cytaty z książki "Howards End"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Innymi słowy, Paweł i Helena należą do tego typu ludzi, którzy mogą się w sobie zakochać, ale nie mogliby ze sobą żyć. To straszne, ale bardzo prawdziwe.
Pogrzebu nie należy identyfikować ze śmiercią, podobnie jak chrztu z narodzinami czy ślubu ze związkiem małżeńskim. Są to jedynie nieudolne zabiegi - raz przedwczesne, raz spóźnione - którymi społeczeństwo odnotowuje gwałtowne impulsy człowieka.
Człowiek chodzi jak w kieracie, dzień w dzień to samo, do pracy i z pracy, można zapomnieć, że na świecie jeszcze coś poza tym istnieje. Trzeba czasami wyjrzeć na zewnątrz, choćby po to, żeby się przekonać, że i tam nie ma nic szczególnego.
Przyszła szukać męża, jakby to był parasol. Zarzuciła go gdzieś w sobotę po południu, ale przez dłuższy czas nie odczuwała żadnego braku, dopiero wczoraj wieczorem i dzisiaj rano zaczęła się niepokoić, śniadanie straciło smak, lunch również. Podążyła więc na Wickham Place, gdzie według wszelkiego prawdopodobieństwa powinien się znajdować zaginiony przedmiot.
... Małgorzata pojęła smutna prawdę, że większość ludzi przechodzi przez życie, niczego sobie nie uświadamiając.
Gdyby się był urodził kilkaset lat temu, w którejś z barwnych epok przeszłości, miałby ściśle określona pozycje społeczną oraz odpowiadające jej stanowisko i dochody. Ale nad jego epoką unosił się anioł demokracji, który rozpostarłwszy nad wszystkimi klasami grube skrzydła ogłosił, iż "wszyscy ludzie są równi - to znaczy wszyscy, którzy posiadają parasole
Mobilizujemy wszystkie siły i całą odwagę na wielki moment, który nigdy nie nadchodzi. (...) Małgorzata miała nadzieję, że na przyszłość nie będzie ostrożniejsza, lecz na odwrót, mniej ostrożna niż dotychczas.
Jego inteligencja kończyła się dokładnie tam, gdzie zaczynała się prawdziwa mądrość.
Tak, kochanie, rozumiem, prawda leży mniej więcej pośrodku" (...) Otóż nie, prawda jest żywa i nie tkwi spokojnie w połowie drogi między czymś a czymś. Jedynie dokonując nieustannych wypadów w obie strony możemy ją odnaleźć, i choć zasadnicza tajemnica leży w zachowaniu proporcji, poszukiwania zgodne z tym założeniem są z góry skazane na niepowodzenia.
Nie będziemy się tutaj zajmować biedakami. Przekraczają naszą wyobraźnię, są dostępni jedynie poecie i statystykowi. Będziemy mówić o ludziach kulturalnych i takich, którzy muszą udawać, że są kulturalni.
Jej tez zdarzało się już "zakochać", ale tylko w sensie erotycznym, ot, zwykła tęsknota do mężczyzny, której nie należy przeceniać i nad którą należy przejść z uśmiechem do porządku dziennego.
- Pieniądze łagodzą wszystkie przeciwności losu - odparła panna Schlegel. - Niech Bóg zlituje się nad tymi, którzy ich nie mają.
Cała rzecz w tym, że ludzie różnią się między sobą o wiele bardziej, niż się na ogół sądzi. Mężczyźni i kobiety na całym świecie dręczą się, ponieważ nie potrafią rozwinąć w sobie tego, czego się po nich oczekuje. Od czasu do czasu mogą się zwierzyć i przynieść sobie pociechę.
(...) życie jest jak głęboka, głęboka rzeka, śmierć jak błękitne niebo, życie to dom, śmierć to wiązka trawy, kwiat, wieża, życie i śmierć można znaleźć wszędzie i we wszystkim, tylko nie w tym świecie uporządkowanego szaleństwa, gdzie król bije damę, a as króla. Nie; na dnie tego wszystkiego kryje się jednak piękno i przygoda(...) Jest jakaś nadzieja, nawet na tym świecie. Między ludźmi istnieją prawdziwe więzi, nie tylko sztywne konwenanse.
