rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Zbiór banałów wyciśniętych z przecież niebanalnego życiorysu. Sprawniejsze pióro, korzystając z przeżyć autorki mogło wynieść przesłanie na znacznie wyższy poziom, nadać głębi, uszlachetnić o jakąkolwiek wyrazistość, zmiażdżyć emocjonalnie, zarazić działaniem, zachęcić do zmian, może nawet życiowego przewrotu, a tak, rozcieńczeniem tematu nie ocali książki od zapomnienia i mamy żal szósty – Niewykorzystany potencjał.

Zbiór banałów wyciśniętych z przecież niebanalnego życiorysu. Sprawniejsze pióro, korzystając z przeżyć autorki mogło wynieść przesłanie na znacznie wyższy poziom, nadać głębi, uszlachetnić o jakąkolwiek wyrazistość, zmiażdżyć emocjonalnie, zarazić działaniem, zachęcić do zmian, może nawet życiowego przewrotu, a tak, rozcieńczeniem tematu nie ocali książki od zapomnienia i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Magnetyzujące Rozprawianie O Kresie Istnienia.

Magnetyzujące Rozprawianie O Kresie Istnienia.

Pokaż mimo to

Okładka książki Korespondencja Hermann Hesse, Thomas Mann
Ocena 7,5
Korespondencja Hermann Hesse, Thom...

Na półkach:

Historia przyjaźni pełnej wartości i wzajemnego szacunku. A w tle polityka roszcząca sobie prawo do zawłaszczania krwi i zrujnowany świat. Zdecydowanie za krótka. Mann i Hesse to intelekty, dla których i 1000 stron, to drobinka. Mann i Hesse to dusze, dla których i 1000 stron, to okruch. Wiele ważnych aspektów z lat 30-50 XX wieku ledwie szturchniętych. A właśnie Oni w prywatnych listach mogli objaśnić esencję tych zdarzeń.

Historia przyjaźni pełnej wartości i wzajemnego szacunku. A w tle polityka roszcząca sobie prawo do zawłaszczania krwi i zrujnowany świat. Zdecydowanie za krótka. Mann i Hesse to intelekty, dla których i 1000 stron, to drobinka. Mann i Hesse to dusze, dla których i 1000 stron, to okruch. Wiele ważnych aspektów z lat 30-50 XX wieku ledwie szturchniętych. A właśnie Oni w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tam, gdzie zaczyna się Camus, kończy się we mnie obiektywizm (czy w ogóle istnieje?) i zaczyna podziw. Kocham/lubię dwie rzeczy - literaturę i wolność, a ta książka jest przecież literaturą o wolności. Camus w swoim stylu, w każdym zdaniu współzawodniczy z wiecznością i dość często wysuwa się na prowadzenie. Autor tą książką przypomina nam nas samych. Z innych epok, innych wyborów, innych perspektyw. Człowiek - istota, która uwielbia mówić "nie". Głośno, spektakularnie, i zazwyczaj śmiertelnie poważnie. Wnioski z książki mogą płynąć i płynąć, bo czytelnik ma przed sobą nieograniczoną esencję przeszłości i przyszłości człowieczeństwa. Jeden z moich wniosków brzmi: Wolność trwa zawsze, lecz nigdy w ten sam sposób. Zmusiłbym Was do przeczytania tej książki, ale jeszcze się zbuntujecie.

Tam, gdzie zaczyna się Camus, kończy się we mnie obiektywizm (czy w ogóle istnieje?) i zaczyna podziw. Kocham/lubię dwie rzeczy - literaturę i wolność, a ta książka jest przecież literaturą o wolności. Camus w swoim stylu, w każdym zdaniu współzawodniczy z wiecznością i dość często wysuwa się na prowadzenie. Autor tą książką przypomina nam nas samych. Z innych epok, innych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka nie jest kompendium wiedzy o naszym mózgu, a bardziej zbiorem skutków jego uszkodzenia, zamglenia, niedostosowania, buntu czy innego rodzaju odstępstw od normy, a także prób zrozumienia takich a nie innych predyspozycji poszczególnych jednostek dotkniętych poważną chorobą prowadzącą do systematycznego uszkadzania własnego ciała, samobójstwa czy morderstwa, czy interesującą fobią albo natręctwem sprowadzającą się do tego, że dorosły człowiek odczuwa chorobliwy lęk przed określonym słowem lub nazwą. Niektóre strony są czystą sensacyjną rozrywką, inne naukową walką o uproszczenie tego, co przecież najbardziej skomplikowane, a z kolei inne to zwyczajny zapychacz kartek, co czyni tę pozycję nierówną. Nie mam na co narzekać, udało mi się znaleźć w książce kilka ciekawie zapowiadających się lektur - od prac naukowych po prozę o ludzkich dramatach opartą na traumatycznych wydarzeniach w dziejach ludzkości. Tym chyba właśnie miała być w zamyśle książka. Przystanią z kilkoma wskazówkami dla czytelników, którzy chcą iść dalej. Bo przecież dla tych, którzy chcą zrozumieć strukturę własnego mózgu jest nieustanna tułaczka od faktów po mity, od nauki po magię i religie.

