Najnowsze artykuły
Artykuły
Czytamy w weekend. 26 lipca 2024LubimyCzytać263Artykuły
Powstaje nowa „Lalka”! Co wiemy o ekranizacji powieści Prusa?Konrad Wrzesiński70Artykuły
Powiedz mi, gdzie jedziesz na wakacje, a powiem ci, co czytać: idealne książki na latoAnna Sierant17Artykuły
Zadaj pytanie Marii Strzeleckiej, laureatce Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bernard Singer
![Bernard Singer](https://s.lubimyczytac.pl/upload/default-author-140x200.jpg)
Znany jako: Regnis
3
8,0/10
Pisze książki: literatura piękna, powieść historyczna, biografia, autobiografia, pamiętnik, reportaż
Urodzony: 16.06.1893Zmarły: 30.06.1966
Polski dziennikarz okresu międzywojennego.http://
8,0/10średnia ocena książek autora
30 przeczytało książki autora
51 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Moje Nalewki Bernard Singer ![Moje Nalewki](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/145000/145132/352x500.jpg)
7,0
![Moje Nalewki](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/145000/145132/352x500.jpg)
Piękna, niezwykła książka, będąca skarbnicą wiedzy o starej Warszawie i jej mieszkańcach. Zupełnie inna topografia, dzielnica, której już nie ma, która została zniszczona wraz z jej barwnymi mieszkańcami. Z perspektywy dnia dzisiejszego wspomnienia Singera jawią się jako egzotyczne, nieziemskie wręcz.
Bernard Singer był wybitnym międzywojennym dziennikarzem, specjalizującym się w sprawach politycznych. Moje Nalewki są zupełnie innym rodzajem pisarstwa, odnoszą cym się do dzieciństwa autora, które przyszło mu spędzić w Warszawie, w (jak to sam nazywa) dzielnicy żydowskiej. Czarowna jest jego opowieść. Urzeka choćby wspomnienie tramwaju konnego, który przemierzał Sierakowską, Bagno, Świętokrzyską, z ludźmi uczepionymi stopni wagonu, czmychającymi, gdy na horyzoncie pojawiał się umundurowany konduktor, wymagający biletów za przejazd. Barwne są wspomnienia sprzedawców i przekupek z targu, którzy ulegali systemowi kastowemu. Intrygują też topografie podwórek, kamienic, wspomnienie ich mieszkańców oraz stróżówek, przesiąkniętych zapachem gotowanej kwaszonej kapusty. Stróż ubrany przepisowo w biały przewiązany fartuch, w granatowej czapce z błyszczącą blachą nad daszkiem, z gwizdkiem za pazuchą, w wysokich butach, strzegł brany i porządku w kamienicy.
Wiele miejsca poświęca autor prywatnym wspomnieniom: pamięta bonę, pierwszy dzień w chederze, starą żebraczkę Szurę Jentę, pojawiającą się kilka razy do roku, by sprzedać los na zagraniczną loterię czy wódkę pesachową. Interesujące jest też spojrzenie na wpływ rosyjskiej rewolucji na Polskę i jej życie gospodarcze, a także zawirowania towarzyskie wynikające z działań politycznych.
Urokliwa jest Warszawa ze wspomnień Singera. Jakże piękna byłaby nadal gdyby nie tragedia II wojny światowej. Żal za tym co minione, co nigdy nie wróci przepełnia do głębi. Co za strata!
Polecam lekturę książki wszystkim tym, którzy lubią wspomnienia, Warszawę, minione epoki i ich obyczaje.
buchbuchbicher.blogspot.com
Od Witosa do Sławka Bernard Singer ![Od Witosa do Sławka](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4853000/4853861/672793-352x500.jpg)
9,0
![Od Witosa do Sławka](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4853000/4853861/672793-352x500.jpg)
Ja mam reprint z 1990 roku ale oryginał został wydany w 1962 przez paryską "Kulturę". A zresztą i tak jest to zbiór felietonów sejmowych drukowanych w "Naszym Przeglądzie" w latach 1929-1939.
