rozwiń zwiń

Problem w tym, że ja nigdy nie mam natchnienia

Zofia Karaszewska Zofia Karaszewska
29.05.2016

Są książki, które nie pozwalają o sobie zapomnieć, zmieniają nasze widzenie świata. Są autorzy, dla których pisanie stanowi sens życia, bo oddają czytelnikowi cząstkę siebie. Takie właśnie księgi zbójeckie pisze Jaume Cabré. Krytycy zarzucają mu, że jego powieści są pompatyczne, że daje zbyt łatwe odpowiedzi, że jest zbyt przystępny. Pewne jest jednak , że ten kataloński pisarz powieścią Wyznaję podbił serca polskich czytelników. 

Problem w tym, że ja nigdy nie mam natchnienia

Właśnie ukazała się jego wcześniejsza książka Cień eunucha. Mistrzowsko skonstruowana, na wzór „Koncertu skrzypcowego” Albana Berga, opowieść o przemijaniu. Literacko-muzyczna uczta. 

Zofia Karaszewska: Czy udzielanie wywiadów to tylko obowiązek promocyjny, czy też przyjemność?

Jaume Cabré: Prawdą jest, że człowiek fizycznie męczy się przy wywiadach, ale to jest doświadczenie ubogacające, bo zawsze się czegoś dowiaduję. Każda osoba, która przeprowadza ze mną wywiad, interpretuje moje książki na swój sposób. Szeroko otwieram oczy, kiedy kolejny czytelnik odkrywa coś, czego ja nie przewidziałem. Dlatego bardzo jestem zainteresowany pytaniami, które Pani mi zada.

Podobno chciał Pan zostać muzykiem?

Tak, bardzo chciałem zostać muzykiem i bardzo żałuję, że nie dane mi to było w życiu. Dlatego jest  tyle muzyki w moich powieściach i właściwie wszystkie moje postacie uważają, że muzyka stanowi integralną część  ich  życia. W ten sposób mszczę się na złośliwym losie (śmiech).

Bohater „Cienia eunucha” mówi, że pragnienie nieśmiertelności odróżnia nas od zwierząt; ta refleksja wielokrotnie powraca na kartach powieści. 

Wywołała Pani bardzo ciekawe skojarzenia,  poruszając ten temat. Zacznę może od tego: uważam,  że miałem szczęście, że poznałem swoich dziadków z obu stron.  Moje dzieci  natomiast znały tylko mojego ojca, bo moja matka już nie żyła, gdy przyszły na świat.  A moje wnuki nie zdążyły poznać już nikogo z tych osób, o których mówię. Odnoszę wrażenie, że z każdym pokoleniem człowiek umiera coraz bardziej, ponieważ jego życie pogrąża się w coraz większym zapomnieniu. W przypadku mojego bohatera, ta refleksja przekształca się w prawdziwą obsesję -  zresztą on ma wiele różnych obsesji. Stąd w powieści są aż trzy drzewa genealogiczne i Miquel odkrywa ukrytą historię swojej rodziny razem z czytelnikiem, który staje się jego wspólnikiem. W ten sposób właśnie opowiadam, jak upływa czas, chociaż nie mówię tego wprost.

Książki, które Pan pisze, to spadek dla kolejnych pokoleń?

Nie wiem, ale bardzo bym chciał, żeby tak było. Nie mam na to wpływu, zależy to od zbiegu wielu okoliczności społecznych, historycznych. Natomiast mi, jako pisarzowi i człowiekowi, reakcja czytelników dostarcza ogromnej satysfakcji.

Czy myśli Pan o czytelniku pisząc książki?

Liczę się z obecnością czytelnika, ale nie chce mu pracy ułatwiać. Sam jestem czytelnikiem i nie lubię,  jak autor nie zostawia mi przestrzeni na myślenie. W trakcie pisania sam bywam zaskoczony tym, co odkrywam w moich postaciach i staram się, żeby czytelnik miał podobne wrażenie przy czytaniu. Liczenie się z czytelnikiem jest moim podstawowym obowiązkiem zawodowym. Przypuśćmy, że jest taka sytuacja: rozmawiają dwie postacie z książki, jedna z nich kłamie, a ta druga nie zdaje sobie z tego sprawy;  ale ja wiem, że czytelnik to zauważy. Pisząc powieść wyczuwam obecność czytelnika. Za każdym razem to powtarzam, bo rzeczywiście w to wierzę, że czytelnik jest inteligentny. Jeżeli raz zasugeruję mu, że gdzieś tu się ukrywa kłamstwo, nie muszę tego powtarzać ponownie. Nie muszę czytelnika prowadzić za rączkę, mogę pisać to, na co mam ochotę, ale zawsze z tą świadomością, że jest ten trzeci punkt widzenia, który determinuje mój sposób pisania. 

