rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Arogancja. Śmiałość. Brawura. Opanowanie. Amerykański charakter. To wszystko tworzy tylko jedną postać, agenta CIA. Kovic, bohater powieści „Battlefield 4. Odliczanie do wojny” Petera Grimsdale’a.

Książki w klimatach gier nigdy nie są specjalnie lotne i fascynują jedynie zatwardziałych graczy. Ta wydaje się być wyjątkiem. To opowieść pełna dynamizmu, wartkiej akcji i charakterystycznych postaci. Wycieczka po Szanghaju, chińskich peryferiach oraz oceanie w celu zemsty i zapobiegnięciu konfliktu amerykańsko-chińskiego. W Państwie Środka zaczynają się pojawiać protesty przeciwko Amerykanom, w opozycji stają fanatycy połączenia obu mocarstw, żyjących nadzieją wolności i postępu. Agent Kovic niczym kot zawsze spadnie na cztery łapy, a jego śmierć nigdy nie jest jedna.

Grimsdale oferuje czytelnikom przeprawę przez ścieżkę usłaną trupami, gdzie za każdym rogiem czyha niebezpieczeństwo, a bohater mimo nieziemskiego zmęczenia brnie dalej. To taka interpretacja Rambo, tylko w industrialnych klimatach. Zawsze coś się dzieje, tempo jest niesamowicie szybkie, pochłaniając raz za razem strony czujemy się jak na rozpędzonym rollercoasterze. Każda linijka może kryć nową intrygę, rozwiązać pewne tajemnice lub zakończyć życie postaci.

Biorąc się za lekturę spodziewałem się przyjemnego czytania. Teraz wiem, że był to świetny wybór. To nie tylko lekka powieść, którą możemy czytać w każdej chwili, ale również prawda o brutalnym życiu w agencjach rządowych. O zdradach na najwyższym szczeblu, korupcji wpływów i nieświadomości szarych, zmanipulowanych obywateli.

Nie warto tracić czasu na obawy czy sięgnąć po tę pozycję. Po prostu trzeba ją wziąć i przekonać się, że może powstać coś wartościowego na kanwie gier. Pióro Petera jest tego znakomitym przykładem. „Battlefield 4. Odliczanie do wojny” to nie tylko pozycja dla wygłodniałych graczy, ale również dla poszukiwaczy nowej powieści sensacyjnej, którzy poszerzając swoje horyzonty chcieliby zaczerpnąć czegoś świeżego.

Arogancja. Śmiałość. Brawura. Opanowanie. Amerykański charakter. To wszystko tworzy tylko jedną postać, agenta CIA. Kovic, bohater powieści „Battlefield 4. Odliczanie do wojny” Petera Grimsdale’a.

Książki w klimatach gier nigdy nie są specjalnie lotne i fascynują jedynie zatwardziałych graczy. Ta wydaje się być wyjątkiem. To opowieść pełna dynamizmu, wartkiej akcji i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jako urodzony fantasta, długo podchodziłem do twórczości Agaty Christie. Postanowiłem się jednak przemóc i w moje ręce wpadło „Morderstwo w Orient Expressie”. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie czułem tak klaustrofobicznej dawki solidnej dedukcji i niespodziewanych wniosków.

Rolę detektywa pełni tutaj dobrze znany fanom Belg, Hercules Poirot. Przez niefortunny zbieg okoliczności znajduje się on w środku nietypowego zabójstwa, gdyż bez wątpienia można by je nazwać idealnym. Można, gdyby nie obecność i siła umysłu głównego bohatera. Jako ostatnia deska ratunku przerażonych pasażerów podejmuje się zamienić swoją podróż w śledztwo i odnaleźć winnego.

Agata Christie reprezentuje imponujący poziom. Podzielona na kilka części powieść sprawia, że nie tylko chłoniemy z zapartym tchem każde zdanie, ale również w wolnej chwili sami prowadzimy dokładną analizę przesłuchanych i staramy się wyciągnąć trafne wnioski. To idealna okazja, by wejść w skórę śledczego i poczuć z czym tak naprawdę musielibyśmy się mierzyć.

Autorka w mistrzowski wręcz sposób potęguje napięcie, oferując nam garstkę informacji, tylko tyle, co widzi sam Poirot. Jego myśli są nieodgadnione, poruszane przez niego kwestie sieją dodatkowe wątpliwości zmuszając nasze szare komórki do solidnej pracy i sprawiając, że banalna z pozoru rzecz staje się złożoną niczym chińskie pudełko łamigłówką. To czyni, że pozostaniemy w świecie książki dopóty, dopóki nie poznamy rzeczywistej wersji wydarzeń.

