rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Książki Tony'ego Buzana nie można nazwać tradycyjnym podręcznikiem. Nie można jej nawet nazwać kompendium wiedzy. W swej formie o wiele bardziej przypomina wykład czy list od autora do czytelnika. Przez całą książkę autor zachowuje pełną swobodę i traktuje czytelnika jak znajomego, który zdaje sobie sprawę z wad obecnego systemu nauczania.
Styl pisania Buzana jest lekki i przyjemny, zupełnie odmienny od standardowych podręczników. Do tego wiedza, którą przekazuje jest ukazana jako prosta i niesprawiająca jakichkolwiek problemów, posiadające jedynie zalety. Dzięki takiemu ukierunkowaniu czytelnikowie o wiele łatwiej i z większą chęcią przychodzi czytanie. Jedyną rzeczą do której można się przyczepić są pojawiające się co jakiś czas dłużyzny - Buzan potrafi zawrzeć informację w trzech krótkich zdaniach, a następnie powtarzać ją o wiele dłuższymi przez pół strony. Nie jest to jednak na tyle częste by szczególnie zakłócało lekturę.
"Rusz głową" nie jest książką po którą sięgamy by spędzić przyjemnie czas. Jest zbiorem wiedzy z dziedziny pamięci i szybkiego uczenia i właśnie po to jest czytana - by dowiedzieć się jak uczyć się szybko i efektywnie. A informacje, które Tony Buzan przekazuje czytelnikowi są satysfakcjonujące.
Książka jest skierowana przede wszystkim do osób, które nie wiele wiedzą o tworzeniu map myśli. Osoby, którą od dłuższego czasu zaznajamiają się z tym tematem raczej nie znajdą nic nowego.

Książki Tony'ego Buzana nie można nazwać tradycyjnym podręcznikiem. Nie można jej nawet nazwać kompendium wiedzy. W swej formie o wiele bardziej przypomina wykład czy list od autora do czytelnika. Przez całą książkę autor zachowuje pełną swobodę i traktuje czytelnika jak znajomego, który zdaje sobie sprawę z wad obecnego systemu nauczania.
Styl pisania Buzana jest lekki i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rzadko się zdarza by kunszt pisarski i zamysł fabuły były od siebie oddalone tak bardzo jak w przypadku "Ojca Goriot". Gdy myślę o tym co ta książka zawiera przychodzi mi do głowy wiele pięknych słów, które da się sprowadzić do prostej prawdy: świat jest okrutny. Jeśli masz w sobie choć krztynę dobra czy wrażliwości ten świat cię zniszczy. Ale gdy pomyślę o tym "jak" mi się czytało tę książkę to przyznam bez oporu, że była do droga przez mękę. Sposób w jaki Balzac pisze: długie na kilka stron opisy, powtarzające się co i rusz, oszczędne opisywanie akcjie - streszczanie jej do raptem kilku zdań oraz nieliczne dialogi - to wszystko sprawia, że mimo ciekawej treści nie jestem w stanie czerpać przyjemności z czytania.
Po "Ojca Goriot" sięgnęłam bardziej z przymusu niż własnej woli - jest moją lekturą szkolną. Rozumiem dlaczego ta książka znalazła miejsce w kanonie lektur - czytana podczas omawiania pozytywizmu jest świetnym przykładem okrutnego realizmu, miejscami nawet naturalizmu. Jednak uważam, że wśród literatury światowej można znaleźć co najmniej kilka pozycji o podobnym wydźwięku, ale lepiej napisanych.

Rzadko się zdarza by kunszt pisarski i zamysł fabuły były od siebie oddalone tak bardzo jak w przypadku "Ojca Goriot". Gdy myślę o tym co ta książka zawiera przychodzi mi do głowy wiele pięknych słów, które da się sprowadzić do prostej prawdy: świat jest okrutny. Jeśli masz w sobie choć krztynę dobra czy wrażliwości ten świat cię zniszczy. Ale gdy pomyślę o tym...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Harry Potter i Przeklęte Dziecko J.K. Rowling, Jack Thorne, John Tiffany
Ocena 6,2
Harry Potter i... J.K. Rowling, Jack ...

