rozwiń zwiń

Wyspa literatury

Joanna Janowicz Joanna Janowicz
14.12.2013

źródło: www.wikipedia.org

Wyspa literatury

Każdy z nas jest wyspą. Gdyby tak nie było, od razu byśmy oszaleli. Między wyspami krążą statki, samoloty, istnieje telefon i telegraf – co sobie życzysz. Ale wszyscy pozostajemy wyspami, które mogą zostać zatopione, mogą zniknąć – John Fowles. A niektórzy z nas są bardziej wyspami niż inni. Chociażby taki Javier Marías.

No, może nie tyle wyspami, co są bardziej zdominowani myślą o wyspie czy też bardziej mogą się utożsamiać z ideą siebie jako jedynego pana własnego skrawka lądu. Za luźny przykład w tej rozgrywce quasi-intelektualnej posłużyć nam może hiszpański pisarz, autor m.in. słynnego tryptyku Twoja twarz jutro, Javier Marías. Nie tylko słynie on z tworzenia gęstych i dygresyjnych fabularnych iluzji, ale również z tego, że stroni od literackiego światka, nie przyjmuje nagród ufundowanych z publicznych pieniędzy i jest królem Redondy – zagubionej na Karaibach literackiej wyspy.

Redonda, którą chciałoby się od razu skojarzyć z fikcyjnym, znanym z mitów tworem, Atlantydą, istnieje w rzeczywistości. To stercząca z morza skała, na której nie da się żyć. Leży na Morzu Karaibskim, nieopodal wyspy Antigua. Należy do małego państwa Antigua i Barbuda, ale tylko formalnie, gdyż od 1865 roku pozostaje w rękach prywatnego właściciela. W XIX wieku kupił ją pewien bankier, niejaki Matthew Dowdy Shiell. Ot, chciał zrobić prezent swojemu nowo narodzonemu synkowi. Wystąpił do królowej Wiktorii z prośbą o nadanie mu tytułu króla Redondy i tytuł ten został mu skwapliwie przyznany. Po nim prawa do wyspy i tytułu przejął syn, pisarz Matthew Phipps Shiell, który zapoczątkował tradycję przekazywania królestwa Redondy zasłużonym literatom. I tak to po Shiellu koronę objął poeta John Gawsworth, który z kolei przekazał ją pisarzowi Johnowi Wynne-Tysonowi.

Wynne-Tyson po kilku latach postanowił abdykować, a berło oddać Javierowi Maríasowi. Okazało się, że nie mógł lepiej wybrać: pisarz angażuje się w wyspiarskie rządy bardziej niż jakikolwiek jego poprzednik. Kontynuuje rozpoczętą przez Gawswortha tradycję nadawania tytułów przyjaciołom, wśród nich znaleźli się m.in. John Ashbery, Francis Ford Coppola, W.G. Sebald i Alice Munro (Gawsworthy uhonorował w ten sposób m.in. Lawrence’a Durrella, Henry’ego Millera i Dylana Thomasa. To również Marías założył wyspiarskie niewielkie wydawnictwo Reino de Redonda i zainagurował przyznawanie nagrody literackiej o tej nazwie. Jej laureaci mogą cieszyć się tytułem szlacheckim Redondy.

Wynne-Tyson napisał o Redondzie tak: Wyspa jest i powinna być otoczona frapującą i ekscentryczną legendą; literackim mitem przyjmowanym z dystansem, z romantycznym westchnieniem, z pewnym zakłopotaniem, z lekkim zdumieniem, ale nigdy całkiem serio. Ostatecznie jest to przede wszystkim wytwór fantazji.

Wierzycie w istnienie Redondy? Czy myślicie, że powstała tylko jako zmowa ludzi żyjących z tworzenia fikcji?


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Joanna Janowicz 18.12.2013 00:01
Czytelniczka

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post