-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński25
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Cytaty z tagiem "powrót z bambuko" [4]
[ + Dodaj cytat]W bogactwie i biedzie, w zdrowiu i chorobie ślubuję sobie miłość, wierność i uczciwość własną.
Polecam wam cudowną formułkę na lęk przed tym, co ludzie powiedzą, a brzmi ona: I co z tego? Nic z tego. Za każdym razem okazuje się, że nic z tego. Oni będą gadać - to pewne. Będą gadać tyle, ile trzeba, by się nasycić - nie dłużej. Chodzi o to, by własnym zaangażowaniem nie spowodować, że monolog zmamieni się w dialog.
Ludzie zawsze powiedzą to, co chcą powiedzieć, bez względu na to, co zrobimy. Dlaczego im nie pozwolić? Po co nadawać rangę ich słowom? Wszyscy przecież umrzemy. Mało tego: możemy umrzeć w jednej chwili, bez ostrzeżenia. Czy nie fajnie byłoby przeżyć czas, jaki mamy, zgodnie z własnoręcznie napisanym – bez cenzury, ale też autocenzury – scenariuszem? Co najgorszego może mnie spotkać, jeśli wyjdę na plażę w stroju kąpielowym? Zniesmaczeni plażowicze odwrócą wzrok, a ponieważ jestem piosenkarką, któryś pewnie strzeli mi fotę, wyśle do brukowca, a potem milion Polaków, których nie znam, napisze, że jestem grubą lochą. No i, oczywiście, ta fota będzie najchętniej klikana – przez jakiś czas. Czy umrę od tego? Fizycznie nie. Ewentualnie mogę się zadręczyć rozmyślaniami. Czy w skali świata ma to jakiekolwiek znaczenie? Ile czasu można się śmiać i pisać komentarze nawet liczna grupa ludzi, zanim poczuje znużenie? Wiem, że prędzej czy później to się skończy”.
Kiedyś przeczytałam, że dzieci powinno się zapraszać na świat, kiedy jest się w wieku średnim, a młodość przeznaczyć na spotkanie ze sobą. Odchodzę z gniazda, wyszarpuję z siebie kabel pępowiny, siadam na kamieniu, opatruję wszystkie rany, pozwalam im się zagoić. [...] Uczę się dbać o siebie, a gdy wreszcie staję się sobie autentycznie bliska, zaczynam obsiewać puste pole własnej egzystencji. Po latach sprawdzam owoce, a jeśli zachwycają soczystością, nabieram pewności, że oto jestem gotowa zaopiekować się dzieckiem, którego nie będę "posiadać", któremu postanawiam z miłością asystować, by puścić je wolno, gdy będzie na to gotowe. Tylko linie lotnicze skumały, że najpierw zakładasz maskę sobie, a potem dziecku.