Dzięki lekturze nie tylko przekonałem się do nowego gatunku, ale również zdałem sobie sprawę, że Sherlock Holmes Artura Conana Doyle’a to nie jedyna słuszna droga ukazująca mocarność naszego mózgu i odkrywanie drugiego dna nierozwiązywalnej zagadki. Christie swoim talentem i nieśmiertelnością literatury staje się niepodważalnym argumentem za emancypacją kobiet. Jej artyzm w psychologicznym łączeniu faktów pozostanie wzorem na wieki. A klasycznym przykładem będzie „Morderstwo w Orient Expressie”.

Jako urodzony fantasta, długo podchodziłem do twórczości Agaty Christie. Postanowiłem się jednak przemóc i w moje ręce wpadło „Morderstwo w Orient Expressie”. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie czułem tak klaustrofobicznej dawki solidnej dedukcji i niespodziewanych wniosków.

Rolę detektywa pełni tutaj dobrze znany fanom Belg, Hercules Poirot. Przez niefortunny zbieg...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zbiory opowiadań są lekkie, krótkie i stosunkowo często się o nich zapomina. „Szepty dzieci mgły i inne opowiadania” autorstwa Trudi Cananvan starają się obalać tę tezę, udowadniając tym samym pisarce, że nie tylko powieści są jej mocną stroną.

Książka jest niedługa i zawiera raptem pięć zwięzłych opowiadań. Jednak za każdym kryje się jakaś głębia, kurtyna za którą warto zajrzeć i zobaczyć pozostawione przez Canavan przestrogi. Oferuje nam ona nie zwiedzać świat, lecz ludzkie umysły wypełnione pragnieniami czy obawami. Skupia się na psychologicznej sferze bohaterów, kreuje profile osób codziennie mijanych przez nas na ulicy, osadzając ich w fantastycznym świecie, pełnym magii, czarów, i krzywych czasoprzestrzeni.

Początkowo banalne historie stają się dla nas cennym źródłem, dającym podgląd na uczucia i emocje siedzące w każdym z nas, o których nie chcemy bądź boimy się mówić. To zderzenie z niewytłumaczalnym strachem przed nieznanym, spotkanie z lojalnością, miłością oraz więzami rodzinnymi, przegląd przez żądzę sukcesu oraz pokaz ludzkiego sprytu połączonego z brakiem zasad moralnych.

Oczekujących dynamicznych akcji musze zawieść, gdyż takich tutaj brak. Roi się jednak od intryg oraz reprezentacji różnych punktów widzenia danej kwestii. Opowiadanie „Przestrzeń dla siebie” zasługuje na szczególną uwagę. Znajdziemy w nim odzwierciedlenie naszej rzeczywistości i ratunek przed ciągłym brakiem czasu, poznamy również konsekwencje płynące z nowego stylu życia. Lekki niczym piórko tekst ze śmiałą konkluzją i bolesną refleksją.

Trudi Canavan w fenomenalnym stylu tworzy historie, które stają się swoistymi przypowieściami, do których w zagonionym XXI wieku może zajrzeć każdy. Bohaterowie są tacy jak my, widzimy u nich własne problemy i własne obawy, jednocześnie nie jesteśmy zalewani przez pospolite wydarzenia. Każde opowiadanie charakteryzuje się indywidualnym podejściem do psychologii społecznej i osadzeniem całości w intrygującym towarzystwie Mojr.

Zbiory opowiadań są lekkie, krótkie i stosunkowo często się o nich zapomina. „Szepty dzieci mgły i inne opowiadania” autorstwa Trudi Cananvan starają się obalać tę tezę, udowadniając tym samym pisarce, że nie tylko powieści są jej mocną stroną.

Książka jest niedługa i zawiera raptem pięć zwięzłych opowiadań. Jednak za każdym kryje się jakaś głębia, kurtyna za którą warto...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Metro 2033 pochłonęło mnie w całości. Wykreowany postapokaliptyczny świat i życie zamknięte hermetycznymi zaporami. Ciężki klimat, ciekawa historia, niezwykłe zakończenie. Przez to wszystko na kilka dni odbiegłem od rzeczywistości. Byłem oczarowany. Wziąłem sobie wolne, od dziewczyny odpocząłem, a psa wystawiłem na balkon. A jak z Metro 2034, nową powieścią Dmitrija Głuchowskiego?

Fabuła przedstawiona w książce jest bardzo intrygująca. Wraz z Hunterem, naszym starym znajomym, będziemy przemierzać kolejne brudne zakątki moskiewskiego metra. Podjął się bardzo niebezpiecznego zadania, o ile nie samobójczego, a w dodatku wmieszał w swoje chore ambicje zwykłych ludzi. Hunter, Homer i Ahmed wyruszają w drogę, by w porę dotrzeć na Tulską. Kto tam wejdzie, już nie wyjdzie.