Na półkach: , ,

J.K. Rowling po długiej przerwie odsłania dalsze losy świata czarodziejów - tym razem nie sama i w zupełnie innej formie. Razem z Jackiem Thornem i Johnem Tiffany napisała scenariusz, który przedstawia nie tyle dalsze przygody Harrego Pottera, co dzieje jego syna, Albusa Severesa i ich relacje. I choć zadaniem nowego dzieło było nawiązanie do zamkniętej serii w sposób ładny i zgrabny to o wiele bardziej przypomina mi to fanfiction, którego autor nie jest do końca pewny tego co pisze.
Inną rzeczą, która rzuciła mi się w oczu jest fakt, że to trio scenariuszy nie pisze najlepiej. Didaskalia często przypominają opisy umieszczone w książkach pisanych prozą, zwłaszcza w drugiej części. Rozumiem rozbudowany tekst poboczny, ale nie powinien być narratorską prozą!
Gdy tylko usłyszałam o "Przeklętym dziecku" miałam co do niego ogromne oczekiwania. Seria J.K.Rowling miała na mnie ogromny wpływ, gdy byłam młodsza, więc możliwość poznania dalszych losów bohaterów wydawała mi się być szansą jedną na milion. Takie rzeczy rzadko się zdarzają. Jakie więc było moje rozczarowanie, gdy dostałam zupełnie płaską i nierealną historię, zupełnie nie przypominającą oryginalnej serii!
Postacie stały się jednowymiarowe, a wszystkich włącznie z tytułowym przeklętym dzieckiem da się ująć w słowach "chciałam/łem dobrze". Może z wyjątkiem Rona, który nic nie chciał, nic nie wiedział, ale na koniec i tak musiał się odezwać.
Ten rok dopiero się zaczął, ale już mam wrażenie, że "Harry Potter i przeklęte dziecko" będą jego największym rozczarowaniem.

J.K. Rowling po długiej przerwie odsłania dalsze losy świata czarodziejów - tym razem nie sama i w zupełnie innej formie. Razem z Jackiem Thornem i Johnem Tiffany napisała scenariusz, który przedstawia nie tyle dalsze przygody Harrego Pottera, co dzieje jego syna, Albusa Severesa i ich relacje. I choć zadaniem nowego dzieło było nawiązanie do zamkniętej serii w sposób ładny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autor książki jest wieloletnim korespondentem londyńskiego „Timesa” w Japonii, a jego książka to długi na czterysta pięćdziesiąt reportaż. Parry opowiada historię Lucie Blackman – dwudziestojednoletniej angielki, która zaginęła w Tokio. Nieznana Japonia wydawała się Lucie wymarzonym celem, a praca hostessy – szybkim i łatwym zarobkiem. Opis wydarzeń zaczyna się w dość nietypowym momencie życia Blackman – w dniu jej zaginięcia.
Tamtego dnia nieznajomy głos w słuchawce oznajmia przyjaciołom dziewczyny, że ta wstąpiła do sekty, ale jej najbliżsi nie chcą w to wierzyć. Dzięki ich zaangażowaniu o tajemniczym zaginięciu Lucie wiadomo na wszystkich kontynentach. Rozpoczyna się walka z czasem – czy policja odnajdzie Lucie zanim właściciel tajemniczego głosu postanowi skrócić jej życie?
„Ludzie, którzy jedzą ciemność” to intrygujący i zdecydowania najbardziej nietypowy w formie reportaż jaki kiedykolwiek czytałam. Tokio z książki Parry’ego to tajemnicze miasto, które pochłania, jest trudne do zrozumienia dla Europejczyków i ukrywa przed nimi swoją mroczną stronę. Jednocześnie pomaga poznać i zrozumieć niektóre aspekty życia, zachowania czy sposobu myślenia Japończyków, np. ich stosunek do przestępców czy policji: „Słuchając tego, co mówią ludzie o działaniach policji oraz co policjanci mówią sami o sobie, odniosłem wrażenie, że wszyscy czuli się oszukani. Podstawowa zasada – przestępcy przyznają się do popełnionych czynów – została rozmyślnie złamana. Czy w świetle tego faktu można się zatem winić, że śledztwo szło tak opornie? To, iż po kryminaliście należy się spodziewać przebiegłości, uporu i kłamliwości oraz iż policja istnieje właśnie po to, aby umieć postępować z takimi ludźmi, nie mieściło się w głowie większości stróżów prawa. I wcale nie byli oni niekompetentni, pozbawieni wyobraźnie, leniwi czy przesadnie zadowoleni z siebie – po prostu padli ofiarą niezwykle pechowego zbiegu okoliczności: trafia im się absolutna rzadkość w Japonii, nieuczciwy przestępca.” Tę książkę poleciłabym wszystkim, którzy lubią czytać kryminały, interesują się psychologią lub kulturami innych narodów lub po prostu chcą spędzić czas przy dobrej lekturze.

Autor książki jest wieloletnim korespondentem londyńskiego „Timesa” w Japonii, a jego książka to długi na czterysta pięćdziesiąt reportaż. Parry opowiada historię Lucie Blackman – dwudziestojednoletniej angielki, która zaginęła w Tokio. Nieznana Japonia wydawała się Lucie wymarzonym celem, a praca hostessy – szybkim i łatwym zarobkiem. Opis wydarzeń zaczyna się w dość...

więcej Pokaż mimo to