rozwiń zwiń

Trzeba być wymagającym we wszystkim

LubimyCzytać LubimyCzytać
12.02.2018

Z Bernardem Minier, francuskim pisarzem kryminałów, którego najnowsza książka „Noc” ukazała się niedawno pod naszym patronatem rozmawiamy o serialu Netflixa „Lód”, o różnicach między francuskimi i skandynawskimi kryminałami oraz pytamy o wskazówki dla początkujących pisarzy.

Trzeba być wymagającym we wszystkim

Noc to wyczekiwany powrót komendanta Servaza i jego przerażające starcie z Hirtmannem.

Kirsten Nigaard, inspektor norweskiej policji, prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa kobiety zatrudnionej na platformie wiertniczej na Morzu Północnym. Na zbiórce personelu brakuje jednego mężczyzny. W jego kabinie Kirsten trafia na plik zdjęć. Kilka dni później odwiedza Martina Servaza w jego biurze w Tuluzie. Nieobecny pracownik nazywa się Julian Hirtmann, tak samo jak nieuchwytny psychopatyczny morderca, którego komendant ściga od kilku lat. Ku swemu zaskoczeniu na zdjęciach Servaz rozpoznaje siebie. Norweska policjantka pokazuje mu jeszcze inną fotografię. Przedstawia ona dziecko, a na odwrocie widnieje imię: Gustav.

Dla dwójki policjantów oznacza to początek mrożącej krew w żyłach podróży. U jej celu, w mrokach nocy, czeka na nich bezlitosny wróg, który zamierza zmienić ich życie w piekło.

Od czasu wydania debiutanckiego Bielszego odcienia śmierci (2012), nagrodzonego Prix Polar na festiwalu w Cognac za najlepszą francuską powieść 2011 roku i zekranizowanego w 2016, Bernard Minier święci sukcesy. Kolejnymi powieściami – Kręgiem (2013), Nie gaś światła (2014) i Paskudną historią (2015) – wypracował sobie niekwestionowaną pozycję na scenie francuskiego kryminału. Jego powieści przetłumaczono do tej pory na czternaście języków. W Polsce jest powieści ukazują się nakładem Domu Wydawniczego Rebis.

Twoje książki osiągnęły międzynarodowy sukces. Jak sobie radzisz z całym tym zamieszaniem wokół Ciebie i twoich powieści?

Nie zastanawiam się nad tym. Skupiam się wyłącznie na pracy. Kiedy piszę, nie myślę ani o czytelnikach, ani o prasie, ani o niczym innym. A moja osoba zajmuje mnie jeszcze mniej. Rzadko udzielam się w mediach społecznościowych (choć od czasu do czasu zaglądam na Facebooka, aby odpowiedzieć czytelnikom, ogłosić daty spotkań lub wydarzeń towarzyszących ukazaniu się kolejnej książki). Gdybym mógł, chciałbym być J.D. Salingerem lub Thomasem Pynchonem, pisarzem-pustelnikiem, który nigdy nie wychodzi z domu i którego twarzy nikt nie zna. Mimo to (paradoksalnie) bardzo lubię spotkania z czytelnikami – dają mi mnóstwo energii, a ich entuzjazm jest prawdziwym motorem działania.

„Lód” – serial wyprodukowany przez telewizję francuską jest teraz pokazywany przez Netflix, jedną z największych platform serialowych. Czy jest szansa, że powstaną następne sezony?

Nic mi o tym nie wiadomo. To leży w gestii Netflixa. Docierają do mnie sygnały od widzów z całego świata – ze Stanów Zjednoczonych, Azji, Europy... To zupełnie niezwykłe. Pewien indyjski pisarz, którego poznałem w zeszłym roku podczas festiwalu w Dubaju, napisał do mnie niedawno, że oglądał serial w Bombaju. Świat stał się mały, prawda? To jeden z pozytywnych aspektów globalizacji.

Którą postać ze swoich książek lubisz najbardziej?

Oczywiście Servaza. To pytanie często pada podczas spotkań z czytelnikami. Wszyscy chcą się dowiedzieć, jakie będą jego dalsze losy. To zadziwiające: mówią o nim jak o kimś, kto żyje naprawdę, kogo można spotkać na ulicy, a może raczej jak o przyjacielu, kuzynie, członku rodziny. Muszę przyznać, że ta bliskość między czytelnikami a jedną ze stworzonych przeze mnie postaci jest czymś absolutnie niezwykłym. Ale tak naprawdę lubię wszystkich moich bohaterów, nawet Juliana Hirtmanna (szczególnie Juliana Hirtmanna). Jeśli pisarz nie lubi wszystkich swoich bohaterów, nie poświęca każdemu z nich wystarczająco dużo uwagi, wtedy to nie działa.

Co jest najtrudniejsze podczas pisania takich powieści, jakie tworzysz?

Nie użyłbym słowa „trudne”, lecz „wymagające”. Trzeba być wymagającym we wszystkim, co się składa na książkę, w rzeczach wielkich i małych, każdą stronę traktować jak wyzwanie, każdą książkę jak wspinaczkę na szczyt. Trzeba bez przerwy pokonywać samego siebie. Biada tym, którzy zadowalają się byle czym.

Czy jako pisarz francuski zauważasz różnice między amerykańską, skandynawską, niemiecką i oczywiście francuską powieścią kryminalną?

Nie znam wystarczająco dobrze niemieckiej powieści kryminalnej, by móc się o niej wypowiadać. Myślę, że tym, co odróżnia francuskie powieści tego gatunku od skandynawskich, jest różnorodność, zróżnicowanie. Kryminały skandynawskie łączą pewne wspólne cechy – wszechobecna problematyka społeczna, minimalistyczny, dokumentalny sposób pisania, a także wymiar psychologiczny. Francuskie powieści tego gatunku są bardziej zróżnicowane, istnieje tyle światów, ilu autorów. Co łączy twórczość Pierre’a Lemaitre’a, Michela Bussiego, Jeana-Christopha Grangé, Freda Vargasa, Francka Thillieza i moją? Niewiele. Także w Stanach Zjednoczonych widać ten niezwykły rozkwit, wybuch talentów, a każdy z nich jest inny; to fascynujący okres dla takich pisarzy jak ja.

Jakieś sugestie dla tych, którzy właśnie zaczynają pracę nad swoją pierwszą książką?

Oczywiście. Jak głosił plakat filmu „Midnight Express”, Nigdy nie tracić nadziei. Podchodzić nieufnie do pierwszych pomysłów, które przychodzą do głowy, najczęściej są to klisze. Szukać jeszcze lepszych i jeszcze lepszych, i jeszcze… Jak już wspomniałem, być wymagającym w rzeczach ważnych i mniej ważnych. Nie mówić: „może być tak, jak jest”. Nie zapominać o tym, co powiedział Nabokov: „Książka składa się przede wszystkim ze szczegółów”. I że, jak mawiał sam Stephen King, pisarz to zawód, który polega na tym, że się dużo czyta i dużo pisze (i przepisuje). A więc czytajcie i piszcie…


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 12.02.2018 12:32
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post