Drugi list Lema: Orwell i stalinizm

LubimyCzytać LubimyCzytać
21.10.2013

(z archiwum rodziny Lemów, 1973 r.)

Drugi list Lema: Orwell i stalinizm

W drugim liście Stanisław Lem wyjaśnia swojemu tłumaczowi naturę stalinizmu, polemizując z „Rokiem 1984” Orwella i innymi zachodnimi twórcami, którzy zdaniem polskiego pisarza nie rozumieli tego, co działo się w bloku socjalistycznym.

Zakopane, 9 czerwca 1972


Drogi Panie,

dotarł tu do mnie list Pana z 25 maja, traktujący o dwu sprawach: o słowotwórstwie w słowiańskim i angielskim języku i o Pamiętniku. W pierwszej sprawie nie mam, niestety, nic nowego do powiedzenia, poza przyznaniem Panu słuszności. Cyberiada jest tworem „sztucznym” w sensie, w jakim rozumiem słowo „sztuka” — i nie może być ani na oryginał, ani na przekład recepty, tj. teorii, podobnie jak nie ten skacze najwyżej w lekkoatletyce, kto teorię skoków najdokładniej zgłębił… Natomiast w sprawie Pamiętnika chciałbym z Panem polemizować nie dla dobra książki, na tym mi nie zależy, lecz dla dobra prawdy. Jest ona bardziej realistyczna z ducha, niż może Pan sądzi. Wywodzi się z wersji państwa, które stworzył stalinizm, jako chyba historycznie pierwszy typ formacji, w której istniała bardzo mocna wiara w pewien Absolut, z tym że on był w całości czysto docześnie zlokalizowany. Zechce Pan zauważyć, że analiza logiczna Ewangelii wykazuje rozmaite rodzaje sprzeczności, a nawet ewidentnych nonsensów, które notabene pchnęły niektórych teologów na myśl o tym, że Jezus był paranoikiem. Tak np. przeklęcie figi nie daje się niczym uzasadnić, ponieważ można wykazać, że w czasie, w którym Jezus ją przeklął, figi w Palestynie w ogóle owoców rodzić nie mogą: nie ta pora! Otóż credenti non fit iniuria (1). Wiara m.in. tak się objawia, że wszelkie prima facie antynomie czy paralogie przenosi z konta „winien” na konto „ma”.

Muszę podkreślić, że wersja stalinizmu, jaką Orwell i jego naśladowcy upowszechnili na Zachodzie, jest fałszywą racjonalizacją. Scena istotna w 1984 to ta, gdy rzecznik władzy mówi O’Brienowi, że przyszłość — to obraz ludzkiej twarzy, miażdżonej butem — wiecznie. Jest to demonizm za dziesięć groszy. Rzeczywistość była znacznie gorsza, dlatego ponieważ nie była wcale tak wybornie konsekwentna. Była ona właśnie byle jaka, pełna niechlujstwa, marnotrawstwa, bezładu, zupełnego chaosu nawet, bałaganu — lecz wszystkie te pozycje „winien” wiara przenosiła na konto „ma”. Przykład wzięty z powieści — to scena, w której bohater brodawki jakiego starego kretyna interpretuje sobie jako znaki świadczące o wszechwiedzy Aparatu, który nad nim władzę roztacza. Jeśli się bowiem założyło raz, że to JEST pewna perfekcja, to się ją wszędzie już widziało, a wtedy bałagan, nonsens, bzdura, wszystko przestawało być sobą, po prostu chaotyczną bylejakością, i stawało się Zagadką, Tajemnicą, tym, o czym wiara mówi, że teraz widzimy jak przez ciemne szkło — i dlatego nie jesteśmy w stanie tego pojąć. Otóż ta wiara właśnie, a nie tam tortury, sprawiała np., że w osławionych procesach oskarżeni przyznawali się do najbardziej absurdalnych występków, że „szli na całego” w afirmacji tego oskarżenia. Tortury torturami, a nie każdego można nimi złamać, i my, cośmy przeżyli okupację niemiecką, wiemy na ten temat niejedno. Była to sytuacja walki z wrogiem, który dysponował przemocą olbrzymią, ale któremu można było przeciwstawić uwewnętrznione wartości. Natomiast w obliczu Historii jako złego Boga, jako determinizmu procesów bezapelacyjnego, nikt nie miał swojej racji, albowiem nikt nie miał do przeciwstawienia tej zagadkowej potędze absolutnej — żadnych wartości jeszcze potężniejszych, chyba że był jednostką głęboko wierzącą w transcendencję. Lecz wówczas akt jego wiary musiał się zredukować do wewnętrznego monologu czy do dialogu z domniemanym Bogiem, ponieważ nie można było tej wiary wyrazić w żaden inny sposób, a mianowicie dla tej prostej przyczyny, z której Pamiętnik też zdaje sprawę, iż akt prowokacji był nieodróżnialny od wyznania Credo. Akademie pseudoteologiczne, na których uczono wiary i wyświęcano kapłanów, a wszystko to się działo w kategoriach agenturalnej profilaktyki, tj. infiltracji kleru wychowankami takich „uczelni”, nie są zmyśleniem. Tak więc była to wiara absolutna, która górowała nad każdą jednostką, bez względu na jej przekonania: tego Orwell po prostu nie był w stanie albo zrozumieć, albo w powieść wcielić i tym samym przekazać. Totalność osamotnienia ludzkiego wynikała z faktu, że nikt nikomu ufać nie mógł — w sensie transcendentalnym, tj. teologicznym typowo, a nie pragmatycznej socjopsychologii i takich reguł zachowania, jakie wdraża się np. szpiegom, mającym działać na terenie wroga! Był to Mit Absolutny i kiedy padł, to też absolutnie, tj. nic po nim nie zostało oprócz zdumienia byłych wierzących, jak można było objawić takie szaleństwo paranoiczne? Zbiorowości je okazywały przecież. To są fakty, a nie wymysły fantastyczne.

