-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2016-10-16
Przeczytałam całą trylogię o Mickey'm Bolitarze - książka jest niewymagającą lekturą i można ją dosyć szybko "połknąć". Rozumiem, że grupą docelową byłi nastolatkowie, język i fabuła zostały do nie dostosowane. Dla osoby dorosłej książka jest jednak, W porównaniu do innych książek Cobena, zbyt infantylna. Nie radziłabym zaczynać od niej przygody z Cobenem, jeśli masz więcej niż 18 lat :).
Przeczytałam całą trylogię o Mickey'm Bolitarze - książka jest niewymagającą lekturą i można ją dosyć szybko "połknąć". Rozumiem, że grupą docelową byłi nastolatkowie, język i fabuła zostały do nie dostosowane. Dla osoby dorosłej książka jest jednak, W porównaniu do innych książek Cobena, zbyt infantylna. Nie radziłabym zaczynać od niej przygody z Cobenem, jeśli masz więcej...
więcej mniej Pokaż mimo toOstatnio czytałam dużo książek szwedzkich i powrót do amerykańskich realiow był miłą odmianą. Nie wiem, czy to dlatego, ale książka bardzo mi się podobała. Ciekawa fabuła, zaskakujące zakończenie, a krytykowana przez niektórych duża ilość scen rozgrywających się na sali sądowej mi akurat przypadła do gustu. Jedynym minusem był dla mnie język - być może to wina tłumaczenia, ale dialogi wydały mi się odrobinę "drewniane". Mimo wszystko polecam.
Ostatnio czytałam dużo książek szwedzkich i powrót do amerykańskich realiow był miłą odmianą. Nie wiem, czy to dlatego, ale książka bardzo mi się podobała. Ciekawa fabuła, zaskakujące zakończenie, a krytykowana przez niektórych duża ilość scen rozgrywających się na sali sądowej mi akurat przypadła do gustu. Jedynym minusem był dla mnie język - być może to wina tłumaczenia,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książki Emily Giffin zazwyczaj zaczynam i kończę czytać w jeden dzień. Tak było i w przypadku jej najnowszje powieści. Tym razem książka bardziej skupia się na miłości macierzyńskiej i siostrzanej - mimo to, historia przypomina wcześniejsze powieści autorki - ma ten sam słodko-gorzki, melancholijny, a jednak optymistyczny klimat. Polecam na jesienne, depresyjne wieczory :)
Książki Emily Giffin zazwyczaj zaczynam i kończę czytać w jeden dzień. Tak było i w przypadku jej najnowszje powieści. Tym razem książka bardziej skupia się na miłości macierzyńskiej i siostrzanej - mimo to, historia przypomina wcześniejsze powieści autorki - ma ten sam słodko-gorzki, melancholijny, a jednak optymistyczny klimat. Polecam na jesienne, depresyjne wieczory :)
Pokaż mimo to