-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński9
Cytaty z tagiem "zsrr" [241]
[ + Dodaj cytat]I jakie właściwie granice?! Granica potrzebna jest po to, żeby nie pomylić narodów. U nas na przykład stoi pogranicznik, który jest głęboko przekonany, że granica to nie fikcja i nie symbol, dlatego że po jednej stronie tej granicy mówią po rosyjsku i więcej piją, a po drugiej - mniej piją i mówią nie po rosyjsku... A tam? Jakież tam mogą być granice, jeśli wszyscy jednakowo piją i wszyscy mówią nie po rosyjsku! Tam może by i chcieli postawić gdzieś pogranicznika, ale po prostu nie ma gdzie go postawić.
Ile może być warte życie ludzkie, kiedy w pamięci pozostaje fakt, że jeszcze niedawno ginęły miliony?
A jeśli ktoś zbyt głośno piśnie, że twarda ręka zbyt go ciśnie,
gdy się zbuntuje czy rozpłacze, to zaraz się zjawiają wracze
i za te krzyki, fochy, dąsy biorą go na elektrowstrząsy.
Co za kraj cholerny, mieścić w sobie takie okropieństwa i takie osiągnięcia!
Na schron mówimy "U-Boot", ponieważ wszystko jest tu równie uporządkowane jak w łodzi podwodnej. I żyje się tu nie "jakoś tam", ale całkiem dobrze - ponieważ zawsze słychać jakiś dowcip, a my ciągle mamy ochotę na śmiech. To działa, albowiem wschodni Prusacy, mieszkańcy Hesji, Ślązacy i Alemanowie to dobre chłopaki. Wszyscy należą do tej samej rodziny i przyświeca im pragnienie uczynienia życia łatwiejszym.
Na froncie jest cicho. Jeśli ktoś strzela, to my.
Sznaps jest niezbędny, cukier jest pożądany, woda jest opcjonalna.
Czasami mówi się, że wojna czyni ludzi okrutnymi i niezdyscyplinowanymi, że żołnierzom będzie trudno powrócić któregoś dnia do poukładanego życia. To nonsens. To prawda, że wojna zniszczyła nasze stare schematy myślowe i wymusiła ponowną ocenę systemu wartości. Zmroziła naszą wrażliwość niczym szron. Jednak można powiedzieć, że w równym stopniu uczyniła ludzi prostymi i dobrymi, bowiem ukazała nam prawdziwie istotne wartości, które liczą się, gdy wszystko inne sypie się w gruzy: człowieczeństwo, solidarność w cierpieniu, braterstwo między ludźmi.
Tatarski Grakchus 1920 roku, idący na wyzwolenie ludu polskiego, ten sam co szedł w 1863 roku z programem "Ziemli i Woli" na Polskę i Litwę, ten sam, co w XV wieku szedł jako trybun ludowy do Nowogrodu Wielkiego, aby wziąć w obronę jego lud, uciskany przez możnych. Pozostał trup, dusza zniknęła - oto niezmienna,upragniona meta wypraw wyzwoleńczych, od Iwana III do 1920 roku.
Nie spudłować. Miałam te słowa odciśnięte w kościach, a w życiu było mnóstwo okazji, by spudłować, by ponieść klęskę. Jako matka nieustannie usiłowałam znaleźć idealny sposób, by wychować syna. (...) Jako radziecka kobieta nieustannie próbowałam dążyć do ideałów swojej epoki: być wydajną pracownicą, szczęśliwą współobywatelką, przyszłą członkinią partii.