych pałacu. Raz do roku, pod koniec stycznia, Hiterle wyrusza na czele swych poddanych z tego pałacu na pochód z pochodniami. Kto jest na tyle niespełna rozumu, aby przebywać wtedy w okolicy, może usłyszeć ponury śpiew karłów. Nie ma dla takiego śmiałka ratunku: oczarowany dołącza do pochodu i podąża bezwolnie do piekielnego pałacu Hiterle pod górą, gdzie przyjdzie mu spędzić wieczność w potępieniu. Podczas gdy Walter Miller dwadzieścia lat wcześniej pisał w „Kantyczce dla Leibowitza” zupełnie na serio i ku przestrodze, to Zauner, rówieśnik polskiego Pokolenia Kolumbów, nie stroni od satyry – i osiąga ten sam cel w dwójnasób, ostrzegając przed niemieckimi demonami przeszłości i globalnych zmorami wojny atomowej.
Z polskiej SF ukazało się w roku 1980 niestety niewiele prawdziwych nowości. Na tle kilku wznowień oraz książek, które raczej nie wzbudziwy we mnie większych zachwytów, jest jednak jedna ważna pozycja: „Cylinder van Troffa” Janusza A. Zajdla. Uderza niezwykłe podobieństwo w konstrucji „Cylindra...” i „Wnuków...”: Te teksty są (przynajmniej po części) zapiskami z przyszłości o dalekiej przeszłości. Oba traktują o ludzkości, która przeszła przez okres zastoju, spowodowany przez bezmyślną i destrukcyjną działalność człowieka w stosunku do ekosfery planety. Zadziwiająca analogia, która być może udowadnia, że tematy uniwersalne „pączkują” najszybciej w jednostkach odpowiednio wrażliwych i owocują równoczesnym powstaniem podobnych tekstów w różnych kręgach kulturowych.