rozwiń zwiń
Danusia

Profil użytkownika: Danusia

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 6 lata temu
23
Przeczytanych
książek
41
Książek
w biblioteczce
21
Opinii
127
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

Więcej recenzji na www.eksperyment-zycie.blogspot.com

Po raz pierwszy z twórczością Dana Browna spotkałam się całkiem przypadkowo, kiedy na jednym z pierwszych kiermaszu książki w Biedronce natknęłam się na "Kod Leonarda da Vinci" w bardzo ładnej, twardej oprawie za bardzo śmieszne pieniążki. W tym momencie jeszcze niewiele wiedziałam o Brownie, wystarczyła jednak jedna książka, aby wpaść po uszy. Na fali zainteresowania tym amerykańskim autorem zaczęłam zbierać jego książki. Na chwilę obecną brakuje mi jeszcze tylko jednej. Powracając jednak do "Inferno", które również udało mi się zdobyć za przyzwoitą cenę, przeleżało ono na mojej półce spory okres czasu. Ostatnio przechodziłam kryzys czytelniczy i nie mogłam zmusić się to lektury żadnej pozycji. Aby przełamać ten impas, postanowiłam sięgnąć po pewniaka, czyli książkę która nie miała prawa mnie zawieść. I tak też się stało, ponieważ "Inferno" Dana Browna wciągnęłam w przeciągu paru dni, dosłownie nie mogłam się oderwać. Z tego co udało mi się zerknąć w sieci to krąży dużo opinii, iż "Inferno" to jak do tej pory najgorsza pozycja Browna. Ja osobiście nie mogę się do tego odnieść, ponieważ to była moja druga przeczytana książka tego autora, jednak jak najbardziej mogę pozytywnie ją ocenić.


Głównym bohaterem "Inferno" jest Robert Langdon, światowej sławy profesor specjalizujący się w szeroko pojętej symbolice, który dobrze znany jest czytelnikom książek Browna. Tym razem w większości akcja rozgrywa się we Florencji. Robert budzi się na szpitalnym łóżku i uświadamia sobie, że stracił pamięć, obejmującą kilka poprzednich dni. Nie wie jak i dlaczego znalazł się we Włoszech. Amnezja powstała po silnym urazie głowy, jakim był postrzał. Ktoś ewidentnie chciał pozbawić go życia, lecz nie miał pojęcia komu się naraził. Długo nie musiał czekać na odpowiedź, ponieważ jego oprawca pojawił się w szpitalu, aby dokończyć dzieła. Cudem uchodzi z życiem, uratowany przez młodą lekarkę Sienne Brooks. Pomimo tego, iż tej dwójce udaje się dosłownie uciec sprzed lufy pistoletu, nie są bezpieczni. Ścigają ich uzbrojeni ludzie, pracujący na zlecenie tajemniczej organizacji. Podczas trwania ucieczki myśli Langdona nie tylko krążą wokół troski o własne życie, ale także wokół zagadki do rozwikłania, która utkana została na bazie "Boskiej komedii" Dantego a dokładniej części opisującej piekło. Od sukcesu rozwiązania wskazówek może zależeć przyszłość ludzkości i obecnego świata.


Intryga w książce Dana Browna jak zwykle była wyśmienicie utkana. Do ostatnich stron książki nie wiedziałam kto tak naprawdę jest dobry a kto działa po złej stronie. "Inferno" tak jak poprzednia książka tego autor, którą czytałam, bogata jest w opisy miejsc, w których rozgrywają się wydarzenia fabuły. Podziwiam Browna za tyle szczegółów historycznych dotyczących zabytków, występujących na kartach książki. W niektórych momentach miałach ochotę wstać i iść je zwiedzać. Podsumowując, zachęcam Was do lektury "Inferno", ponieważ to wciągająca historia o bardzo szybkiej i zaskakującej akcji.


W związku z tym, że Dan Brown jest jednym z moich ulubionych autorów, postanowiłam się z Wami dosłownie podzielić się jego twórczością i zakupiłam drugi egzemplarz "Inferno" dla Was i już w najbliższym czasie na blogu zorganizuję małą rozdawajkę, więc śledźcie go uważnie.