Cudowna jest świadomość, że kocha cię prawdziwy mężczyzna.
Jesteśmy bandą rozgadanych błaznów. Ale w każdym z nas tkwi na dnie coś mocnego i rzetelnego.
Nie potrafię i nie chcę wchodzić w trudne związki. Jeśli wyjdę za mąż, to tylko za kogoś kto będzie dość silny by mnie sobie podporządkować, albo na tyle słaby, żeby mnie słuchać.(...) Niech Bóg ma w opiece człowieka, który się ze mną ożeni. Ucieknę od niego jak amen w pacierzu, zanim zdąży się obejrzeć.
Nasze udręki dotyczą rzeczy namacalnych - pieniędzy, mężów, domów. Niebo żyje samo sobą.
(...) wzajemna miłość wyrasta ze wspólnych spraw i przeżyć.
... ów drobny incydent poruszył trzy kobiety głębiej, niż mogło się wydawać. Był jak głos chochlika, jak drobne przypomnienie, że nie wszystko jest najlepsze na tym najlepszym z możliwych światów i że gdzieś poza murami bogactwa i kultury błąka się młodzieniec, który wprawdzie odzyskał swój parasol, ale nie zostawił ani adresu, ani nazwiska.
Panna [Ewa] Wilcox wyraźnie się zmieniła od czasu zaręczyn. Jej głos stał się szorstki, sposób bycia nonszalancki i przejawiała pewną protekcjonalność wobec starszej, mniej zaradnej panny. Małgorzata pozwoliła niemądrze, żeby ja to zabolało. Przygnębiona swym osamotnieniem, wyobraziła sobie, że nie tylko domy i meble, ale sama łódź życia przepływa koło niej, niosąc na pokładzie ludzi typu Ewy i pana Cahilla.
A z gondoli płynął nadal głos melodyjnie opiewający trud i poświęcenie, głos mówiący o wyższych celach i pięknie, nawet o współczuciu i miłości bliźniego, a przecież pomijający wszystko, co istotne i dotkliwe w życiu Leonarda. Był to bowiem głos człowieka, który nie był nigdy brudny ani głodny i nie potrafił odgadnąć, czym są naprawdę brud i głód.
Wszyscy oni weszli tymi wąskimi, bogatymi schodami do obszernego salonu na piętrze, którego progu on, Leonard, nigdy nie zdoła przestąpić, choćby czytał po dziesięć godzin dziennie. Na co mu ten nieustanny wysiłek? Kultura jest dla tych, którzy się w niej urodzili - inni zrobią najlepiej, zadowalając się byle czym. Szerokie horyzonty nie są dla takich jak on.
Zapomniała o bagażach, autach i zapędzonych ludziach, którzy tak dużo wiedzą, a tak mało kojarzą.
Każdego z nas opuszcza w niektórych momentach prawość i rozsądek; Małgorzata przeżyła taki moment u Simpsona na Strandzie(...) miała przez cały czas bardzo silne, choć całkowicie fałszywe poczucie własnej bezużyteczności i wiele by dała za to, żeby wrócić na zawsze do swej cichej oazy, gdzie nic się nie działo prócz sztuki i literatury, gdzie nikt nigdy nie wychodził na mąż ani nie starał się zdobyć zaręczynowego pierścionka.
- Nazwij to sobie, jak chcesz. Ja bym to nazwała uczciwością. Mam powyżej uszu bogaczy, którzy udają biednych sądząc, iż pogarda dla sterty pieniędzy, pozwalającej im nie zamoczyć nóg, świadczy o wrażliwym sumieniu.
- Zresztą - podjęła z uśmiechem Małgorzata - nic nie jest naprawdę ryzykowne, dopóki ma się pieniądze.
The house was very quiet, and the fog—we are in November now—pressed against the windows like an excluded ghost ”.
Zaufanie jest luksusem, na który mogą sobie pozwolić tylko bogaci - biednych na to nie stać.