cytaty z książki "Clash"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
(...) lęk przed tym, co mnie może ominąć w życiu, przyćmił lęk przed samym życiem.
Byłam dziwna i miałam tego świadomość. Bardzo starałam się nie być, ale jak przestać być sobą?
Nigdy w życiu nie czułem takiej akceptacji.
Dopóki nie spotkałem ciebie.
- To smutne. (...) Mieć wokół siebie tyle osób, które cię kochają, śledzą każdy krok, ale nikogo, kto by cię naprawdę znał. To dołujące.
- Rany, to było głębokie - powiedział, unosząc brwi. - Ty to potrafisz odebrać facetowi ochotę.
Za plecami usłyszałam Noah.
- Nie rób tego. Nie próbuj wniknąć do jego umysłu. Zgubisz się tam i nigdy nie zdołamy cię wyciągnąć.
(...) gdy nagle znajdziesz się w towarzystwie wspaniałych, zabawnych ludzi, samotne życie przestaje wystarczać.
- Kochanie - powiedział Connor kiedy to zauważył. - Skąd te łzy?
- Smutno mi. - Poleciały kolejne łzy, ale odwróciłam się na bok w jego stronę. - Freddie przerastał swoją epokę.
- To prawda - cicho przytaknął. - Świat nie był na niego gotowy, na to, co wniósł do branży. Ale tyle lat po jego śmierci, siedzimy tu i słuchamy jego muzyki. - Delikatnie otarł wierzchem dłoni mój policzek. - Poruszył cię do łez. To wiele mówi. To dlatego muzyka jest taka ważna, nie?
To smutne. – Słyszał, co mówię, więc przełknął. Na mojej twarzy widać byłoprzygnębienie. – Mieć wokół siebie tyle osób, które cię kochają, śledzą każdy krok, ale nikogo, kto by cię naprawdę znał. To dołujące.
- Wyobraź sobie, że jest osoba, która kocha cię tak bardzo, że zaryzykuje dla ciebie wszystko. – Mówił cicho. – Ja mam taką osobę.
– Przez chwilę wyglądał na całkowicie obezwładnionego emocjami.
– To czyni ze mnie najbardziej fartownego sukinsyna na świecie.
- Spróbuj tylko okazać brak szacunku mojej żonie, a ja okażę brak szacunku twojej gębie – stwierdził Connor surowo.
Facet spojrzał na Connora i uniósł brew.
– Wychodzisz na lunch i wracasz z żoną? – Westchnął, potrząsając głową. – Pieprzone gwiazdy rocka.
Chciałam być bliżej Connora, a obserwując, jak znienacka pojawiał się w pobliżu, zastanawiałam się, czy on czasem nie czuje podobnie. Za każdym razem, gdy Connor gubił się w swoim chaotycznym umyśle, szukał mnie. Lubiłam być jego kołem ratunkowym.
Dawaliśmy sobie nawzajem to, czego potrzebowaliśmy.
W moim przypadku to było uczucie i bliskość.
W przypadku Connora... cóż, nie byłam pewna.
Dzień pierwszy. Zobaczyłam napięte męskie pośladki. Były fajne.
Ciekawe, co jeszcze zobaczę.
Wtedy właśnie z pokoju wyszedł Connor, kompletnie nagi.
Obróciłam się szybko, ale za późno. Zobaczyłam to. Wszystko.
Dzień pierwszy, ciąg dalszy. Zobaczyłam zwiotczałego penisa. Też był fajny.
Wiem tylko, że kiedy te kobiety wychodzą, wyglądają, jakby język Helmera Novaka był rajem. – Puściła do mnie oko. – Jeśli wiesz, co mam na myśli.
Czytywałam romanse. Wiedziałam, co miała na myśli.
Mówię tylko, że jeśli seks brzmi jak bieg w deszczu w klapkach – mrugnął do mnie z miną aniołka – to znaczy, że jest do bani.
- Każdy dzień mam zaplanowany. Moje życie to nieustająca impreza. Jeżdżę po świecie i spotykam super ludzi. Zawsze jakaś Betty zagrzeje mi łóżeczko.
