Pisarz w malarskim atelier
Zadaję taki temat do rozmyśleń: malarstwo w literaturze. Jest obecne? Jest. Dlaczego? Co sprawia, że akurat ono jest takim wdzięcznym motywem? Dlaczego malarze jako postaci literackie znacznie częściej występują w powieściach niż na przykład rzeźbiarze (którzy z kolei, wydaje mi się, że z większą częstotliwością pojawiają się na srebrnym ekranie)? W malarzu, w jego płótnach, w jego pracowni, koniecznie mansardowej, jest coś, co bardzo pociąga pisarzy. A niekiedy skłania ich do tworzenia zbeletryzowanych biografii. Nie raz świetnych.
I malarz, i pisarz są rzemieślnikami. Uzależnieni od materii, borykają się z jej przełożeniem na swą sztukę – jeden na płótno, drugi na papier. Choć różni ich metoda pracy, środki, z których korzystają, to przecież większość ich łączy. Obaj interpretują rzeczywistość, próbują ją – pociągnięciami pędzla, stukaniem na klawiaturze – przełożyć w inny wymiar, opowiedzieć to, co widzą. To pokrewieństwo szczególnie ich łączy i w wyjątkowy sposób separuje od wielu innych mistrzów sztuk.
A może tak mi się tylko wydaje.
Z godnych polecenia książek o malarzach mam w pamięci głównie zbeletryzowane biografie. Jedną z najlepszych (nie tylko wśród tych „malarskich”) jest Goya Liona Feuchtenwangera. Mroczna, jak przystało na czasy inkwizycji współczesne temu artyście, rojąca się od demonów, jak przystało na świat malarza opętanego wizją zła w człowieku, z rozgorączkowaną Hiszpanią w tle, jest godną polecenia pozycją nie tylko dla tych, którzy interesują się malarstwem Francisco Goi i jego życiem. To również zwyczajnie dobrze skonstruowana, sprawnie napisana powieść.
Mówiąc o książkach o malarzach niedbalstwem byłoby nie wspomnieć o Pasji życia Irvinga Stone’a: pięknie i wzruszająco napisanej historii niedocenianego za życia Vincenta van Gogha i jego relacji z zawsze, bez względu na wszystko wspierającym go bratem i przyjacielem, Theo. Zresztą lekturę tę można uzupełnić o plastycznie napisane Listy do brata, w których Vincent w rozdzierająco szczery sposób relacjonuje Theo swoją codzienność, borykanie się z biedą i walkę o to, by być lepszym malarzem.
Dawno temu czytałam też książkę Dymitra Mereszkowskiego "Leonardo da Vinci". Przeglądałam ją pewien czas temu i przeczytane na wyrywki fragmenty nadal mnie jako czytelnika satysfakcjonują. Pamiętam, że świetnie się to kiedyś czytało; fakty z życia uzupełnia tu mocno rozbudowana fabuła, wartka akcja.
I na koniec jeszcze Moulin Rouge Pierre’a La Mure’a, rzecz o Henri de Toulouse-Lautrecu, może budzącym największe współczucie malarzu, do którego żywiołowych i rozchełstanych obrazów miałam zawsze słabość.
A Wy? Czytacie zbeletryzowane biografie? Znacie inne, poza wymienionymi, poświęcone znanym malarzom? Co polecacie?
komentarze [6]
Spóźnieni kochankowie Williama Whartona. Niebanalny, momentami niesmaczny romans ze sztuką w tle. Czytałam tę książkę dawno temu, a wciąż robi mi się niedobrze na wspomnienie niektórych opisów. Ale jeżeli ktoś interesuje się sztuką, a malarstwem w szczególności, warto sięgnąć po tę pozycje.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postDziewczyna z perłą czyta się całkiem dobrze, lecz jest to tylko historia wymyślona przez autorkę, choć niektóre wydarzenia pokrywają się z biografią Vermeera.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niepowetowanie zasługuje on na równie długą biografię:P
I ma :) Wprawdzie osobiście jeszcze nie sięgnęłam, ale książka uchodzi za klasykę w tym temacie
Udręka i ekstaza
Życiorysy malarzy zapełniają więcej stron, w efekcie treść książki jest ilościowo obszerniejsza, zaś jej cena - wyższa:P
Znakomite egzamplifikacje stanowią choćby opowieści o pikarejskim żywocie Caravaggia, tragicznym losie van Gogha, mizantropii Rembrandta, czy enigmatycznych dziełach Hieronima Boscha:P Wiele osób asocjuje Michała Anioła z malarstwem, lecz w...
Saturn. Czarne obrazy z życia mężczyzn z rodziny Goya
Gdyby nie to, że niektóre wydarzenia są zmyślone, uwierzyłabym we wszystko. Świetnie napisana:-)