-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Cytaty z tagiem "zwykli ludzie" [4]
[ + Dodaj cytat]Kiedy zaś na przykład sama istota niektórych osób nader pospolitych wyraża się właśnie w ich niezmiennym, stale pospolitym charakterze albo, co jeszcze lepiej wyjaśnia sprawę, kiedy osoby te mimo nadzwyczajnych usiłowań wydostania się z karbów zwykłości i szablonu zawsze kończą na tym, że pozostają wiecznie i niezmiennie szablonowe, wówczas nawet zyskują one pewnego rodzaju typowość- jako pospolitość, która za nic nie chce pozostać tym, czym jest, i za wszelką cenę chce być oryginalna i samoistna, nie mając żadnych po temu danych.
[o "takich jak wszyscy" cz. 1]
W samej rzeczy, nie ma nic przykrzejszego, jak być na przykład bogatym, z porządnej rodziny, przyjemnej powierzchowności, dosyć wykształconym, niegłupim, nawet dobrym, i jednocześnie nie posiadać żadnego talentu, żadnej cennej właściwości, żadnego nawet dziwactwa, ani jednej własnej myśli, być zdecydowanie „takim jak wszyscy”. (…)
Takich ludzi jest na świecie całe mnóstwo, i nawet o wiele więcej, niż się wydaje; dzielą się oni, jak i wszyscy inni ludzie, na dwie główne kategorie: ograniczonych i „znacznie mądrzejszych”. Pierwsi są szczęśliwsi.
Zwykły człowiek „ograniczony” z łatwością może sobie wyobrazić, że jest niezwykły i oryginalny, i cieszyć się z tego bez najmniejszych wahań. Niektórym z naszych panien wystarczyło ostrzyc sobie włosy, nałożyć niebieskie okulary i przybrać miano „nihilistek”, żeby natychmiast zdobyć pewność, iż nałożywszy okulary niezwłocznie uzyskały własne „przekonania”. Wystarczyło temu lub owemu rozniecić w swoim sercu trochę jakichś lepszych, jakichś ludzkich uczuć, żeby natychmiast dojść do przekonania, że nikt tak żywo nie czuje jak on, że nikt go nie zdoła wyprzedzić w ogólnym rozwoju. I wystarczyło któremuś z tych ludzi przyjąć na wiarę jakąkolwiek myśl albo przeczytać stroniczkę czegoś bez początku i końca, żeby od razu uwierzyć, iż to są „jego własne myśli”, zrodzone we własnym mózgu. Zuchwalstwo naiwności, jeżeli się tak można wyrazić, dochodzi w takich wypadkach do rzeczy zgoła zadziwiających; wszystko to jest aż niewiarygodne, zdarza się jednak co chwila.
[o "takich jak wszyscy" cz.2]
Ale ta kategoria (…) jest o wiele nieszczęśliwsza od pierwszej. O to właśnie chodzi, że mądry „zwykły” człowiek, nawet bodaj przez małą chwilkę (a nawet przez całe życie) uważał się za człowieka genialnego i oryginalnego, niemniej jednak, zachowuje w swoim sercu, choćby w najmniejszej ilości, truciznę zwątpienia, która działa w ten sposób, że mądry człowiek ulega częstokroć zupełnej rozpaczy; jeżeli zaś nawet się podda, to zostaje od wewnątrz zatruty tłumioną długo próżnością. (…) w olbrzymiej części wypadków ludzie z tej „mądrej” kategorii kończą bynajmniej nie tak tragicznie; najwyżej pod koniec życia psuje im się mniej lub więcej wątroba, i to wszystko. Zawsze jednak zanim się poddadzą i ukorzą, ludzie ci nieraz nadzwyczaj długo popełniają różne ekstrawagancje, poczynając od młodości, kończąc na wieku rezygnacji, a wszystko dlatego, że koniecznie pragną być oryginalni.
Zdarzają się także dziwne wypadki: pragnąc być oryginalnym, niejeden uczciwy człowiek gotów jest popełnić nawet czyn niegodziwy; a bywa i tak, że ten i ów spośród tych nieszczęśliwców nie tylko jest uczciwy, ale nawet dobry, jest opiekunem rodziny, utrzymuje i żywi swoją pracą nawet obcych, nie tylko swoich bliskich, i cóż? - przez całe życie nie może się uspokoić!
Bynajmniej nie uspokaja i nie cieszy go myśl, że jako człowiek tak dobrze spełnił swoje obowiązki, przeciwnie nawet, to go właśnie irytuje: „Więc na to zmarnowałem całe życie, więc to mi krępowało ręce i nogi, więc to mi przeszkodziło wynaleźć proch. Gdyby nie to, byłbym na pewno odkrył Amerykę albo wynalazł proch; nie wiem dokładnie co, ale na pewno coś bym odkrył albo wynalazł!” Najbardziej charakterystyczne w tych panach jest to, że przez całe życie w żaden sposób nie mogą stwierdzić na pewno, co właściwie mają odkryć i co przez całe życie gotowi są wynaleźć: proch czy Amerykę? Ale ich cierpień i tęsknoty do odkryć i wynalazków doprawdy wystarczyłoby dla niejednego Kolumba albo Galileusza.
(...) co ma powieściopisarz robić z ludźmi pospolitymi, całkiem sobie „zwykłymi” i jak ich przedstawić czytelnikowi, żeby ten nabrał do nich jakiego takiego zainteresowania? Zupełnie pominąć ich w narracji nie można w żaden sposób, ponieważ ludzie pospolici stanowią bardzo często konieczne ogniwo w łańcuchu wydarzeń życiowych; a wiec pominięcie ich byłoby naruszeniem prawdopodobieństwa. Wypełniać powieści jednymi tylko typami albo nawet wprost, dla wzbudzenia czytelniczych zainteresowań, postaciami dziwacznymi i niewiarygodnymi pozbawiałoby utwór prawdopodobieństwa, a przy tym nie byłoby zajmujące. Według nas, autor powinien starać się wynajdować rzeczy ciekawe i pouczające nawet wśród pospolitości.