cytaty z książki "Nic drobniej nie będzie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
W tej religii, jedynej jaką znam, nadzieja niczego nie obiecuje. Ani zwycięstwa. Ani życia wiecznego. Ani triumfu sprawiedliwości. Nie twierdzi, że nasze będzie na wierzchu. Że tamci upadną , a my zostaniemy nagrodzeni. Bo nie zostaniemy.
Nasze triumfy – jeśli kiedyś nadejdą – okażą się połowiczne. Potrwają krótko i szybko zaczniemy się ich wstydzić. Nadzieja jest przepustką do obozu przegranych. Zwycięzcy nie potrzebują nadziei.
Zostawiał twarz na tysiącu selfie, w tysiącach telefonów. Podawał im tę twarz jak chleb. (…) A każdy brał i odrywał mu kawałek policzka. Odrywał przylepkę. Dupkę z podbródka.
Ile było żartów z tych wszystkich nieszczęsnych ćwierćdyktatorów. Z mlaskania, z łupieżu, poplątanych sznurówek. Z powypychanych rękawów, z pogniecionych spodni. I znów: ze śliny, z mlaskania, z łupieżu, z Żoliborza. Z lepkich rąk, chciwości, nieudolności (A kraj ich wolał, a kraj ich lubił).
W Święto Niepodległości nie wychodziliśmy z domu.
Jesteśmy Marszem Radetzky’ego po rozpadzie Związku Radzieckiego.
Racja szybko wchodzi w krew. Nawet niewielka dawka sprawia, że człowiek wpada w stan przyjemnego oszołomienia. Zapomina o nieśmiałości. Wreszcie ma słuszną postawę, kilogramy przechodzą w gravitas, a głos staje się doniosły. Czasem wręcz rozstrzygający. Organizm łaknie takich momentów. Pragnie, żeby przychodziły coraz częściej i trwały jak najdłużej. To uzależnienie.
Racja nie chce, żebyśmy się zajmowali czymkolwiek innym niż dawaniem świadectwa. Odciąga nas od zainteresowań i lektur. Niszczy relacje, dewastuje życie towarzyskie. Obserwuję u siebie niepokojące objawy. Zresztą, wszędzie widzę ludzi, którzy mają za dużo racji. Racja puchnie im w środku. Rozciąga skórę. Próbuje się wydostać. Niełatwo dziś porzucić rację.
Uciekaj - mówię (córce), kiedy już nie słychać. -Uciekaj stąd, uciekaj.
To jest dziecko? – pyta moja córeczka – Kto zamienił dziecko w coś takiego?
- To jest tylko zygota – uspokajam.
- Niech pan nie mówi takich rzeczy – facet z tekturą czerwienieje. – To jest mrożaczek! Mrożaczek nasz zamrożony, którego musimy bronić, bo go zamrozili w ciekłym azocie i tak trzymają.
- ZAMROZILI? Kto zamroził dziecko? Za co? Zamrozili dziecko i się od tego zamieniło w kulki? – krzyczy moja córka.
- Nikt nikogo nie zamroził! – też krzyczę. – Chodźmy stąd, idziemy, ale już.
Rzucanie kamieniem w synagogę jest jednak dość antysemickie.
Czy jeśli ktoś ma w adresie „imię.nazwisko.54” to znaczy, że wykonał wcześniej 53 nieudane próby rejestracji? A może jest starszy niż myśleliśmy?
- Popatrzmy, jak rozkładają się głosy – proponuje telewizor. Zaczynają się mapy. Znowu jesteśmy Mikronezją. Nieszczęsnym Kiribati pożeranym przez ocean. Tuvalu połykanym przez zmiany klimatyczne.
Wszystko przez nas. Zawsze przez nas. Najlepiej dokonajmy samorozwiązania i jedźmy na wakacje. Jesienią będzie inaczej.
Jeśli coś nie jest o nas, to jakby nie zostało powiedziane.
Świat nie jest szczególnie obojętny. Świat ma po prostu ograniczoną pamięć. Zapchaną kartę. Nie daje sobie rady z przetwarzaniem danych.