Najnowsze artykuły
- ArtykułyAzyl i więzienie dla duszy – wywiad z Tomaszem Sablikiem, autorem książki „Mój dom”Marcin Waincetel1
- ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz5
- ArtykułyStworzyć rzeczywistość. „Półbrat” Larsa Saaybe ChristensenaBartek Czartoryski15
- ArtykułyNagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego: poznaliśmy 10 nominowanych tytułówAnna Sierant16
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ethan Hawke
7,0/10średnia ocena książek autora
79 przeczytało książki autora
58 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Środa popielcowa Ethan Hawke
6,1
Książka przypadkowo namierzona w bibliotece... skąd mogłam wiedzieć, że aktor (i scenarzysta),którego od lat darzę dużą dozą sympatii, coś napisał...? Ach, gdybym natrafiła na nią dwadzieścia lat temu, tuż po jej wydaniu... albo chociaż piętnaście lat temu, kiedy wydano ją w Polsce... na pewno odbiór byłby ciekawszy, lepszy. Wszak dwie dekady temu oboje z Ethanem byliśmy w okolicach trzydziestki ;) (Ja niedużo przed, a on tuż po.) I to jest książka głównie dla dwudziestoparo- trzydziestolatków. Opowiadająca o kochankach w tym właśnie wieku, przepojona emocjami, przemyśleniami, podejrzewam że w jakimś stopniu i w pewnym czasie podzielanymi przez autora. Taka typowa dla Ethana Hawke'a ;) i dla jego charakterystycznych ról (Reality Bites, Before Sunrise i kolejne części trylogii). Trochę już wyrosłam z takich, jakby to rzec... "klimatów", ale przeczytałam z przyjemnością :)
Odbiór nieco zepsuty przez niedbały i niechlujny przekład. Tłumaczka w trakcie pracy pozostawała chyba pod wpływem środków odurzających. Razem z obiema redaktorkami wydawnictwa "Bonobo" (?!) Interpunkcja w tym czasie leżała i płakała. Brak znaków przestankowych, błędy gramatyczne i kilka ortograficznych. Kot na jednej stronie siedzi w pudełku, na drugiej w klatce, a na trzeciej w transporterze. Ten sam kot w tym samym miejscu ;) Itd., itp. A Nowy Orlean tłumaczka pomyliła z Nową Zelandią!! (str. 200) To była taka wisienka na torcie ;)
No, ale cieszmy się że w ogóle jest jakiś przekład i polskie wydanie, bo gdyby nie to, w bibliotece bym się nie natknęła i nie przeczytała :)
Skowronek Ethan Hawke
6,6
W natłoku komiksu rozrywkowego, w którym w dodatku bardzo często słychać głośny szelest peleryn, mało jest opowieści poruszających temat relacji rodzinnych. Są oczywiście próby wniknięcia w to zagadnienie (np. na kartach „Supermana”),ale często kończy się to na sztampie. Tymczasem warto się w ów temat zagłębiać, bo po prostu zawsze będzie on na czasie. W obliczu trykociarskiej niemocy w tej materii na ratunek przychodzą twórcy komiksu bardziej niszowego, którzy starają się przedstawić rodzinę w nieco innym niż standardowe świetle. Jedną z takich prób jest „Skowronek”.
Jack Johnson i jego nastoletni syn, Cooper, muszą wyruszyć w podróż, która ma na celu naprawienie rażących błędów, jakie popełnił starszy z tej dwójki. Pracujący jako strażnik więzienny mężczyzna uwikłał się w niebezpieczny układ, który poskutkował tym, że ze strzeżonej przez niego placówki uciekło trzech groźnych przestępców. Teraz Jack musi zmierzyć się z konsekwencjami własnych działań i ochronić przed nimi syna, który jest dla niego najważniejszą osobą na świecie, i z którym relacji za nic na świecie nie chce zepsuć.