Bunt wobec rzeczywistości, w której dane nam żyć, to etap, który każdy z nas musi przejść, żeby zrozumieć siebie?

To zależy od temperamentu danej osoby. To, co dotyczy wszystkich, to zadanie, żeby żyć z godnością. W życiu można napotkać różnego rodzaju trudności,  na przykład wynikające z sytuacji politycznej. 
Skandaliczna jest postawa rządu hiszpańskiego w stosunku do problemu uchodźców. Wobec obojętności rządu hiszpańskiego, kataloński regionalny rząd pozwolił kilkuset uchodźcom osiedlić się w Katalonii, ale ten proces został powstrzymany przez rząd Hiszpanii, który upomniał się o swoje kompetencje międzynarodowe. To jest jeden z przykładów, jak trudno jest dojść do porozumienia.

Czy czasy wojny domowej i dyktatury w Hiszpanii, to dla Pana ciągle bolesna historia?

Ten okres odegrał ogromną rolę w moim życiu, ponieważ całe moje dzieciństwo i młodość przypadły na czasy frankistowskie. Odzwierciedleniem tych doświadczeń jest „Cień eunucha” i częściowo też „Głosy Panamo”. Czy to nam się podoba czynie, nie jesteśmy dziećmi własnej historii. Teraz mamy zupełnie inną sytuację polityczną, żyjemy, formalnie przynajmniej, w czasach demokratycznych, choć nie jest to demokracja doskonała. Dlatego jest potrzebna historia, żeby patrzeć na ręce tym, którzy rządzą i pamiętać o tym, co się wydarzyło i ma wpływ na czasy współczesne i aktualną politykę.

Pana książki są idealne w swojej strukturze, czy ona jest gotowa od początku, czy zmienia się w trakcie pisania?

Opowieść rozwija się w sposób spontaniczny, nie umiem przygotować schematu i pisać według niego. Natomiast cały czas śledzę, jak się rozwija historia, jak są budowane postacie. Pracuję systematycznie, codziennie powtarzając to, co zostało już napisane. Nie muszę mieć schematu, bo ja mam to wszystko w głowie. Jeżeli w ogóle taki schemat się pojawia, to dopiero wtedy,  gdy książka dobiega końca. Sprawdzam wtedy, czy nie pominąłem jakieś postaci i czy wszystko jest spójne i logiczne. 

Pana książki to gotowe scenariusze filmowe.

Wszystko, o czym piszę, widzę oczyma wyobraźni, stąd czytelnik może odnieść wrażenie, że jest tak gotowy scenariusz. Wpływ na to wrażenie może mieć też moje doświadczenie w pisaniu scenariuszy na pewnym etapie mojego życia. Ale adaptacja filmowa literatury zawsze rodzi specyficzne problemy. Współpracowałem przy tworzeniu scenariusza adaptacji mojej pierwszej powieści, która nie była tłumaczona na język polski - „Pajęczyna”, ale po tym doświadczeniu nie chciałem już więcej angażować się jako scenarzysta przy adaptacjach innych moich utworów. Po to, żeby mieć moralne prawo krytykowania tych, którzy ten scenariusz piszą.

Niektórzy autorzy nie zgadzają się na adaptacje swoich książek.

Autor przeżywa straszne cierpienia, kiedy widzi, w jaki sposób realizuje się jego wyobrażona wizja, bo jako scenarzysta wiem, że adaptację powieści zaczyna się od tego, co trzeba wyrzucić: postacie, wątki - film nie może trwać 10 godzin.
Była adaptacja „Głosów Panamo” - dwa odcinki filmu telewizyjnego. Mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o ocenę tego filmu, ale ponieważ dałem swoją zgodę, zachowuję swoją krytykę dla siebie.  W tej chwili we Francji przygotowywana jest adaptacja teatralna powieści „Wyznaję”, wyobrażam sobie jak trudne to będzie zadanie. 

