cytaty z książki "Atlas dziur i szczelin"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Co to za świat, w którym nie ma ptaka, owada ani ziół? Gdzie dzieje się obecność tylko jednego gatunku?
Lot z pokarmem do gniazda to ruch jedyny w swoim rodzaju. Odbywa się po trajektorii troski. Myślę tu o małych ptakach, o sikorkach, mazurkach, kopciuszkach. Ale także o tych większych - takich jak kos czy sójka, o drapieżnikach - jak choćby krogulec. A nawet o owadach.
Sikorkę pochłania bezpieczna dziura w starym betonowym słupie. Gruba jak palec gałązka lipy drapała przez kata zaprawę, aż wydrapała oczko, coraz większe, w końcu tak duże, że pomieściło ptaka. To, że gałązka wciąż tkwi w dziupli, nikomu nie przeszkadza. A wraz z nią liście, ocieniające i osłaniające słup. Dzięki nim warunki świetlne, temperatura i wilgotność wnętrza są zbliżone do tych optymalnych, takich jak w koronie drzewa.
Gdyby popatrzeć na pałac oczami roślin i zwierząt, byłby wielką i ciepłą górą o stromych ścianach. Ich powierzchnia wynosi aż dziesięć hektarów, czyli tyle ile gospodarstwo rolne. W górze widnieje wiele rys, szczelin i tysiąc czterysta szesnaście otworów zwanych oknami.
Pałac tylko z daleka wydaje się gładki i hermetyczny. Nic dziwnego, że rośnie na nim sto jedenaście gatunków roślin, w tym drzewa i krzewy. Gnieździ się tutaj dziesięć gatunków ptaków, a u podnóża góry drugie tyle.
Tak jak na prawdziwej górze naliczyłem tu też siedem gatunków mchów, pięć gatunków porostów i jednego wątrobowca. Jest nawet paproć. O ssakach, poza homo sapiens, wiadomo niewiele. Właściwie tylko tyle, że w pałacu chcą mieszkać też szczurki i myszy, zarząd zatrudnił więc jedenaście kotów.
Robotnice wylatujące z ula i specjalizujące się w zbiorze jednego pożytku: nektaru albo pyłku. To je najczęściej widujemy latem na klombach i rabatach.
Liście lipy żółkną, niektóre spadają, nieliczne przebarwiają się na obrzeżach, co - choć wygląda jak cecha ozdobnej odmiany - jest oznaką stresu.
Gwałtowna nawałnica nie poi największych roślin miasta, bo woda nie wsiąka w glebę o strukturze zbliżonej do betonu.
Wrony polują nie tylko na szczury. Polują również na chore gołębie, podloty ptaków, nawet młode jeże. Pustoszą gniazda małych wróblaków, rozkopują mrowiska i dłubią w martwym drewnie jak dzięcioły. W ekosystemie miasta odnajdują się więc doskonale.
Tuż pod budką, na dwóch ławkach, trwa impreza. Butelki,, ciastka, muzyka. Kilka osób rozpartych jak w barze sączy piwo. Mimo że modraszki karmią tuż nad ich głowami, piwosze niczego nie dostrzegają. Ptaki miejskie nie są tak płochliwe jak leśne.
Czasem dziuple powstałe w żywych drzewach zarastają i zwężają się, sikory obkuwają wówczas tkankę przyranną zamykającą wejście.
Modraszka ma niezły węch i rozpoznaje zapachy ziół.
Tej wiosny pod Pałacem Kultury i Nauki wyszukałem siedem gniazd modraszek. Tylko jedno ukryte było w budce lęgowej. Wszystkie pozostałe w dziuplach, przy czym jedna z nich była dziuplą pancerną: znajdowała się w słupie.
Szpaki z parku Świętokrzyskiego przynoszą do gniazd także wióry suchej szynki, kawałki hot dogów. Ich sąsiedzi od strony pasażu Szymborskiej - nawet frytki ze śródmiejskich barów.
Dużych drzew jest jednak w miastach coraz mniej, wraz z nimi mogą zniknąć i ptaki.