cytaty z książki "Last Sacrifice"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Moja córeczka - mruknął. - Zaledwie osiemnastolatka, a już została oskarżona o popełnienie morderstwa, pomagała kryminalistom i ma na koncie więcej ofiar niż większość strażników przez całe życie. - Urwał. - Nie mógłbym być bardziej dumny.
- Naprawdę cię kochałem! - wrzasnął. Raptownie zerwał się z krzesła. - Kochałem cię, a ty mnie zniszczyłaś. Zabrałaś mi serce i rozdarłaś je na strzępy. Równie dobrze mogłaś mnie zasztyletować!
Lissa: Potrzebuję prysznicu.
Christian: Najpierw sen. Potem prysznic. Śpię z Tobą.
Lissa: Śpisz czy ŚPISZ?
Christian: Naprawdę śpię. Potrzebujesz tego. Oczywiście jeśli będziesz chciała później przeprowadzić jakiekolwiek interesy rady...
Lissa: Przysięgam, że jeśli powiesz "małe Dragomiry", to śpisz na korytarzu.
-Nie tylko w tym miała rację-Dymitr odezwał się po dłuższej przerwie.Stałam odwrócona do niego plecami, ale nieznana nuta w tonie jego głosu kazała mi spojrzeć w jego stronę.
-A w czym jeszcze?-spytałam.
-Że cię kocham.
To jedno zdanie sprawiło, że wszechświat się zmienił.Czas się zatrzymał.Cały świat się skurczył, znaczenie miał tylko Dymitr,jego twarz,głos...To się nie mogło dziać naprawdę.Nie, to było niemożliwe. Poczułam się jak we śnie wywołanym magią.
Czasem zależy nam na kimś i lubimy spędzać z nim czas, ale to nie wystarcza, żeby być razem.
-Cóż...-Abe oglądał swoje paznokcie.-Wiem z dobrego źródła, że za chwilę otworzą nową "bramę" na południowej ścianie.
Olśniło mnie.
-Boże. To ty bawiłeś się C4.
-W twoich ustach zabrzmiało to jak drobnostka-rzucił marszcząc brwi.A tak trudno było to zdobyć.
Adrian zerknął na Christiana wyciągniętego na łóżku.
- Hm - mruknął, wchodząc. - Więc to tak zamierzasz rozwiązać problem braku najbliższej rodziny kandydatki. Mali Dragomirowie. Dobry pomysł.
Christian usiadł, a potem wstał i podszedł do nich.
- Otóż to. Przerwałeś nam rozważanie wagi państwowej.
Czym jest miłość?
Kwiatami,czekoladkami i poezją?
Może czymś więcej? Kończeniem za kogoś żartu,
absolutną wiarą w to ,że ten ktoś zawsze będzie po twojej stronie? Przekonaniem,że cokolwiek zrobisz on to zrozumie i myśli tak samo jak ty?
Nachylił się , żeby ją znów pocałować, ale przerwało im pukanie do drzwi. Lissa odchyliła nieco głowę, ale żadne z nich nie wstało.
- Nie otwieraj - poprosił Christian.
Zmarszczyła brwi , zerkając w stronę saloniku. Wyswobodziła się z jego ramion i wstała, a potem ruszyła do drzwi.
- To Adrian - powiedziała.
- Kolejny powód, by nie otwierać - rzucił Christian.
Na jego twarzy malował się taki żal, że wyglądał niemal komicznie. Napaści, strzelanina, przestępcy... nie stanowili dla niego problemu. Ale zagubiony prochowiec? To prawdziwy dramat.
Pozwalaj sobie na wyrzuty sumienia. Opłakuj straty. Ale żyj. Nie pozwól, by to cię zniszczyło. Przebacz sobie.
-O nie! Kazaliście Christianowi wysadzić starożytne posągi.
-Oczywiście, że nie-żachnął się Eddie. Był wstrząśnięty, że mogłam zasugerować taką okropność.-Moroje władający ogniem potrafiliby ocenić, czy to zrobił.
-Jestem pod wrażeniem-przyznałam. Powinnam mieć więcej wiary w ich zdrowy rozsądek.