Bohaterowie są schematyczni. Ciemna strona, jasna strona, miłosna strona. Wbrew pozorom nie zahaczają o sztampę i zaskakują nas swoim zachowaniem w najmniej oczekiwanych momentach. Nie są zwykłymi, bezdusznymi kukiełkami, którymi Głuchowski dyryguje, jak w teatrze lalek. Każdy z nich ma swoją przeszłość, swoje marzenia, plany. Każdy inaczej pojmuje otaczającą ich rzeczywistość. Homer, kompan naszego protagonisty, pragnie napisać książkę. Jego przezwisko, jak widać, nie ma nic wspólnego z bohaterem Simpsonów. Leciwy staruszek szwenda się po zaszczurzonych tunelach i rozmyśla nad całym swoim życie. Nad tym, co musi zrobić, a czego nie może. Jest takim, jakby się zdawało, piątym kołem u wozu w tej wyprawie. Czy aby na pewno?

Może to tylko moje urojenie, ale Hunter jest spychany na dalszy plan. Autor poświęca więcej uwagi jego towarzyszom, aniżeli jemu samemu. Nie jest to wcale bezsensowne posunięcie. Mamy okazję poznać psychologię każdego z bohaterów i stworzyć własną hierarchię ich wartości. Możemy ich pokochać, znienawidzić, rzucić wprost w paszcze potwora. In plus takiego przedsięwzięcia to na pewno utrzymanie w dalszym ciągu tajemniczości protagonisty. Możemy dalej domyślać się, co w nim drzemie, czego się obawia, co tak naprawdę jest głównym powodem jego niedostępności.

Powrót na stare śmiecie. Artem? Wujek Sasza? Czarni? Przekonacie się. Jedno mogę powiedzieć – świetnie i niebanalnie zorganizowane przedstawienie.

Książka w porównaniu do poprzedniej części jest bardziej filozoficzna. Jak zapewne pamiętacie w Metro 2033 akcja była dynamiczna, złożona . Działo się wiele. Mnogość zaskakujących wybrnięć z sytuacji wprawiała w osłupienie. Jeśli odsapaliśmy już od ciemnych pomieszczeń i przeszliśmy do jeszcze ciemniejszych, jeszcze bardziej niezależnych, częstowaliśmy się tortem, na którego wierzchu była mała wisienka. Zaś w tej części jemy wiśnie na których jest torcik. Lektura ta odstawiła na bok zapierające dech w piersiach momenty, które zdarzały się co pięć linijek. Przejęła pałeczkę nie od krwiożerczego wilka a zmyślnego lwa. Tutaj każde wypowiadane zdanie ma jakiś podtekst. O ile cała historia może nie jest jednym wielkim refleksyjnym tekstem, o tyle parę wątków posiada głębszy sens.
Opisy miejsc, jakie będziemy mieli okazję odwiedzić są szczegółowe. Dmitrij doskonale buduje świat i z każdym nowym słowem, epitetem, porównaniem w naszej głowie rodzi się nowa rzeczywistość.
Miłość, jak to miłość, dopadła w najmniej odpowiedniej chwili. Jednakże rola jaką odgrywa w tej powieści jest ważna. Kluczowa wręcz. To ona jest machiną napędzającą wszystko wokół albo, inaczej, to ona stoi za wszystkim dobrym, złym, pojętnym, nie mającym sensu.
Zakończenie książki jest tak samo porażające jak to było w poprzedniej części. Tu nie ma początku i końca. Punktu A i B. Po tej chaotycznej przejażdżce nie wysiadamy na mecie, nie kończymy zabawy. Klimat zawarty w tych pięciuset stronach wylewa się wprost na nas. Zalewa nasze oczy gęstością i… Nie widzimy nic poza krainą opowiedzianą przez pisarza.

Dmitrij Głuchowski po raz kolejny daje nam możliwość wejścia do cuchnącego, ciemnego, pokrytego krwią i jakby zaklętego metra. Jedynego miejsca, gdzie ludzkość ocalała, gdzie próbuje odnaleźć się na nowo, żyć normalnie, nie myśląc o tym, co dzieje się tam, na górze. I muszę przyznać, że po raz kolejny jest to godna uwagi przygoda pełna napięcia, trupów, rozważań. Nie jest to może żadna rewolucja w fantastyce ani gdziekolwiek indziej, ale nie przeszkadza to w byciu jedną z ciekawszych pozycji, jeśli chodzi o ten gatunek. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że to „must have” i pominąć ten tytuł byłoby niegodne fana fantastyki postapokaliptycznej.

Metro 2033 pochłonęło mnie w całości. Wykreowany postapokaliptyczny świat i życie zamknięte hermetycznymi zaporami. Ciężki klimat, ciekawa historia, niezwykłe zakończenie. Przez to wszystko na kilka dni odbiegłem od rzeczywistości. Byłem oczarowany. Wziąłem sobie wolne, od dziewczyny odpocząłem, a psa wystawiłem na balkon. A jak z Metro 2034, nową powieścią Dmitrija...

więcej Pokaż mimo to