cytaty z książki "Wieczny Grunwald. Powieść zza końca czasów."
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Można umierać ładnie i brzydko, to jasne, tak jak można mieć dobre i złe maniery przy stole. A wy nie potraficie nawet zabić zwierzęcia, które potem jecie, zamykacie całe to zabijanie do fabryk i udajecie, że go nie ma. Co jest, wierzcie mi, wyjątkowo żałosne. Te wasze płacze, że ktoś zabił pieska, podczas gdy świnie zabijacie w fabrykach, a potem żrecie ich mięso. I jeszcze to gadanie, że w fabrykach zabijanie jest humanitarne. Co mnie jeszcze więcej dziwi, bo z kolei fabryczne zabijanie ludzi uważacie za niehumanitarne.
(...) da się milczeć bardziej, da się milczeć ciszą śmiertelną, w takiej ciszy bardziej słychać (...)
A w tej waszej płaczliwej historii, w ogóle jesteście identyczni. Wy i Niemcy. Wydaje się wam, że jesteście zupełnie inni, ale to nieprawda. Przeżywacie bardzo te różnice: Polakom wydają się Niemcy wyniośli, agresywni, wrodzy, ale też porządni i solidni, lubią przecież Polacy niemieckie samochody, to strach wymieszany z nienawiścią i podziwem.
Polacy zaś Niemcom wydają się brudni, niezorganizowani, skłonni do szaleństwa, to pogarda wymieszana z odrazą i jednocześnie podziwem, jak u tego smutnego niemieckiego żołnierza, który, tłumiąc warszawską poruchawkę, powiedział z zadumą: też mógłbym być partyzantem, pięknie jest być partyzantem, gdybym tylko był Polakiem...
Albowiem w Babim Jarze zabijano dzieci, a w tej samej chwili mieszkańcy Berlina i Waszyngtonu dolewali sobie śmietanki do kawy, dziękuję, bez cukru.
To moja własna pogarda do samego siebie i moja własna nienawiść do samego siebie. W istnem światowaniu, oddzielam, nikt nie patrzał na mnie z taką niechęcią, z jaką ja sam na siebie patrzałem. I innym wystarczyłoby, abym w zbroi dosiadł destriera, bym nosił miecz przy boku, białe szaty z czarnym krzyżem - i byłem dla nich już wtedy tym, kim zawsze chciałem się stać, prawdziwym człowiekiem, jednym z kilkuset, wojenną i duchową elitą władzy Prus. A w swoich oczach - ciągle byłem nikim. Niegodnym uzurpatorem.
Bóg Gospodzin zaś milczy zwyczajnie, razem z Krystem Panem i Duchem Świętym, Spiritus Sanctus, amen, milczą sobie tak po prostu, ciepło milczą, tak jak milczą starzy przyjaciele, co już sobie wszystko powiedzieli i nie muszą już mleć ozorami, więc sobie milczą po prostu, ale razem, ze sobą, milczą do siebie
Dla tych, którzy rozumieją na czym polega życie, broń nie jest ultima ratio, argumentem ostatecznym, dla nich broń jest argumentem pierwszym...
Wy zaś lubicie się wzruszać, patrząc na pulchne dziecięce policzki, jesteście jednak tacy sami, bo człowiek, tak jak inne drapieżniki, zabijał, zabija i będzie zabijał swoje dzieci. Wy, delikatni, zabijacie je po prostu, zanim się urodzą, z powodów estetycznych, bo staliście się wrażliwsi: porzucone płaczą zbyt głośno, w brzuchu matki płaczu nie słychać.
Walczymy inaczej: oni [Niemcy] z wojny uczynili naukę, my [Polacy] zrobiliśmy z niej sztukę...
I tak właśnie przeciwko Matce Polsce występuje Sprawa, wzmocniona tym, co zostało z Niemiec, i Matka Polska wobec sprawy jest bezbronna, ale inaczej niż Niemcy. Zamiast upaść zupełnie, rozpaść się, zgnić i zostać przez Sprawę przetrawiona, Matka Polska Sprawie się poddaje: najpierw walczy bohatersko, zagony aantropów giną pozornie heroicznymi, niepotrzebnymi nikomu śmierciami, które jednak nie są heroiczne, bo nie wiążą się z żadnym wysiłkiem. Aantrop umiera za Matkę Polskę tak odruchowo, jakby oddychał, i tylko w wierszach, w poematach Joachima Węgierskiego pojawia się dramat tej śmierci, bo na polu bitwy żadnego dramatu nie ma, jest tylko kula, którą wystrzeliwuję dla Sprawy z niemieckiego muszkietu, i płonie bojochód albo wali się aantrop w piach, nie wiedząc, co właśnie zrobił, na co się poważył i w ogóle nie znając wartości swego czynu.
Ale tak naprawdę byli tym samym. Losem ludzkości, skręconej w dwie współbiegunowe spirale, obok, lecz osobno, lecz razem. W dwie strony odsunęli się od człowieczeństwa i wszystkim już różnili się od ludzi, zrośnięci z maszynami i zrośnięci z Matką Polską, a nie zdołali odsunąć się od siebie, zawsze razem, zawsze w uścisku, jak zapasy między kochankami i gwałt splatają się z pożądaniem.