Śmiem rzec, proszę Pana, że tu Kafka jako odwołanie jest na nic. On wszak strukturę jurysprudencji w Procesie zmyślił, był on prawnikiem i dobrze wiedział, jak działa wymiar austro-węgierskiej sprawiedliwości, wymiar socjalny nie zajmował go, luźność społeczeństwa z czasu la belle époque pozwoliła mu na ten manewr… i dlatego poszedł w wymiar ontyczny, niechając socjologiczną refleksję, to były wtedy płaszczyzny oddzielone bardzo wyraźnie. Tu natomiast tylko jeszcze Dostojewski może się przygodzić, ponieważ tylko z niego można wyjąć rozumienie, jak to być może, że ktoś do dna fałszywie oskarżony oskarżenie to interioryzuje z dobrawoli, jakkolwiek żadnej korzyści z tego mieć nie będzie na pewno. Tego mechanizmu o socjopsychicznej charakterystyce, który sprawiał takie dziwa, nie można w paru słowach streścić. Odruchowym marzeniem obywatela stalinizmu było stać się żadnym i nikim, tj. zyskać szarość nijakości, wtapiającą go w tłum, i tylko, zdawało się, wyzbycie się jakichkolwiek indywidualnych cech mogło zbawić… odruch był powszechny, choć nie wynikał z intelektualnych przemyśleń. Ze względu na to wyjaśnia się nijakość mego bohatera. On chciał wszak służyć! On chciał wierzyć! Chciał zrobić wszystko, czego od niego wymagano, ale sęk w tym, że ten układ naprawdę nie wymagał rzeczy, jakie człowiek jest w stanie realizować w jakikolwiek autentyczny sposób. Proszę łaskawie ostatnie zdanie jeszcze raz przeczytać. Czy Pan je rozumie? Rzeczywistość społeczna stawała się tak zagadkowa, tak nieprzenikliwa, tak pełna tajemnic, że tylko akt w pełni irracjonalnej wiary mógł jeszcze ją scałkować i uczynić znośną. Że jest jakieś wytłumaczenie, że to się czymś dałoby zracjonalizować, a tylko my, maluczcy, tego objawienia dostąpić nie mamy prawa. Otóż żadnego wytłumaczenia nie było, poza pragmatyką czysto strukturalnych związków i przerastania kolejnych faz historycznych nowo powstałego ustroju — w inne fazy, i ten ruch nie był niczyim indywidualnym pomysłem makiawelskim. Nikt tam nie był taki zły jak sam Belzebub. W tym widzeniu diaboliczności jako głównej zasady i pierwszego planu utkwili, całkiem fałszywie, ludzie Zachodu typu Orwella, bo oni sobie usiłowali to racjonalizować, ale tam nie było w tym ujęciu nic zgoła do racjonalizowania. No, to było tak, jakby ktoś chciał upodobnić się do Jezusa, trenując co ranka chodzenie po wodzie, i dziwiłby się, że choć robi wszystko jak należy przez 20 lat, co stąpi, to od razu tonie. Wymagania były niemożliwe, ponieważ nie dawały się traktować literalnie, a jednak rzekomo należało je traktować tak właśnie. Stąd wszystkie nonsensy u Orwella, bo on założył sobie, że to właśnie wynikało z szatańskiej premedytacji. Żadnej takiej doskonałej premedytacji nie było po prostu. Stąd też skrajnie oponowały sobie dwa wizerunki tej formacji: jako kolosa na glinianych nogach, którego jeno potrącenie rozwali, i jako doskonałego wcielenia Historii w bieg rzeczy nieuchronnych, jakkolwiek może i koszmarnych; był to jakiś Baal (2), absolut, zagadka, tajemnica, zupełnie doczesna, wyzbyta pozahistorycznego sensu, ale i historycznej treści jej nie można było zgruntować. Porażenie wiarą, proszę Pana, mitem, a nie tam jakieś wyczyny markizów de Sade, pełniących funkcje śledczych w aparacie politycznego prześladowania ustrojowych wrogów. A ponieważ nie wolno było nawet spróbować nazwania tych zjawisk podług terminologii odbiegającej od uświęconego kanonu i ponieważ społeczna analiza zjawisk nie mogła się nawet rozpocząć, a tym bardziej upowszechnić, zagadka rozrastała się, przez fakt jej nienazywalności, nietykalności. Powieść jest, oczywiście, przenośnią, modelem, metaforą takiej realności, a nie jej fotografią, ze względu na to, iż nie wierzę, jakoby szło o jedyną możliwość realizacji właśnie takich warunków i stosunków, tj. myślę, że to by się mogło pod innym niebem powtórzyć.

