Najnowsze artykuły
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński2
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[1]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Przeczytał:
2018-08-12
2018-08-12
Średnia ocen:
3,4 / 10
25 ocen
Ocenił na:
1 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (6 plusów)
Czytelnicy: 42
Opinie: 13
Zobacz opinię (6 plusów)
Popieram
6
Jeśli ktoś szuka czytadła z szybką akcją, to ta książka spełni jego oczekiwania. Jednak jej zawartość merytoryczna absolutnie dyskwalifikuje ją, jako powieść z gatunku fantastyki naukowej, gdzie wymaga się od autora znajomości elementarnych praw fizyki, choćby z zakresu liceum ogólnokształcącego. Pan Antczak widocznie przespał w szkole zajęcia nie tylko z fizyki ale i z astronomii. Według niego parsek jest jednostką prędkości, a nie odległości. Bohaterowie odkrywają tryt - nowy pierwiastek o cudownych właściwościach, będący metalem zawierającym 500 elektronów!!!!!!! Totalny blamaż. Tryt jest znanym już współcześnie nietrwałym izotopem wodoru, zwanym też radiowodorem. Dodam, że nie jest metalem, a jedyne jego "cudowne" właściwości, to wykorzystanie do podświetlania wskazówek i indeksów w zegarkach. Kolejną wpadką jest pomysł podróżowania bohaterów, wspomnianego czytadła, z prędkością kilkaset, a nawet kilka tysięcy razy większą od prędkości światła w próżni. Autor nie dojrzał jeszcze do świadomości, że zgodnie z teorią Einsteina nic nie może poruszać się z prędkością światła z oczywistego powodu. Światło to fotony, które nie posiadają masy. W przypadku innych cząstek elementarnych posiadających masę, jej wartość w miarę zbliżania się do prędkości światła będzie rosła do nieskończoności, zatem niemożliwe będzie dostarczenie tak wielkiej energii, żeby tę prędkość graniczną osiągnąć. E = mc2. To wbrew pozorom proste. Gdyby autor był oczytany, to wiedziałby, że istnieją tylko trzy sposoby na rozwiązanie problemu dalekich podróży międzygwiezdnych:
1. Hibernacja członków załogi,
2. Wykorzystanie hipotetycznych tuneli czasoprzestrzennych,
3. Skonstruowanie hipotetycznego napędu Alcubierre’a, który zakrzywia czasoprzestrzeń w ten sposób, że ją kurczy
przed statkiem, za statkiem rozszerza, a wewnątrz niego utrzymuje ją płaską, co zapewnia bezpieczeństwo załodze. Jedynie poz. 2 i 3 pozwalają teoretycznie na podróże szybsze niż prędkość światła, jednocześnie będąc w zgodzie z równaniami Einsteina.
Jeśli chodzi o kwestie związane z fabułą, to bardzo sztuczną i nie wzbudzającą wiarygodności postacią jest "Szczęściarz", który wiedzę gatunku ludzkiego potrafi poszerzyć w ciągu krótkiego czasu o rewolucyjne wynalazki, popychając ją do przodu o setki lat. Taki geniusz nad geniusze bez granic pomysłowości.
Kolejny babol naukowy, to odległość odczuwalnego oddziaływania przyciągania napotkanej czarnej dziury. To setki lat świetlnych. Ciekawe. Aż strach pomyśleć, gdzie są granice niewiedzy Pana Antczaka?
Przerażają mnie też pozytywne komentarze czytelników, którzy nawet tych rażących błędów i niedociągnięć nie zauważyli. Czyżby przeszli tą samą ścieżkę edukacji i w tych samych szkołach, co autor?
Jeśli ktoś szuka czytadła z szybką akcją, to ta książka spełni jego oczekiwania. Jednak jej zawartość merytoryczna absolutnie dyskwalifikuje ją, jako powieść z gatunku fantastyki naukowej, gdzie wymaga się od autora znajomości elementarnych praw fizyki, choćby z zakresu liceum ogólnokształcącego. Pan Antczak widocznie przespał w szkole zajęcia nie tylko z fizyki ale i z...
więcej Pokaż mimo to