Czy jest sens wznawiania tekstów prasowych sprzed tylu lat? Ależ tak! To co działało bardzo na niekorzyść ówczesnej prasy czyli zamordystyczna cenzura, na którą narzeka zarówno sam autor jak i Paweł Hostowiec w przedmowie, okazała się działać dobrze na długotrwałość samych tekstów. Singer nie mógł bowiem pisać o wielu faktach i konkretach, nawet jeśli były one ówczesną "tajemnicą Poliszynela" ale skoro taka była sytuacja to musiał pisać tak jakby "obok". Czasem dając do zrozumienia czytelnikom, że więcej nie może ale najczęściej patrząc pod zupełnie innym kątem na sytuację - najczęściej nie pisząc o zdarzeniach a w zamian za to pisząc o ludziach: posłach, politykach, biznesmenach, arystokratach.
Tak sytuacja powoduje, że nie jest to książka "dla początkujących" bo oni nie będą potrafili się ulokować w czasie i w relacji do innych zdarzeń. Ale jeśli już ktoś ma wstępną orientację w Dwudziestoleciu to ten zbiór (wybór) felietonów okazuje się być wspaniałą dokumentacją okresu likwidacji polskiego parlamentaryzmu i polskiej demokracji. Likwidacja ta początkowo była łagodna i powolna, polegająca głównie na ośmieszaniu Sejmu i innych instytucji państwa (Trybunału Stanu, NIK-u itd.) oraz na przejmowaniu sądownictwa przez Sanację "pod płaszczykiem reform". Potem, od Brześcia, była to likwidacja całkowita i frontalna, sprowadzająca się do kneblowania ust i ograniczaniu Sejmu do roli "potwierdzacza dekretów". A wreszcie, tuż po zgonie Marszałka, likwidacja Sejmu przerodziła się w jakąś kompletnie fantastyczną próbę stworzenia nowego ustroju "demokracji elitarnej", która zresztą nieomalże przekształciła się w praktyczną realizację polskiej wersji faszyzmu (zabrakło pewnie 2-3 lata do osiągnięcia tego celu).
A przy okazji jest ta książka także łagodną dokumentacją polskiej drogi do "państwa narodowo-demokratycznego", w którym nie-Polacy (czytaj Ukraińcy, Białorusini a przede wszystkim Żydzi) mogą być co najwyżej tolerowani, będąc co najwyżej obywatelami niższej kategorii czyli mającymi głos ale tylko w drobnych kwestiach lokalnych. Dopiero czytając te felietony zdałem sobie sprawę, że endecja, rozpętując wielką burzę po wyborze Gabriela Narutowicza na fotel prezydenta i w rezultacie doprowadzając do zamachu w Zachęcie, odniosła de facto wielki sukces: od tego momentu przedstawiciele mniejszości ("mniejszości" raczej bo łącznie było to 1/3 mieszkańców Polski) sami eliminowali się z kluczowych głosowań: wyboru prezydenta, premiera itp.
No i cenzura: widać jak Singer fachowo wyhamowuje dosłownie o jedno słowo przed tym miejscem, od którego by mu tekst wycięto. Żadnej krytyki rządu, żadnej dyskusji z ministrami, nawet lepiej nie wymieniać nazw stanowisk "premier", "prezydent", "Marszałek" - są więc "czynnik decydujący", "czynnik miarodajny" itp. Można się oczywiście zastanawiać o czym, w takim razie, mogła pisać prasa? No, mogła pisać o konieczności "ewakuacji" Żydów i zachęcać do daleko idącego bojkotu (byle nie używać słowa "pogrom", które było zakazane). Można było psioczyć na komunistów. Można było walczyć z masonami. Tylko po 1934 roku nic złego o Niemcach. Nawet o śmierci Komendanta szybciej się dowiadywano z radia berlińskiego czy z Czeskiej Pragi niż z Raszyna.
Jeśli ktoś, czytając ten zbiór, odniesie wrażenie, że dziś trwa ponowne przedstawienie tej samej sztuki to nie będzie sam - ja też mam takie wrażenie. Liczę tylko, że finał będzie jakiś inny.