Tak więc jeśli bohater natyka się na starych kretynów u władzy, włazi do tajnych sal konferencyjnych, widzi plany mobilizacji, nie są to niekonsekwencje, lecz znak, że z bylejakości bardzo durnej urastała owa niezwykła monolitowość wiary.

Zresztą to są może nieprzekazywalne doświadczenia. Siedzę tu i piszę nową książeczkę, pt. „Maska”. A Panu życzę powodzenia — nie tylko w przekładaniu moich książek…

Oddany
St. Lem

PS. Proszę nie pisać na adres krakowski.

 
1. Credenti non fit iniuria (łac.) — dosł. wierzącemu nie dzieje się krzywda; trawestacja maksymy prawniczej volenti non fit iniuria, sformułowanej przez Ulpiana Domicjusza (II–III w.), która mówi, że jeśli ktoś dobrowolnie naraża się na szkodę, nie będzie mógł wnosić skargi.

2. Baal (hebr.) — pan, władca, następnie także idol, fałszywy Bóg.


 ©Copyright Wydawnictwo Literackie. Kopiowane całości lub fragmentów bez zgody wydawcy zabronione.

____________________________________________

Przeczytaj także:
Tylko u nas: Lem pisze do swojego tłumacza
 
 


komentarze [9]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Mateusz Cioch - awatar
Mateusz Cioch 23.10.2013 23:14
Czytelnik

Bartek: wysoka kultura osobista cechująca polaków urodzonych przed nastaniem komunistycznego reżimuPo pierwsze Polaków, po drugie takie uogólnienie jest nieprawdziwe jak każde.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
awatar
konto usunięte
23.10.2013 16:57
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Aesir  - awatar
Aesir 23.10.2013 11:52
Czytelnik

Nie tylko pan Lem miał problem z Heglem, lśniącą gwiazdą rocka dla zwolenników NWO. Ot, choćby Nowa Lewica kocha i nienawidzi tego anty-filozofa. Z jednej strony przedstawiciele owego prądu ideologicznego doceniają wkład Hegla w rozwój fałszywej teologii Lutra, którą dalej wykorzystali "wybitni" pseudo-uczeni oraz błądzący filozofowie, jak Marks, Engels, czy niedoszły...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
GłowaKsiążek  - awatar
GłowaKsiążek 21.10.2013 21:11
Czytelniczka

Fantastyczne te listy... Lem wielki był..

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Aesir  - awatar
Aesir 21.10.2013 13:37
Czytelnik

@K_Schmidt: dzięki za trafną i ważną dla wszystkich czytelników uwagę z końcowej części Twojej wypowiedzi.
Dodam tylko pewien szczegół. W zamyśle Orwella powieść "Rok 1984" stanowiła satyrę na stalinizm z lat czterdziestych XX wieku. Zapewne występują w tym utworze różne elementy nierealne, jednakże podstawę tego dzieła, przynajmniej moim zdaniem, wyznaczają analiza systemu...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Paweł Jankowski - awatar
Paweł 21.10.2013 13:10
Czytelnik

Biedny Dick...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
K_Schmidt  - awatar
K_Schmidt 21.10.2013 13:03
Czytelniczka

Dziękuję za publikację tego listu - pobudza do myślenia!
Gdy idzie o Orwella i jego analizę totalitaryzmów, „Folwark Zwierzęcy” (mimo jego alegoryczności) uważam za celniejszy i bardziej wiarygodny obraz niż ten zawarty w „Roku 1984”, dlatego między innymi, że w tym pierwszym sprawa została przedstawiona etapowo jako proces degeneracji utopijnej idei w miarę prób jej...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Aesir  - awatar
Aesir 21.10.2013 11:41
Czytelnik

W bieżącym czasie zarówno Orwell, jak i Lem mają rację. Jedyną drogę ratunku przed tym systemem dehumanizacji oraz niewoli, którego fantom powraca w ideologii Nowej Lewicy, stanowi aktywizacja świadomych, wierzących, inteligentnych ludzi do ciągłego sprzeciwu wobec wszelkich negatywnych zmian i wypaczeń zachodzących w gospodarce, czy kulturze, wybór miłości.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 21.10.2013 11:09
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post