No, niekoniecznie.
-Użyliśmy C4.
Adrian zerknął na mnie z ukosa.
- Cóż, ostatecznie mam opinię szaleńca, prawda? - W jego oczach dostrzegłam miłość. - Jest niewiele rzeczy, których nie mógłbym dla ciebie zrobić.
Przerwał nam potęzny huk. Z prawej strony oślepił nas nieoczekiwany blask. Tłum zgromadzony przy pozostałych garażach krzyczał.
- A nie mówiłem? - Abe był z siebie zadowolony. - Nowa brama. W samą porę.
Uściskałam go niechętnie. O dziwo odwzajemnił uścisk i uśmiechnął się do mnie... czule.
- Moja córeczka - mruknął. - Zaledwie osiemnastolatka, a już została oskarżona o popełnienie morderstwa, pomagała kryminalistom i ma na koncie więcej ofiar niż większość strażników przez całe życie. - Urwał. - Nie mógłbym być bardziej dumny.
Czasem tak bardzo koncentrujemy się na szczegółach,że tracimy z oczu cały obraz.Nie chodzi tylko o sukienkę czy włosy.Chodzi o ciebie.Ty jesteś piękna.Tak piękna,że mnie to boli
Nie możesz karać się za coś, nad czym nie masz władzy.
(...)wyrachowanie jest bardziej niebezpieczne niż ślepa nienawiść
Nie przyszłam tu w romantycznych celach, choć Joshua miał chyba inne zdanie. Nieoczekiwanie zrobił krok w moją stronę.
-Możesz zostać, jeśli chcesz-oświadczył.-Pohańbieni nigdy cię tu nie znajdą. Możemy wziąć ślub, a potem, kiedy urodzą się nasze dzieci, wybudować duży dom, taki jak moich rodziców i...
Słowo "ślub" popchnęło mnie w stronę wyjścia, jakby dopadły mnie strzygi. Tyle, że przed ich atakiem zawsze ostrzegał mnie szósty zmysł.
-Hej, hej spokojnie.-Z całą pewnością nie spodziewałam się oświadczyn.-Dopiero się poznaliśmy!
Nic dziwnego, że moje życie miłosne było tak pogmatwane, skoro w najważniejszych momentach zawsze coś mi przerywało.
Kiedy się ockną będą pamiętali tylko tego niezrównoważonego Rosjanina.
- W nogi - mruknęłam, kiedy odeszli. - Jeśli teraz się wymkniesz, może nie zauważą. Wracaj czym prędzej na Syberię.
- Nic z tego - odparł Dymitr. - Abe na pewno by mnie dogonił. Nie martw się, Roza. Nie boję się. Zniosę wszystkie gromy, które na mnie spadną za to, że jesteśmy razem. Warto.
Nie myśl o tym, czego nie możesz zmienić. Odpoczywaj, kiedy możesz, abyś była gotowa na nadchodzące bitwy.
- Co jest grane? - spytał.
- To, co zwykle, staruszku - zaćwierkałam w odpowiedzi. - Niebezpieczeństwo, szalone plany... Sam wiesz, jak to u nas w rodzinie.
Fakt, że czegoś chcemy, nie oznacza jeszcze, że to jest właściwe.
To naturalne, że chcesz pomóc tym, których kochasz. Ale nie naprawisz wszystkiego.
Czułam jego ciepło i miłość. Dopełniło się. Ostatni element mojego świata trafił na swoje miejsce. Jego dusza uzupełniała moją. Był moim mężczyzną. Równym mnie.
Ale przede wszystkim odzyskałam życie. Moje własne życie. Będę chroniła Lissę, będę jej służyć, ale pozostanę sobą.
Niestety, różne rzeczy się dzieją, niezależnie od tego, czy czegoś chcemy, czy nie.
- Śpiąca królewna się budzi.
Ten głos... cudowny, aksamitny głos z charakterystycznym akcentem. Uświadomił mi coś, co wydawało się niemożliwe: nie umarłam. Żyłam. A przy mnie czuwał Dymitr.
Nie widziałam go, lecz się uśmiechnęłam.
- Jesteś moją pielęgniarką?