Inferno

Dan Brown

Wydawnictwo Sonia Draga

s.592

ocena *****/*****

Więcej recenzji na www.eksperyment-zycie.blogspot.com

Po raz pierwszy z twórczością Dana Browna spotkałam się całkiem przypadkowo, kiedy na jednym z pierwszych kiermaszu książki w Biedronce natknęłam się na "Kod Leonarda da Vinci" w bardzo ładnej, twardej oprawie za bardzo śmieszne pieniążki. W tym momencie jeszcze niewiele wiedziałam o Brownie, wystarczyła jednak jedna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Więcej recenzji na www.eksperyment-zycie.blogspot.com

Jednymi z moich ulubionych gatunków literackich są kryminały i thrillery. Mam swoich ulubionych autorów, specjalizujących się w takiej tematyce, dlatego też rzadko sięgam po nowe nazwiska, ponieważ bardzo często kończy się to rozczarowaniem. Tym bardziej ucieszyłam się kiedy wydawnictwo Amber, zaproponowało mi do recenzji książkę Sebastiana Fitzeka "Pasażer 23", gdyż zgodnie z tym co głosiła okładka, był to bestsellerowy thriller psychologiczny. O autorze tym nigdy wcześniej nie słyszałam, a że byłam świeżo po lekturze "Inferno" Dana Browna, zbyt wiele sobie po tym tytule nie obiecywałam. Zdziwiłam się jednak i to bardzo, ponieważ "Pasażera 23" przeczytałam szybciej niż książkę Browna. Wciągnęła mnie historia oraz sam styl autora i aż szkoda mi, że książka nie jest wydana w bardziej efektowny sposób, ponieważ osobiście nie zwróciłabym w sklepie na nią uwagi. Jednak nie okładka świadczy o treści książki, dlatego też przechodzę już do meritum czyli do fabuły.


Rejsy wycieczkowcami z roku na rok cieszą się niesłabnącą popularnością. Z roku na rok powstają coraz to większe statki, mogące jednorazowo zabrać w podróż kilkadziesiąt tysięcy turystów. Kilkadziesiąt tysięcy to jak małe miasto, tyle też właśnie osób decyduje się na kilkutygodniowe rejsy bez nadzoru jakiegokolwiek organu bezpieczeństwa. Zdani są jedynie na obsługę zatrudnioną przez właściciela statku. Rok rocznie z pokładów takich wycieczkowców znika 23 pasażerów. Większość z tych zaginięć tłumaczone jest jako samobójstwa, ponieważ statek na otwartych wodach mórz czy oceanów jest wręcz idealnym miejscem dla potencjalnych samobójców. W szeroko pojętym interesie finansowym armatorów nie jest szczegółowe wyjaśnianie każdego poszczególnego przypadku. Co jednak jeśli po kilku tygodniach zaginiony pasażer odnajduje się na pokładzie statku?

Martin Schwarz policyjny detektyw kilka lat wcześnie na pokładzie statku "Sułtan" traci żonę i syna. Zgodnie z tym co wykazało wewnętrzne śledztwo armatora, kobieta najpierw wyrzuca za burtę syna, by następnie samemu popełnić samobójstwo. Po kilku latach Martin otrzymuje zagadkowy telefon, który zmusza go do pojawienia się na "Sułtanie". Telefon ten wykonała zdziwaczała staruszka, która podczas prowadzenia własnego śledztwa, odkryła iż na pokładzie pojawiła się dziewczynka o imieniu Anouk, która osiem tygodni wcześniej wraz ze swoja matką zostały uznane za zmarłe. Oczywiście z jakiego powodu? Samobójstwa. Jak by tego było mało dziewczynka ściskała w dłoniach misia, który wcześniej należał do syna Martina. Mężczyzna rozpoczyna śledztwo, ponieważ wszystko wskazuje na to, że osoba odpowiedzialna na morderstwo jego rodziny ale także za przetrzymywanie Anouk a być może za śmierć jej matki, nadal znajduje się na pokładzie i zagraża pozostałym pasażerom.


W "Pasażerze 23" nie ma krwawych opisów miejsc zbrodni, jednak mimo wszystko atmosfera jest bardzo gęsta. Z kartki na kartkę moja ciekawość co do sprawcy coraz bardziej wzrastała i muszę przyznać, że dopiero na ostatnich stronach większość rzeczy się wyjaśniła. Z premedytacją piszę większość a nie wszystko, ponieważ według mnie zakończenie książki jest otwarte i daje duże pole do kontynuowania historii w wyobraźniach czytelników, a chyba to jest prawdziwym atutem dobrego dzieła. Podsumowując, zachęcam Was gorąco do sięgnięcia po "Pasażera 23" bo moim zdaniem jest zdecydowanie lepszy od "Dziewczyny z pociągu" a to przecież też był thriller psychologiczny.