Książka nie jest kompendium wiedzy o naszym mózgu, a bardziej zbiorem skutków jego uszkodzenia, zamglenia, niedostosowania, buntu czy innego rodzaju odstępstw od normy, a także prób zrozumienia takich a nie innych predyspozycji poszczególnych jednostek dotkniętych poważną chorobą prowadzącą do systematycznego uszkadzania własnego ciała, samobójstwa czy morderstwa, czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wszystko zaczyna się od rozpatrywania przeszłości. A skoro przeszłość, to filozofia. A skoro filozofia, to chłodny mord na „kropce” i nieustanny rozkwit interpretacji. Bóg Kołakowskiego, to niestrudzony włóczęga wyczekujący swojej chwili, swojej „minuty chwały”, pozostawiający odpowiedzialność wszystkim obserwatorom. To powtarzanie do zrozumienia. A zrozumieć można tylko jedno - na pewno zabraknie nam czasu, ale nigdy nie zabraknie nam pytań. To powroty do przyszłości i przeszłość bez wydarzeń. To nieuleczalne pragnienie wsłuchania się w przemijanie, bo w ciszy tkwi dekalog porozumienia. Strony filozofa to głos o zmienności zrodzony z założenia sensu opartego na pragnieniu tego, co stałe. To świat, który naraża się sam sobie. Świat idący w jednym kierunku, choć tysiącem odmiennych ścieżek. Parafrazując tytułowe pytanie, zapytałbym – Czy człowiek potrafiłby być szczęśliwy wiedząc, że oto nadchodzi nicość? Czy człowiek potrafiłby być szczęśliwy wiedząc, że świadomość jest intuicyjną grą przypadków? No i, czy uśmiech Boga, cokolwiek zmienia?

Wszystko zaczyna się od rozpatrywania przeszłości. A skoro przeszłość, to filozofia. A skoro filozofia, to chłodny mord na „kropce” i nieustanny rozkwit interpretacji. Bóg Kołakowskiego, to niestrudzony włóczęga wyczekujący swojej chwili, swojej „minuty chwały”, pozostawiający odpowiedzialność wszystkim obserwatorom. To powtarzanie do zrozumienia. A zrozumieć można tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Człowiek ze słów.
Niektóre odpowiedzi są surowym mięsem, inne ucztą o niezliczonych potrawach doprawionych tysiącem przypraw. Człowiek opowiadający świat obrazami, tym razem używa słów, które same w sobie są obrazami gotowymi do odtworzenia. Książkę można czytać jak dobry film. Widzieć świat perspektywą Felliniego. Dotknąć jego włoskiej wiosny, amerykańskiego przepychu, samotnego gryzmolenia projektów w kiepsko oświetlonym gabinecie, czy też stanąć z nim za kamerą jednego z filmów. Zamyślić się jego zwątpieniami, agresywnymi opisami wad i zalet mechanizmów świata, czy ludzkiej świadomości. Fellini uwielbia zaglądać pod skórę, pod pierwszą warstwę świata, słów, myśli, ideologii. Pod sukienkę, pościel, wszędzie tam gdzie można znaleźć więcej i dosadniej. Takie zaglądanie z nim, czyni czas nad książką fantastyczną żeglugą. Doskonała pamięć, plastyczna intuicja, erudycja oraz intelekt reżysera sprawiają, że trudno odłożyć książkę, dopóki nie doczyta się jej do samego końca. Zdecydowanie za krótka.

Człowiek ze słów.
Niektóre odpowiedzi są surowym mięsem, inne ucztą o niezliczonych potrawach doprawionych tysiącem przypraw. Człowiek opowiadający świat obrazami, tym razem używa słów, które same w sobie są obrazami gotowymi do odtworzenia. Książkę można czytać jak dobry film. Widzieć świat perspektywą Felliniego. Dotknąć jego włoskiej wiosny, amerykańskiego przepychu,...

więcej Pokaż mimo to