Dzieci Hitlera. Jak żyć z piętnem ojca nazisty Gerald Posner 7,0
Książka bardzo ciekawa. Historie nie są przesadnie długie, dlatego nie nudzą i czyta/słucha się w całości z uwagą. Jest sporo zdjęć uzupełniających, niektórych z nich wcześniej nie widziałem, więc to też na plus. Cóż więcej tu powiedzieć? Ocenić ciężko, bo jak ocenić czyjeś uczucia do swojego rodzica? Więc jedyna moja ocena to taka, że książka była ciekawa i warto przeczytać.
Widziałem opinie, że rozdziały o mało znanych nazistach są mniej ciekawe - nie zgadzam się. Moim zdaniem są równie ciekawe doświadczenia dzieci takich osób, bo przecież świat nie składał się tylko z tych wysoko postawionych.
W książce były takie fragmenty, które mnie rozwaliły ;) np. wypowiedź Wolfa Hessa (syna Rudolfa Hessa) o procesach norymberskich:
"Ten sąd działał w sposób niedorzeczny. To był przekręt. [Ojciec] został oczyszczony z zarzutów dotyczących «zbrodni wojennych» i «zbrodni przeciwko ludzkości». Był jedynym oskarżonym, którego uznano winnym wyłącznie – nie licząc udziału w spisku – tak zwanych «zbrodni przeciwko pokojowi». Akurat jego! Ponieważ był jedyną osobą, która ceniła pokój tak, że gotowa była osobiście zaryzykować, by go utrzymać, skazanie go za zbrodnie przeciwko pokojowi uważam za nonsens."
(pdf.str.102)
- heh, osobiście to uważam, że Hess miał dużo szczęścia, że go w 1941 wzięto do niewoli gdzie spędził czas do końca wojny, w przeciwnym razie to z pewnością by nie był jedyny zarzut, z którego by go skazano i pewnie na karze więzienia by się nie skończyło ;) także... No ale niektórzy z bohaterów tej książki to jakby nie zdawali sobie sprawy, że to co spotkało ich rodziców, to jest nic w porównaniu z tym co spotkało niektóre ofiary reżimu nazistowskiego...
I inne cytaty:
"W 1987 roku Rolf [syn Josefa Mengele] ze względu na dzieci zmienił nazwisko. „Zasługują, by dorastać bez odpowiedzialności za czyny dziadka” – tłumaczy. (...) Nie potrafi odciąć się od dziedzictwa, które pozostawił mu w spadku człowiek będący bardziej obcym niż rodzicem. „My, dzieci nazistów, musimy sobie z tym radzić bardziej niż reszta społeczeństwa” – twierdzi Rolf. „Przynajmniej do tej pory tak było. Inni Niemcy mówią natomiast: «Dobra, stało się, i to bardzo źle, ale już po wszystkim, więc żyjmy dalej». Nie angażują się tak jak my, dzieci bezpośrednich sprawców. Zawsze muszę mieć gotową odpowiedź, gdy ktoś o niego pyta. On odszedł, ale ja dalej muszę dźwigać to brzemię”."
(pdf.str.236)
Ciekawe zdanie wygłosił też syn Clausa von Stauffenberga:
"Wie pan, świat jest pełen głupców. I jeżeli obejmujesz publiczne stanowisko, automatycznie stajesz się przedmiotem zainteresowania tego typu ludzi."
(pdf.str.313)
(czytana/słuchana: 2-6.10.2022)
4+/5 (8/10)