Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Czytałam ją ładnych kilka lat temu - wtedy mi się podobała.

Czytałam ją ładnych kilka lat temu - wtedy mi się podobała.

Dwie dziewczynki sprzedane przez własnego ojca, oddane w ręce obcych mężczyzn, zmuszone do ślubu, gwałcone co noc, wykorzystywane do ciężkich prac, bez możliwości powrotu do domu! A najbardziej boli fakt, że to historia prawdziwa... Szok!

Dwie dziewczynki sprzedane przez własnego ojca, oddane w ręce obcych mężczyzn, zmuszone do ślubu, gwałcone co noc, wykorzystywane do ciężkich prac, bez możliwości powrotu do domu! A najbardziej boli fakt, że to historia prawdziwa... Szok!

Dopóki do akcji nie wkracza Masłowska, książkę czyta się dość szybko. Natomiast zakończenie nie trafia do mnie w żaden sposób. Książka napisana w bardzo specyficznym stylu, na pewno jest oryginalna i jedyna w swoim rodzaju :)

Dopóki do akcji nie wkracza Masłowska, książkę czyta się dość szybko. Natomiast zakończenie nie trafia do mnie w żaden sposób. Książka napisana w bardzo specyficznym stylu, na pewno jest oryginalna i jedyna w swoim rodzaju :)

Poległam w połowie. Książka jest chaotyczna, nie potrafiłam się na niej skupić! Kiedy zaczynałam pojmować o co chodzi w rozdziale, zaczynał się kolejny z którego znowu nic nie rozumiałam. Odrzuciłam.
Chciałabym dać dwie gwiazdki, ale wydaje mi się, że na ocenę średnią ta książka nie zasługuje.

Poległam w połowie. Książka jest chaotyczna, nie potrafiłam się na niej skupić! Kiedy zaczynałam pojmować o co chodzi w rozdziale, zaczynał się kolejny z którego znowu nic nie rozumiałam. Odrzuciłam.
Chciałabym dać dwie gwiazdki, ale wydaje mi się, że na ocenę średnią ta książka nie zasługuje.

Cudowna opowieść o uczuciach, o dwóch różnych światach, o młodych ludziach. Napisana w taki sposób, że nie mogłam się od niej oderwać! Ostatnie sto stron kończyłam do 3. nad ranem...

Cudowna opowieść o uczuciach, o dwóch różnych światach, o młodych ludziach. Napisana w taki sposób, że nie mogłam się od niej oderwać! Ostatnie sto stron kończyłam do 3. nad ranem...