Sebastian Fitzek

Pasażer 23

Wydawnictwo Amber

s. 351

Ocena *****/*****

Więcej recenzji na www.eksperyment-zycie.blogspot.com

Jednymi z moich ulubionych gatunków literackich są kryminały i thrillery. Mam swoich ulubionych autorów, specjalizujących się w takiej tematyce, dlatego też rzadko sięgam po nowe nazwiska, ponieważ bardzo często kończy się to rozczarowaniem. Tym bardziej ucieszyłam się kiedy wydawnictwo Amber, zaproponowało mi do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Więcej recenzji na www.eksperyment-zycie.blogspot.com

Duet Chyłka- Oryński powrócił. Jest to zdecydowany powód do wielkiej radości. Co tam seriale telewizyjne ten jest o niebo lepszy. Mam wrażenie, że Remigiusz Mróz z książki na książkę co raz bardziej się rozkręca. Jak już widzicie po tytule posta dziś będzie o "Zaginięciu", czyli drugiej części "Kasacji", po przeczytaniu której wiedziałam, że muszę dalej kontynuować tą przygodę i to niezwłocznie po premierze drugiej części. Tym razem nie dość, że książka jest objętościowo większa, to jeszcze fabuła rozkręca się już od pierwszych stron. Tyle woli wstępu a teraz przejdę do sedna sprawy.


Akcja "Zaginięcia" nie toczy się tym razem w Warszawie. Kordian Oryński oraz jego patronka Joanna Chyłka wyruszyli nad jezioro Sajenko, niedaleko białoruskiej granicy, aby bronić kolejnych klientów kancelarii Żelazny&McVay. Ponownie podejmują się z gruntu przegranej sprawy. Z domu potentata logistycznego, biznesmena i jego żony w niewyjaśnionych okolicznościach znika Nikola, córka małżeństwa. Na celownik jako głównych podejrzanych policja bierze rodziców dziewczynki. Wydawać by się mogło, że jest to logiczne posunięcie, ponieważ nie ma żadnych dowodów, i śladów włamania jednak nie ma także żadnego logicznego rozwiązania tej zagadki.

Kiedy Chyłka i Zordon byli pewni, że obrali potencjalnie najbardziej korzystną linię obrony, Angelika podczas rozprawy na sali sądowej niespodziewanie oskarża o zabójstwo córki swojego męża Awita. Jak się okazało z pozoru szczęśliwe, idealne małżeństwo zniszczyła od środka tajemnica. W tym momencie "Zaginięcia" będziesz mieć problem, aby ostatecznie opowiedzieć się po jednej ze stron. Dzieje się tak ponieważ autor doskonale skonstruował intrygę, dzięki czemu do ostatniej strony nie masz pewności co się jeszcze wydarzy. Jeśli jednak zdecydujesz się uwierzyć w prawdę jednej ze stron, twoje emocje mogą sięgnąć zenitu. U mnie tak się zadziało i w niektórych momentach miałam ochotę krzyczeć wprost w linijki tekstu "co wy robicie", "tak nie można", "czy wy jesteście ślepi". Duży wypływ na to wszystko mają również postacie głównych bohaterów Joanny i Kordiana. Jednym słowem są rewelacyjni i tak do bólu autentyczni. Chyłkę wręcz uwielbiam. Dialogi między nimi są tak niewymuszone, że z wielką przyjemnością towarzyszy się im w utarczkach słownych.

Wracając jeszcze na chwilę do samej historii. W "Zaginięciu" dostałam to co najbardziej lubię, czyli wielowymiarowość, wielowątkowość oraz wiele ślepych uliczek, z którymi należy się zmierzyć, aby rozwiązać sprawę. W przeciwieństwie do "Ekspozycji" w tej książce zagadka tworzy centrum historii, a nie jest jedynie tłem i dodatkiem. I jak zwykle Mróz kończy książkę w taki sposób, że ma człowiek ochotę sięgnąć zaraz, natychmiast po kolejną część. Remigiuszu Mrozie jak możesz nam to robić.


Podsumowując, zachęcam wszystkich nie dość, że do przeczytania "Zaginięcia" to jeszcze do namiętnego czytywania Remigiusza Mroza bo warto. Poniżej linki do moich wszystkich recenzji jego książek.

Więcej recenzji na www.eksperyment-zycie.blogspot.com

Duet Chyłka- Oryński powrócił. Jest to zdecydowany powód do wielkiej radości. Co tam seriale telewizyjne ten jest o niebo lepszy. Mam wrażenie, że Remigiusz Mróz z książki na książkę co raz bardziej się rozkręca. Jak już widzicie po tytule posta dziś będzie o "Zaginięciu", czyli drugiej części "Kasacji", po...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Danusia Drzazga

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
23
książki
Średnio w roku
przeczytane
2
książki
Opinie były
pomocne
127
razy
W sumie
wystawione
22
oceny ze średnią 9,0

Spędzone
na czytaniu
162
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
3
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]