cytaty z książek autora "Bogdan Loebl"
(...)zarówno zwierzęta,jak i ludzie żyją na tym świecie w nieustannym poczuciu zagrożenia,bojąc się,że inne zwierzę lub człowiek może ich zranić albo nawet zabić.
Pawło za każdym razem pluł do śmietany, z której matka robiła masło dla Lachów.
Ojciec Józia był Polakiem i na Wasyla patrzył, jak gdyby ten zrobiony był z powietrza lub ze szkła. (…) Na +Sława Bohu+ Wasyla zawsze odpowiadał ledwie dostrzegalnym ruchem głowy, nigdy słowem.
Wielu zabitych widziałem na wojnie, zarówno Polaków, jak i bolszewików, i wszyscy oni, nawet ci, którzy jeszcze w dłoniach trzymali szable albo karabiny, byli cisi, a w ich szeroko otwartych oczach nie było ani odrobiny jeszcze przed chwilą płonącej do wroga nienawiści.
Gniew ojca byłby jeszcze sroższy, gdyby zobaczył, że jego syn trzema złożonymi palcami trzykrotnie dotyka czoła, piersi i ramion, jakby był Ukraińcem a nie Lachem.
Stryjek mówi, że nie będzie żadnej wojny, bo wszystkie kraje boją się polskich żołnierzy.
Już nigdy w życiu nie odezwiemy sie do ciebie i nawet na ciebie nie popatrzymy, bo ty jesteś źle wychowany i jesteś nie całkiem Polakiem.
Najdotkliwiej bolało Józia, kiedy nazywano go Lachem. Był jedynym małym Polakiem wśród tych chłopców. Był białą wroną pośród stada czarnych wron.
Ojciec podszedł do okna, jakby miał nadzieje, że ujrzy nadciągających drogą Anglików i Francuzów.
Józia Ukraińcy ma pewno nie ruszą…. On przecież… To dobrze że może uchodzić za Ukraińca, dopóki nie wkroczą do Polski Anglicy i Francuzi.
Józio nie wiedział, czy powinien wyrecytować +Kto ty jesteś, Polak mały+, czy też +Kto ty jesteś, Ukrainiec mały, jaki znak twój, tryzub biały”.
To nasze wycofanie, panie kolego, to tylko manewr taktyczny – odparł pan major – Przegrupujemy się za granicą i uderzymy na wrogów, jak w 20. nad Wisłą.
Dwa podobne do motyli samoloty, którym udało się ominąć płomienie, wylądowały na powiekach Józia.
Mama Józia Józio i pan leśniczy szli środkiem opustoszałej drogi, niosąc do odległej jeszcze leśniczówki swoje trudne do dźwigania milczenie.
Józio domyślił się, że wszystkie niemieckie samoloty zajęte są bombardowaniem Warszawy, natomiast polskie Berlina.