cytaty z książki "Błyskawica. Historia Wandy Traczyk-Stawskiej, żołnierza powstania warszawskiego"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Na zło trzeba reagować i nie odpuszczać, nie przechodzić obok udając, że nic się nie stało, bo reagując możemy pobudzić do reakcji innych, zmusić ich do współpracy, do współczucia. W każdym razie wywołać jakąkolwiek reakcję zwrotną. Nieodpowiadając na zło przyzwyczajamy innych do apatii, dajemy innym sygnał, że brak reakcji jest w porządku.
Z małego zła zawsze rodzi się większe.
Kiedyś łamanie Konstytucji było uznawane za coś niemożliwego, niewyobrażalnego (...) Horyzont niemożliwego został tak przesunięty, że jawne świństwa uchodzą za normę.
Nie ma beznadziejnej walki. Beznadziejna jest tylko bierność.
A dziś władza chce wręcz cofnąć czas do stosunków sprzed powstania. Kobiety znowu do kuchni! Znowu mamy być kurami domowymi. Siedzieć na grzędzie i znosić jaja. Ja na to zgody nie daję. Bo ja i moje towarzyszki prawa obywatelskie wywalczyłyśmy wtedy dla wszystkich kobiet.
Bo wie pan, że własne spojrzenie może zdradzić. Nie da się ukryć nienawiści. Nie da się ukryć pogardy. Nienawiść wyziera z oczu. Lepiej nie patrzeć.
Piekło jest na ziemi, widziałam je, ja w nim byłam.
Najważniejszą sprawą jest, żeby czuwać i kiedy dzieje się coś złego natychmiast reagować.
Śmierć jest przystojna, nawet mogę powiedzieć, że piękna. Tak jak może być piękny wysoki chłopak, taki metr osiemdziesiąt wzrostu. W mundurze, niemieckim. Ale ta moja śmierć to nie był Niemiec, tylko Ślązak. Krzyknął: "Jezus Maria!". I rzucił we mnie granat.
Dla żołnierza mieć zepsutą broń - to koszmar. Żołnierz nie boi się śmierci, boi się bezbronności.
Dopiero po latach zrozumiałam, że odbierałam to odznaczenie w imieniu wszystkich dziewczyn i kobiet żołnierzy państwa podziemnego. Przecież nas w powstaniu było 11 tysięcy! Sanitariuszek, łączniczek, strzelców jak ja. A tylko mnie udekorowano na filmie.
Gdy dowiedzieliśmy się, że będzie kapitulacja, koledzy rozbiegli się po swoich domach, rodzinach, znajomych, aby zabrać dla nas, dziewczyn - ciepłe ubrania. Majtki, staniki, skarpety, buty, spodnie. W ten sposób o nas zadbali. Jest w tym coś... nie wiem, ludzkiego. Bo oto wszyscy idziemy do niewoli. Ale to oni, chłopcy, dwoją się i troją, aby nam, dziewczynom, było w tej niewoli ciepło. To dla mnie jedna z piękniejszych kart powstania.
Uważam, że wtedy, w październiku 1944 roku, wywalczyłyśmy coś, co powinno być szanowane i respektowane już zawsze, po wsze czasy. Kobiety mają mieć takie same prawa jak mężczyźni. Bo w niczym nie byłyśmy i nie jesteśmy gorsze. Wojna pokazała, że jesteśmy takimi samymi żołnierzami jak chłopaki. A skoro tak, niech nas traktują tak jak swoich towarzyszy, czyli tak samo. Ani lepiej, ani gorzej, na równi! I tego trzymałam się potem całe życie.
Mam prawo decydować, jak będę żyła, mam prawo decydować, z kim i gdzie, mam prawo decydować o swoim ciele. Mam prawo do własnych błędów, nikt nie będzie o moim życiu decydował za mnie. Koniec tej choroby niewoli płci!
To była dla mnie niesamowita lekcja solidarności, bo to też jest oblicze wojny. Solidarność. Trwanie razem. Z tego rodzi się nadzieja. Nadzieja na przeżycie, a potem odzyskanie niepodległości.
Do dziś walczę, aby każda kobieta miała tego świadomość. Dziewczyny i kobiety: jesteście takie same jak mężczyźni, macie swoje prawa. Możecie i musicie same o sobie decydować. A jak ktoś będzie chciał wam te prawa odebrać, znowu was zepchnąć do średniowiecza, to po łapach!
Powstanie to był egzamin ludzkich postaw. Dziś myślę, że zdecydowana większość z tych, których wtedy spotkałam, ten egzamin zdała. Egzamin z człowieczeństwa.
Ona ratowała te dzieci, a ja zabijałam ludzi. Ona była życiem, a ja śmiercią. Ona już była w niebie, a ja nadal w piekle.
Niech każdy żyje, jak mu się podoba, i wara politykom od tego. Wara każdemu! Człowiek jest wolny. Taki się rodzi i niech taki umrze. Inaczej nigdy z tego piekła nie wyjdziemy.
Z małego zła zawsze rodzi się większe - pamiętajcie o tym! I takie zło, coraz większe zło, ogarnie w końcu świat pożarem.
Moim zdaniem nie mogliśmy stać z boku. Nie mogliśmy nie robić nic. Brak reakcji zabiłby w nas ludzi. Człowiek złamany, gwałcony, musi dostać satysfakcję. Musi. Bez tego umiera... powoli umiera. Albo sam nosi w sobie zło i tym złem zaraża.
Każdy jest silny, jeśli tak uzna.
Każdy ma w sobie suflera, który podpowie, co robić. Ten sufler to dusza albo doświadczenie.
Obojętność na zło będzie po stronie uczynków złych.
Nigdy więcej faszyzmu, nacjonalizmu, szowinizmu, nienawiści wobec drugiego... Z tym wreszcie trzeba skończyć, bo to nas - Polaków - pogrąża. To nas degeneruje i niszczy. Przez to jesteśmy chorym narodem.
Byłam... odważna. I pewnie do dziś trochę taka jestem. Albo wie pan co? Może po prostu nie miałam wyobraźni, żeby się bać. Stąd ta odwaga. Jak się człowiek bije o godność, o prawo do życia w godności, to może góry przenosić.
To była dla mnie kolejna lekcja. Kobiety potrafią zaatakować, potrafią być dzielne jak mężczyźni. Doprowadzone do ostateczności, zaczynają działać jak wataha.
Świat stoi na barkach kobiet. Kobiet! To one - gdy przychodzi co do czego - dźwigają na sobie ciężar wychowania dzieci. Nie mężczyźni. Gdy świat się wali dookoła, to one ratują najbliższych. One!
Każdy reżim potwornie boi się humoru. Każdy.
Śmiech ma swoją moc w każdej epoce, w każdej opresji. Humor i śmiech. O tym trzeba pamiętać. Wolna dusza śmieje się całym sercem. Człowiek zły potrafi tylko rechotać. Śmiać się z cudzej krzywdy.