Jacy autorzy ukształtowali Pana wrażliwość jako pisarza?

Gdybym wymienił wszystkich ważnych dla mnie autorów, to zrobiłaby się z tego książka telefoniczna. Dałoby się tu wymienić wiele przykładów. Czytam bardzo dużo poezji, poezja jest dla mnie ważna. Cały czas z tego źródła czerpię natchnienie i to jest mój punkt odniesienia.  Na każdym etapie życia fascynowali mnie inni autorzy. Poświęciłem młodość na poznawanie kanonu literatury powszechnej. Wśród moich lektur są też pisarze nieznani.

A Polscy autorzy? 

Witold Gombrowicz, Antoni Libera, Kazimierz Brandys, Stanisław Lem, Stanisław Jerzy Lec, Sergiusz Piasecki, Andrzej Szczypiorski, Sławomir Mrożek, Jerzy Pilch, Olga Tokarczuk, Wisława Szymborska. Czytam polskich autorów i to w dużych ilościach!

Gdzie Pan szuka natchnienia?

Problem w tym, że ja nigdy nie mam natchnienia (śmiech). Ja po prostu pracuję cały czas; obcuję z moimi postaciami, umieszczam je w różnych sytuacjach, w czasie - i to mi zastępuje natchnienie. Oczywiście czasem pracuje mi się łatwiej, a czasem można mówić nie tyle o zastoju, ale o szczególnym wysiłku, który towarzyszy tworzeniu. Tajemnica pracy twórczej w moim przypadku polega na tym, żeby pracować codziennie i najlepiej zawsze o tej samej porze. Każdego dnia coś pozytywnego się wydarza, odkrycie czy pomysł, właśnie dzięki temu, że pracuję systematycznie. Przede wszystkim nie mogę pracować pod presją czasu.

W Polsce czytelnicy najpierw poznali „Wyznaję”, teraz wydawane są wcześniejsze Pana książki. Mam nadzieję, że nie odbierze Pan mojego pytania jako presji, ale kiedy możemy się spodziewać kolejnej powieści?

(śmiech) Mam nadzieję, że czytelnicy polscy się nie zawiodą. Napiszę pod warunkiem, że nie będą wywierać na mnie presji. Z moim wydawcą mam taką umowę, że nigdy, pod żadnym pozorem nie może mnie poganiać. Ja pracuje w swoim rytmie.

Spędziłam w Barcelonie Sant Jordi , katalońskie święto książki i uświadomiłam sobie, że przecież Światowy Dzień Książki obchodzony 23.04 wywodzi się z Katalonii właśnie. To święto obchodzone jest tam niezwykle hucznie - w Polsce nie celebruje się go aż tak. Czy książki są tak ważne dla Katalończyków?

My chyba jesteśmy bardziej spontaniczni niż Polacy i w związku z tym jakikolwiek pretekst, żeby wyjść na ulice jest dobry. Dzień Książki jest znakomitym powodem, żeby świętować, ale nie robię sobie złudzeń, że społeczeństwo katalońskie jest bardzo oczytane. Wiele osób kupuję książkę tylko z okazji tego święta. Kiedy słyszę, że w Polsce 60% Polaków nie czyta w ogóle, wtedy odpowiadam, że te 40%, które czyta, czyta bardzo dużo. Sant Jordi to jest wspaniałe święto i jesteśmy dumni, że my je wymyśliliśmy, ale tu na Targach Książki w Warszawie czy Festiwalu Conrada w Krakowie, można odnaleźć ten sam klimat. Stąd wnoszę, że ta grupa 40% czytających potrafi robić wokół siebie dużo zamieszanie! Uważam, że społeczeństwo polskie jest o wiele bardziej oczytane niż moi rodacy.

Dziękuję w imieniu wszystkich polskich czytelników i swoim.

Książka „Cień eunucha” ukazała się nakładem wydawnictwa Marginesy pod patronatem serwisu lubimyczytać.pl.


komentarze [3]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Czytaczyk 02.06.2016 22:36
Czytelnik

Ciekawe jak wypowiedzial nazwisko Szczerski:)Tez go lubie:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Halina Wiśniewska 29.05.2016 18:55
Czytelniczka

Bardzo lubię jego książki! Ciekawy wywiad.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Zofia 29.05.2016 10:09
Autorka/Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post