Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Sięgając po kryminał autorstwa Hansa Walldorfa spodziewałam się, sugerując się tytułem, swego rodzaju podróży do gorącej i tajemniczej Afryki. Tymczasem autor zabrał mnie na wycieczkę do Republiki Federalnej Niemiec na… Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w 1974 roku. Nielegalny przemyt kości słoniowej, niespodziewana śmierć londyńskiej dziennikarki oraz komisarz Scotland Yardu stanowią interesującą podstawę powieści kryminalnej. Niestety dość często rozgrywki piłki nożnej przestają być jedynie tłem, przyćmiewając przestępczą fabułę. Relacje z meczów odwracają uwagę od atrakcyjnego życia zamordowanej Pitty Pinn. Rozważania nad taktyką piłkarskich trenerów przenoszą na drugi plan tworzoną przez pochodzącego z Tanzanii Matatenkę koncepcję przemytu. Natomiast odczucia i przemyślenia kibiców sprawiają, że intrygująca postać prywatnego detektywa Pata Oakinsa, zostaje niemalże… zdyskwalifikowana. W mojej ocenie autor dość nieudolnie przeplata kryminalne śledztwo z Mistrzostwami Świata w Piłce Nożnej, choć zdaję sobie sprawę, że miłośnik tego sportu zapewne stanąłby w opozycji do mojej opinii. Muszę jednak przyznać, że „Czerwona kość słoniowa” przypomniała mi o bezdyskusyjnym sukcesie polskiej drużyny narodowej w dziesiątych Mistrzostwach Świata. Mimo iż odnalezienie w niemieckiej literaturze polskiego akcentu jest pozytywnym zaskoczeniem to uważam, że kryminalna intryga powieści zagubiła się na jednym ze stadionów …