Zacznę może od tego, co uznaję za wadę „Skowronka”. Komiks jest zbyt przeładowany treścią. Sprawia wrażenie, jakby Hawke chciał wepchnąć do niego wszystkie pomysły, które uznał za interesujące, a które tyczą się tematyki problemów zarówno w rodzinie, w szkole, jak i w pracy. Mało? Proszę bardzo – autor dodał do tego wątki przestępczości narkotykowej, problemów dojrzewania oraz ucieczki z więzienia… Trochę tego jest, prawda? Wszystkie te elementy zostały wymieszane w jednej tylko opowieści i nie zawsze sprawiają wrażenie dobrze posklejanej mozaiki.
Można powiedzieć, że „Skowronek” ma dwa oblicza. Jedno z nich przypomina groszową opowieść akcji, w której poszczególne elementy ścigają się o palmę pierwszeństwa w kategorii wykorzystania kolejnej kliszy. Więzienny bunt, pościg za zbirami, rany wojenne, brutalna konfrontacja z przestępcami – to wszystko tu jest i jakkolwiek dokładane stopniowo elementy tworzą sensowną całość, to i tak są typowym przykładem B-klasowych standardów, które postanowiono połączyć w nadziei, że coś z tego wyjdzie. Ta warstwa komiksu jest z tego względu nieco mniej angażująca. Warto też dodać, że „Skowronek” to także imponujące tempo akcji – czasami mknie ona wręcz na złamanie karku, a kolejne kartki przerzuca się błyskawicznie (całość, mimo ponad dwustu stron, można spokojnie „łyknąć” w godzinkę, może dwie – zależy od tempa czytania).
Drugie oblicze omawianego albumu to relacje rodzinne. I tu jest już zdecydowanie lepiej. Jeśli przyjrzymy się bohaterom „Skowronka”, dostrzeżemy, że choć także oni zbudowani są na ogranych schematach (problemy z nowym facetem mamy, pewna szorstkość na linii ojciec-syn, docieranie się różnych charakterów, czy w końcu hartująca się w ogniu przeciwności miłość rodzinna),to Hawke’owi nie można odmówić sprawności w opisywaniu ich przeżyć i przemyśleń. Innymi słowy – protagoniści mają głębię, są postaciami z krwi i kości, a ich rozterki i problemy są wiarygodne pod kątem psychologicznym. To ważne, zwłaszcza na kartach dzieła, które aspiruje do bycia nie tylko sensacją, ale i dramatem.
Lubię różne style graficzne, ale najbardziej przemawia do mnie chyba ten, w jakim operuje Greg Ruth na kartach „Skowronka” – to realizm, czasami nawet fotorealizm. Artysta nie kombinuje – nie ma tu wizualnej ekstrawagancji, jest za to wierne odwzorowanie czy to twarzy bohaterów, czy przedmiotów i środowiska naturalnego. Komiks skadrowano w taki sposób, że na stronie nigdy nie uświadczymy więcej niż pięciu rysunków, zamkniętych w standardowe prostokąty. Taki styl sprzyja szybkiej, płynnej lekturze, co ułatwia szybkie przewracanie kartek.
Mimo wspomnianych klisz, z których ochoczo korzystał Ethan Hawke, „Skowronek” angażuje. To połączenie pulpowej opowieści sensacyjnej z dramatem rodzinnym wyszło całkiem przekonująco, co jest zasługą zarówno sprawnie napisanego scenariusza, jak i pięknych rysunków. I choć nie określiłbym tego komiksu jako must have, to generalnie warto się z nim zapoznać.
Recenzja do przeczytania także na moim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2023/08/skowronek-recenzja.html
oraz na łamach serwisu Szortal - https://www.facebook.com/Szortal/posts/pfbid02WmABbxeNXMb8eRQR8LPVqRFaPAMhNzthjKhJFGZTyTpF6efR4bffh7b2Laef2nZ8l