Kontrowersje wokół najnowszej książki J. K. Rowling
Wydawca Casual Vacancy, pierwszej powieści Rowling dla dorosłych czytelników, zapowiedział, że wydawcy z innych krajów nie dostaną przed premierą kopii książki do tłumaczenia.
Wydawnictwo The Blair Partnership odpowiedzialne za publikację najnowszej książki Joanne Rowling postanowiło trzymać rękopis w ścisłej tajemnicy aż do dnia premiery, która będzie miała miejsce 27 września i nie przekazywać go wydawcom z innych krajów przed tą datą. Swoją decyzję tłumaczy obawami przed możliwym wyciekiem treści książki do mediów. Jedyne kraje, którym udostępniona zostanie kopia to Niemcy i Francja. U naszych zachodnich sąsiadów książka ukaże się tego samego dnia, co w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, we Francji zaś dzień później.
Wydawcy z innych państw wyrażają swoje niezadowolenie, wskazując, że taka decyzja może wpłynąć negatywnie na jakość przekładu. Podkreślają, że postawi ich to przed koniecznością złamania zasad dobrego tłumaczenia i publikowania lub narazi na poważne straty finansowe. Wszyscy bowiem chcą opublikować książkę przed świętami, kiedy obroty księgarń są najwyższe. Tłumacze, aby zdążyć na czas, będą musieli znacznie obniżyć standardy swojej pracy. Podkreśla to zwłaszcza fińska tłumaczka, która na przełożenie powieści będzie miała tylko trzy tygodnie – premierę książki zapowiedziano tam na 18 października.
Wydawca Rowling, Neil Blair, nie rozumie protestów i przypomina, że przecież w przypadku serii o Harrym Potterze było podobnie. Każdy tom był trzymany w ścisłej tajemnicy przed premierą i książki nigdy nie ukazywały się w innych krajach w tym samym dniu, co w Wielkiej Brytanii. Blair podkreśla jednocześnie, że nikt nie wywiera na zagraniczne wydawnictwa nacisku co do szybkiej daty premiery – jest to ich indywidualna decyzja.
W Polsce "Casual Vacancy" ukaże się nakładem wydawnictwa Znak. Nie znamy jeszcze dokładnej daty premiery ani nazwiska tłumacza.
Co myślicie o decyzji wydawcy J. K. Rowling? Czy jest to działanie stricte marketingowe i promocyjne? Czy oburzenie wydawców z innych krajów jest zasadne?
komentarze [19]
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Nie ma to jak zrobic szum wokół zanim ksiazka sie ukaże, to bardzo zgrabny manewr reklamowy.
Ciekawa jestem a i owszem ale nie spodziewam sie cudów, wielu autorów powieści dla dzieci niklym powodzeniem pisało dla dorosłych, ale moze tym razem czeka nas miła niespodzianka :-)
A czemuż to Francja i Niemcy mogą a inne kraje nie?
A potem się dziwią, że w sieci pojawiają się nielegalne tłumaczenia, jak to miała miejsce z Harrym Potterem.
Cóż i tak przeczytam po angielsku i nielegalne również przeczytam, a to czy kupię po polsku od Znaku, to się będę musiał poważnie zastanowić, czy chce mi się czekać i wydawać kasę na coś co już będę miał dawno...
Jeśli wydawca z góry zakłada, że tłumaczenie będzie kiepskie, bo nie ma dość czasu przed świętami, to Ci, którzy mogą i tak przeczytają po angielsku. A innym można tylko współczuć...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postZ pewnością i jedni i drudzy mają swoje racje, ale mnie się wydaje, że wedle starego powiedzenia, jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze:)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postNo właśnie, w porównaniu z Potterem chyba mało komu zależy na pilnym poznaniu treści i zaspamowaniu neta spoilerami... Bo kogo to obchodzi? Będzie jaka będzie i tyle.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Michał:Nie ważne co piszą, byle pisali.
Książka reklamę ma za darmo.
Zgadzam się. Chociaż samo nazwisko jest reklamą. Czujecie presję na autorce - jeżeli to będzie literackie dno, to się pogrąży.
Oj presja spora, ja sama jestem bardzo ciekawa jak jej pójdzie z "dorosłymi" książkami i z chęcią po tę sięgnę.
Ale z drugiej strony nie jest to kontynuacja...
Premiera jest zapowiedziana na koniec września, więc do "przedświątecznego szału" zostanie sporo czasu na tłumaczenie. Zastanawia mnie tylko dlaczego akurat Francja i Niemcy otrzymały tekst wcześniej.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Nie ważne co piszą, byle pisali.
Książka reklamę ma za darmo.
Zgadzam się. Chociaż samo nazwisko jest reklamą. Czujecie presję na autorce - jeżeli to będzie literackie dno, to się pogrąży.