Nie potrzebujesz drogiego sprzętu – w końcu na swoją pierwszą wyprawę autorzy wyruszyli z latarką z... gazetki „Kaczor Donald”! Do niezapomn...
Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jakub Stankowski
3
6,3/10
Pisze książki: literatura podróżnicza
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,3/10średnia ocena książek autora
348 przeczytało książki autora
392 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Urbex History. Fukushima. Wchodzimy do skażonej strefy
Jakub Stankowski, Konrad Niedziułka
7,6 z 130 ocen
288 czytelników 62 opinie
2020
Urbex History. Wchodzimy tam, gdzie nie wolno
Jakub Stankowski, Konrad Niedziułka
7,4 z 233 ocen
529 czytelników 56 opinii
2019
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Zawsze jest tak, że jeśli robisz coś, co lubisz, nawet nie wiesz, kiedy mija cały dzień. To był właśni ten przypadek. Zanim się obejrzałem, ...
Zawsze jest tak, że jeśli robisz coś, co lubisz, nawet nie wiesz, kiedy mija cały dzień. To był właśni ten przypadek. Zanim się obejrzałem, siedzieliśmy już po zmroku w naszym domku, planując kolejną wyprawę.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Urbex History. Fukushima. Wchodzimy do skażonej strefy Jakub Stankowski
7,6
Awaria reaktora jądrowego zawsze pobudza ludzką wyobraźnię do strachu o bezpieczeństwo. Nie ma się więc co dziwić, że gdy doszło do brzemiennego w skutki trzęsienia ziemi, a następnie fali tsunami u wybrzeży Japonii oczy wszystkich ludzi na świecie zwróciły się w tamtym kierunku. Stosunkowo niewielki kraj borykał się bowiem nie tylko z siłami natury, ale także z wyciekiem radioaktywnym z elektrowni atomowej w Fukushimie. Można by było powiedzieć, że skoro w Europie zamknięto całą okolicę to w Japonii zrobią dokładnie to samo. Nic z tych rzeczy, Japonia poradziła sobie z problemem w zupełnie inny sposób. Jak po kilku latach wygląda strefa w Fukushimie? Czy jest się czego obawiać? Czy można tam żyć normalnie? Miałam nadzieję, że otrzymam odpowiedzi na te i inne pytania w książce trzech polskich youtuberów, którzy zajmują się zwiedzaniem i filmowaniem opuszczonych miejsc. Czy się udało?
Historia Fukushimy bardzo mnie interesowała więc oczekiwałam, że będzie to dobra lektura. Niestety zawiodłam się. Myślałam, że dostanę solidny kawałek reportażu o tym jak wyglądała sama katastrofa, jak się żyło zaraz po niej i jak Japończycy egzystują obecnie w tamtej strefie. Wydawało mi się, że książkę wypełnią rozmowy z mieszkańcami oraz ukazanie konsekwencji społecznych i środowiskowych w Fukushimie. Niestety dostałam zdecydowanie za mało faktów i informacji merytorycznych, a za dużo zbędnych komentarzy. Panowie przeprowadzają wywiad po czym streszczają go w jednym zdaniu i lecą dalej. Dużo za to było własnych przepychanek słownych między nimi. Te "pyskówki" są mniej więcej na poziomie przedszkolaków, a nie dorosłych ludzi. Na YouTubie może to być fajny materiał, natomiast w książce jest nużący bo czytelnik ma wrażenie, że jest to niepotrzebny nikomu zapychacz. Książka byłaby o połowę krótsza gdyby autorzy wycięli z niej swoje słowne utarczki i paplaninę o niczym. To "dzieło" powstało niestety chyba tylko w celach autopromocji YouTuberów, a szkoda bo gdyby to był porządnie zrobiony reportaż to książka mogłaby mieć potencjał. Dlaczego autorzy nie spróbowali zarysować bardziej samej katastrofy i pierwszych dni po niej? Czemu nie opowiedzieli dogłębniej o próbach doprowadzenia terenów wokół Fukushimy do użytku? Zamiast tego pisali jak to wstali i pojechali, wyciągnęli drona, kamery i aparaty i nagrywali. A potem poszli na najważniejszą część dnia czyli żarcie. Ja wiem, że mężczyźni żyją żeby jeść, ale bez przesady ;) Trochę zabolał mnie błąd w drugim zdaniu- jak to jest możliwe skoro chyba wszyscy współautorzy czytają swoje wypociny nawzajem? A jeszcze później powinien był to sprawdzić redaktor? Zrozumiałabym gdzieś pod koniec książki kiedy wszyscy są zmęczeni, ale w drugim zdaniu? Zawód na całej linii.
Z plusów mogę wymienić zdjęcia, które są fajne, aczkolwiek byłyby lepsze gdyby pokazywały to co należy- opis budynku przeciętego jakby kataną aż prosi się o zdjęcie, a tu akurat brak. Oprócz tego ciekawe były rozdziały o lesie samobójców i Tokio.
Dla fanów kanału na YouTube przygotowano także kody QR odsyłające bezpośrednio do filmiku dotyczącego danego miejsca. Gdybym korzystała z tego typu rozwiązań pewnie by mnie to cieszyło, ale mnie to akurat kompletnie nie interesuje. Być może w tych filmikach były rozwinięte kwestie z kart książki, ale osobiście uważam, że po to kupuję książkę żeby przeczytać o interesujących mnie rzeczach, a nie jeszcze szukać w czeluściach Internetu.
Mój blog: https://kulturove-love.blogspot.com/2022/11/ukasz-dabrowski-konrad-niedziuka-jakub.html
Urbex History. Wchodzimy tam, gdzie nie wolno Jakub Stankowski
7,4
Książka, niestety, rozczarowuje. Stanowi - jak można oczekiwać - niejako uzupełnienie do filmów Urbex History zamieszczanych na Youtube, ale prezentuje głównie ich tło obyczajowe czy organizacyjne, dostarcza zaś bardzo niewiele informacji o samych odwiedzanych miejscach (a już zdecydowanie nic ponad to, co pokazano w filmach). Ot taka raczej pozycja przygodowa o kolegach uprawiających urbex, gdzie zdawkowe opisy samej tzw. eksploracji poszczególnych obiektów stanowią nieraz mniejszą część poświęconych im rozdziałów, reszta zaś to w założeniu dowcipne słowne przepychanki, opisy jazdy samochodem, biwakowania, czy też narad poprzedzających wyprawę. Stosunkowo najciekawiej wypadają na tym tle relacje z wyjazdów zagranicznych, ukazujące odmienne od polskich realia. Ale poza tym nie dowiemy się na przykład niczego o technicznej stronie urbexu. Dużo jest za to dość drętwych dialogów, rażącej sztucznością, wysilonej, pretensjonalnej narracji, uderza też mocno młodzieżowy, nieraz ocierający się o knajackość język opisów (no, ale biorąc pod uwagę treść komentarzy widzów na YT, dopasowany jest on raczej trafnie do upodobań dominującej grupy wiekowej odbiorców).
Reasumując - jeśli oglądaliśmy już filmy na kanale Urbex History, z książki nie dowiemy się specjalnie nic nowego o prezentowanych miejscach, poznamy głównie towarzyską historię poszczególnych wypraw. Pytanie - na ile rzeczywistą.