Całe dni spędzam z moimi kumplami. Wszystkie dni. Cały świat uważnie obserwuje każdy mój ruch, żeby potem móc wrzucić do netu zdjęcie mojego krocza. Kobiety chcą mnie przelecieć. Mężczyźni chcą być mną. Muszę być chyba najszczęśliwszym sukinsynem na świecie. Więc, odpowiadając na twoje pytanie... – Zrobił pauzę. – Tak, czuję się czasem samotny. – Minęła dłuższa chwila, a my nadal patrzyliśmy sobie w oczy. – A ty?
– Ja chyba urodziłam się samotna – odpowiedziałam szeptem po chwili zastanowienia.
- Nie masz pojęcia, co może się stać, gdy mężczyźni widzą coś, co im się podoba. – Odsunęła się, wskazując palcem na mój nos. – Twoja rola to upierać się, że nie mogą tego mieć. – Wycierając mi czoło jaskrawo różową gąbką, rzuciła drwiąco:
– Po prostu stracą głowy. Wierz mi.
Czasem ludzie po prostu potrzebują się wygadać i to już sprawia, że czują się lepiej.
Kochajcie się, bo życie jest krótkie, a wy jesteście za młodzi, żeby żyć z żalem.
Ale nikt ci nie mówi, jak to będzie. Ludzie zaczynają cię lubić, podpisujesz coraz większe kontrakty, płacą ci nieprzyzwoitą kasę i zaczyna się presja. Naprawdę. Musisz być w mediach, musisz wypuszczać piosenkę za piosenką. I musisz cały czas się liczyć. Mówię ci, Emmy – w jego głosie było znużenie – to kurewsko męczące.
- Jesteś inna, niż się spodziewałem.
Zwlekałam z odpowiedzią przez chwilę.
– Jak większość ludzi – powiedziałam w końcu cicho.
Czasem żałuję, że się w ogóle urodziłem” – brzmiał tekst.
O Boże.
Ja też to czułam. Głęboko.
Od rutyny do całkowitej nieprzewidywalności w czasie jednego uderzenia serca. Kto mógł wiedzieć, co przyniesie jutro.
Zawsze mi powtarzano, że kiedy w życiu zamykają się przed nami jakieś drzwi, otwierają się inne. Z jakiegoś nieznanego mi powodu los stale się ze mną drażnił. Nie otworzyły się przede mną żadne drzwi. Ani okna. Ba, nawet rolety były zaciągnięte.
Nie. Życie tylko wysysało ze mnie resztki optymizmu.
Zastanawiałam się, czy kiedyś zapanuje moda na życzliwość.
Potajemnie miałam nadzieję, marzyłam i modliłam się, by taki czas nastał. Ale tego dnia na pewno to jeszcze nie był ten czas.
Teraz słychać było jęki. Policzki mi płonęły.
– Wyłącz to!
– Okej. W porządku. – Przycisnął guzik i telewizor zamilkł.
– Rany. Zachowujesz się, jakbyś nigdy nie uprawiała seksu.
Jakbym dostała udaru.
– Uprawiałam ten no… seks.
Uniósł brew.
– Uprawiałaś ten no seks?
– Tak. – O mój Boże. – Wiele razy.
Dlaczego, Emily? Dlaczego?
Connor przygryzł język w sposób, który bardzo lubiłam, i splótł ramiona na piersi.
– Mów dalej.
– Nie.
Tysiące razy chciałem ją przeprosić, ale to byłaby obelga. To byłoby, jak strzelić komuś w plecy, a potem przeprosić i przykleić na ranę po kuli plaster. To było za mało. Czegokolwiek bym nie zrobił, to byłoby niewystarczające.
Żal był o wiele za słabym słowem, by opisać, co czułem. Zżerał mnie mrok. Problem w tym, że lubiłem mrok, a on lubił mnie.
Nasza miłość nie była urocza. Była trudna i wymagała wysiłku, ale byłam gotowa zrobić wszystko, co trzeba, bo nie wyobrażałam sobie życia bez tego faceta. Mężczyzny masującego stopy swojej żony, bo się przestraszyła.
- Jesteś kłamcą.
Uśmiechnął się szeroko.
– Najwyżej kłamczuszkiem. – Uniósł w górę kciuk i palec wskazujący, po czym popatrzył na mnie przez maleńką szparkę między nimi. – Takim malutkim.