Najnowsze artykuły
Artykuły
Czytamy w weekend. 26 lipca 2024LubimyCzytać263Artykuły
Powstaje nowa „Lalka”! Co wiemy o ekranizacji powieści Prusa?Konrad Wrzesiński70Artykuły
Powiedz mi, gdzie jedziesz na wakacje, a powiem ci, co czytać: idealne książki na latoAnna Sierant17Artykuły
Zadaj pytanie Marii Strzeleckiej, laureatce Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Krzysztof Smura
![Krzysztof Smura](https://s.lubimyczytac.pl/upload/default-author-140x200.jpg)
5
7,5/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller, albumy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,5/10średnia ocena książek autora
114 przeczytało książki autora
96 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Spacer w czasie Wrocław
Krzysztof Smura, Magdalena Szafkowska
8,0 z 1 ocen
5 czytelników 1 opinia
2006
Najnowsze opinie o książkach autora
Tajemnica starego browaru Krzysztof Smura ![Tajemnica starego browaru](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/29000/29354/831968-352x500.jpg)
6,5
![Tajemnica starego browaru](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/29000/29354/831968-352x500.jpg)
Krzysztof Smura jest dziennikarzem i autorem nagradzanych wielokrotnie albumów o Poznaniu.
I właśnie w tym mieście, w Poznaniu, osadził również akcję swojej książki "Tajemnica starego browaru".
Ktoś kiedyś powiedział, że najciekawsze opowieści pisze samo życie. Krzysztof Smura postanowił fakt ten wykorzystać i kanwę opisanej przez siebie historii oparł na prawdziwych zdarzeniach. Inspiracją dla niego była historia, która wydarzyła się w Poznaniu w roku 1931 i głośnym echem odbiła się w całej Polsce.
"Tajemnica starego browaru" przenosi nas do Poznania wczesnych lat trzydziestych. Mamy bowiem rok 1931 i jesteśmy świadkami intrygującego zdarzenia. Otóż pod wyładowanym piwem wozem wyjeżdżającym z browaru załamuje się bruk, który odsłania wejście do starej lodowni, a w niej: trupa ze szczątkami rozlatującej się odzieży i dziwnym kluczykiem zawieszonym na szyi.
Do akcji wkracza komisarz Wojciech Jakubek, stateczny mąż, ojciec trzech córek oraz jego przyjaciel, dziennikarz Tomasz Żukowski, bon vivant, amant skaczący z kwiatka na kwiatek. Trzeba przyznać, że para to dobrana i skuteczna, która już wielokrotnie sprawdziła się w kryminalnych aferach. Tym razem zmierzyć się muszą z tajemnicą z przeszłości.
Okazuje się bowiem, że trup odnaleziony w starym browarze jest zaginionym sześć lat wcześniej, w roku 1925, Czesławem Jankowiakiem.
Śledztwo rusza pełną parą, ukazując zaniedbania, których dopuszczono się w czasie, kiedy młody chłopak przepadł bez śladu. Tajemnica goni tajemnicę. Czytelnik wraz z komisarzem i dziennikarzem odwiedza dom rodzinny Czesława, poznaje panujące w nim stosunki, a także potencjalne motywy i osoby, które mogły być zaangażowane w zbrodnię sprzed lat. Dodatkowo na arenie pojawiają się postaci, które odegrały niepoślednią rolę w śledztwie z roku 1925. Miejsce akcji nie ogranicza się do Poznania. Podróżujemy z bohaterami do Wilna oraz do Francji, do małego, uroczego miasteczka Bourg-en-Bresse.
Autor książki wziął na warsztat bardzo ciekawy temat i świetnie sobie z nim poradził. "Tajemnicę starego browaru" czyta się sprawnie i z zapartym tchem. Rewelacyjnie narysowane postaci, wartka akcja oraz świetnie oddane tło, czyli Poznań lat trzydziestych ubiegłego wieku sprawiają, że jest to naprawdę udany kryminał retro. Język autora jest bardzo plastyczny i sprawia, że czytelnik widzi stary Poznań, czuje zapach żeberek z miodem (ulubionego dania komisarza Jakubka) oraz smak marcepanu w gorzkiej czekoladzie ...
