cytaty z książek autora "Edward W. Said"
Muzyka jest przemijaniem. Jestem najszczęśliwszy, gdy mogę żyć w zgodzie w uczuciem płynności. A nieszczęśliwy, kiedy nie mogę całkowicie oddać się myśli, że świat ewoluuje, zmienia się, choć niekoniecznie na lepsze. - Daniel Barenboim.
Furtwängler muzykę pojmował filozoficznie. Rozumiał, że nie chodzi w niej o jakąś wypowiedź czy też o byt. W muzyce chodzi o stawanie się. Wyartykułowanie samej frazy nie jest w istocie ważne, ważne jest to, jak się do niej zbliża, jak się ją kończy i jak przechodzi się do następnej. - Daniel Barenboim.
Czasem Furtwängler prowadził próby bardzo wytrwale, ale w inny sposób. Dobrze określił to Celibidache. Mówił, że Furtwängler ćwiczył dwieście sposobów powiedzenia „nie” w nadziei, że wieczorem w trakcie koncertu raz będzie mógł powiedzieć „tak”. Innymi słowy, ćwiczył, żeby mieć pewność, że określone rzeczy się nie zdarzą. Że muzyka gdzieś nie zabrzmi płytko, że gdzie indziej nie będzie się dłużyć, że nie będzie akcentów w niewłaściwych miejscach. Tymczasem większość muzyków prowadzi próby po to, by rano złożyć wszystko w jedną całość i powtórzyć tak samo wieczorem. A najbardziej niezwykła w muzyce jest jej nieprzewidywalność, jeśli można użyć tego słowa. - Daniel Barenboim.
Dźwięk jest efemeryczny. Przemija. To jeden z powodów, dla których jest w nim tyle ekspresji. Nie można mieć go na zawołanie. Nie można rozsunąć zasłon i zobaczyć go ponownie jak obrazu, czy otworzyć, tak jak otwiera się książkę. - Daniel Barenboim.
Chodzi tu o pojmowanie tożsamości jako zbioru prądów, zmiennych tendencji, a nie określonego miejsca czy stałego zestawu rzeczy. Przynajmniej ja tak to odczuwam.
Jestem przekonany, że kiedy czytasz Goethego, czujesz się, co może być zabawne, Niemcem. Tak jak ja, kiedy dyryguję Beethovenem czy Brucknerem. (...) możliwe jest nie tylko posiadanie wielu tożsamości, można mieć również coś, do czego się aspiruje. Poczucie przynależności do różnych kultur wyłącznie wzbogaca. Daniel Barenboim.
Jako interpretator, wykonawca, artysta zajmujesz się nie tyle wypowiadaniem samego siebie, ile raczej wyrażaniem innych ludzi. I to jest wyzwanie.
Szczególnie zapamiętałem jego [Wilhelma Furtwänglera] wyczucie czasu. Było to nowe jego rozumienie, ponieważ dla mnie wcześniej czas zawsze wiązał się z obowiązkami, z tym, co musiałem zrobić. I nagle czas został przetworzony we wszelkie możliwe brzmienia muzyczne i ich piękną plastyczność, której nigdy wcześniej nie doświadczyłem w ten sposób, wspólnie z dużą grupą ludzi.
Kiedy grasz, jest w tym coś wyjątkowego ze względu na ulotność wydarzenia. Gdy się skończy musisz nosić je w głowie.