Ja dzięki bardzo obrazowemu językowi autora, smak ten poczułam i od kilku dni mam ochotę na taki właśnie marcepan, jakim delektowali się dawni mieszkańcy Poznania.
I jeszcze jedno - bardzo lubię i cenię pisarzy, którzy swoimi tekstami poruszają ważne tematy i zmuszają czytelnika do stawiania pytań oraz mobilizują ich do udzielenia na nie odpowiedzi. A przynajmniej do poszukania tychże odpowiedzi. Krzyztof Smura poruszył tak ważny, ale jednocześnie trudny temat, że do dziś, pomimo wielu przemyśleń, rozwiązania jeszcze nie znalazłam. Sprawa dotyczy kary śmierci, dość często przecież w dawnej Polsce stosowanej. Więcej nie zdradzę, aby nie popsuć przyszłym czytelnikom przyjemności, jaką niewątpliwie jest lektura opisywanej przeze mnie książki.
I już naprawdę na koniec: niezmiernie miło było czytać o przygodach komisarza, który nie jest życiowym nieudacznikiem i wiecznym malkontentem, a wręcz przeciwnie: zadowolonym z życia człowiekiem, doceniającym uroki i radości dnia codziennego. I za to duże brawa dla autora. Nieudacznikom i pesymistom zaludniającym od jakiegoś czasu stronice kryminałów, mówię zdecydowane "Nie".
Kim był Czesław Jankowiak?
Jaką tajemnicę skrywa emerytowany komisarz Popiołek?
Co otwiera kluczyk zawieszony na szyi trupa znalezionego w starej lodowni?
Jeśli jesteście ciekawi odpowiedzi na te pytania, sięgnijcie po kryminał Krzysztofa Smury.
Polecam gorąco.
Relikwia masońskiego ołtarza Krzysztof Smura ![Relikwia masońskiego ołtarza](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4934000/4934595/831967-352x500.jpg)
7,0
![Relikwia masońskiego ołtarza](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4934000/4934595/831967-352x500.jpg)
147/180/2021
Poznań, ponure lata trzydzieste. Ponure, bo pan z wąsikiem jest już u władzy i brunatna fala za chwilę się rozleje. Propaganda nazistowska jest już widoczna w stosunkach niemiecko-polskich. Poza nazistami mamy też tajny zakon Thule, masonerię, poszukiwanie skarbu Napoleona i świętego Graala. Ufff… Rozwiązywanie tajemnic i zagadek wiąże się z pozbywaniem się świadków, więc trup się ściele dość gęsto.
Akcja rozgrywa się w moim rodzinnym mieście i do tego w znanych mi dobrze okolicach (Śródka, Kobylepole, oczywiście Stare Miasto),więc miałam dodatkową przyjemność z czytania. Nie wiem, ile jest w tej powieści prawdy, a ile fantazji autora, i nie zamierzam sprawdzać. Dla mnie bez różnicy, czy autor szperał w archiwach czy wymyślał. Chociaż, oczywiście, szperanie w archiwum wymaga większego wysiłku.
Nie wiem tylko, jak to jest możliwe, że okna mieszkania Żukowskiego wychodziły na ulicę Rybaki. Wydaje mi się, że już przed wojną była w tej okolicy tak gęsta zabudowa, że nie dało się zobaczyć z kamienicy przy Kopernika ulicy Rybaki. Szczególnie, jeśli ta kamienica wychodziła też na ulicę Łąkową… Ale dobra, może niezbyt zgłębiłam topografię.
Nie wiem też jak to możliwe, że matka karmiąca wraca do domu po dłuższym pobycie w szpitalu (dziecko wtedy było pod opieką innych osób) i znowu karmi.
Nie podoba mi się nazywanie żony jednego z bohaterów (Jakubka) „kocicą”. Nie podoba mi się użycie słowa „deadline” w powieści, której akcja dzieje się na początku lat 30-tych (jakoś angielski mi się nie łączy z tamtymi czasami).
Ale te drobiazgi nie przeszkodziły mi w pozytywnym odbiorze powieści.