cytaty z książki "System kościelny czyli przewagi pana K"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dlaczego katedra? Odpowiedź tkwi w najprostszym systemowym ujęciu idei gotyckiej katedry. Jeśli jej opis sprowadzimy do tego, co najważniejsze, będzie on wyglądał mniej więcej tak: katedra jest nadludzką pustą przestrzenią objętą minimalistyczną kamienną konstrukcją, której to konstrukcji zadaniem jest wynieść ową pustą przestrzeń jak najwyżej, umożliwić przeniknięcie jej maksimum światła, a zarazem umiejscowić w niej ludzi jako tych, którzy liczą się w niej tylko o tyle, o ile zgodnie z jej intencją zwracają się ku temu, co wysokie, jasne i wzniosłe, czyli święte. (...) System kościelny jest "katedrą", ponieważ jego najważniejsze oddziaływanie to właśnie jednoczesne uwznioślenie i degradacja wszystkiego, co zostaje nim objęte.
System kościelny jest systemem uniwersalnym, czyli takim, który według własnej świadomości obejmuje swoim (co najmniej teoretycznym) zasięgiem także te osoby, które do niego formalnie nie należą, w tym i tych, którzy do niego nie należą z własnego świadomego wyboru. Tym samym system kościelny jest systemem nieuchronnej uzurpacji: skutecznie sięga po wszystko, co jest w jego zasięgu i co mogłoby do niego należeć.
System kościelny całkowicie uniezależnił się od odpowiedzi na pytanie o istnienie Boga. Z wnętrza tego systemu usłyszymy wprawdzie, że jest przeciwnie: że jego działanie, podobnie jak działanie objętych nim ludzi, ma według jego samoświadomości odpowiadać na obecność w nim Boga. Jednakże system kościelny wprowadził Boga do swojej definicji nie jako odniesienie obiektywne, ale jako odniesienie funkcjonalne: z perspektywy tego systemu , od momentu jego narodzin w połowie pierwszego stulecia, Bóg to ten, "który wskrzesił Jezusa". To właśnie mocą takiego funkcjonalnego odniesienia system kościelny, a za nim chrześcijańskie Kościoły, definiują się same jako bezwzględnie wyróżnione, zbawcze, uniwersalne i ostateczne, czyli w swojej zasadzie "boskie" - lub skromniej: należące do Boga. Nie ma już jednak znaczenia, czy ów Bóg istnieje obiektywnie, czy nie; znaczenie ma tylko ta właśnie uniwersalna konstrukcja religijno-polityczna oparta na uznaniu "boskiej niezwykłości" losu Jezusa i jej skutki w postaci "boskiej niezwykłości" wspólnot, które na ów los się powołują.
Po zderzeniu klasycznych idei późnego średniowiecza z ich egzystencjalną interpretacją w myśli reformacyjnej zostały tylko dymiące zgliszcza: świat który usiłuje sugerować, że jest odpowiedzią na najważniejsze ludzkie pytania, ale w istocie przedstawia wyłącznie zbiór bezsilnych zaklęć. Tak jest od tamtej epoki po nasze czasy.
Ludzie przez takie systemy zagarnięci płacą oddaniem swojej energii życiowej (czasem aż po samozatracenie) za to, że mają nierozwiązane problemy egzystencjalne i co ważniejsze: płacą, by pozostały one nierozwiązane. Uruchomienie tej właśnie możliwości korzystania z ludzkiej energii jest źródłem i oparciem trwałości kościelnego systemu.
Praktycznie wszystko, co dziś wiemy o Jezusie z Nazaretu, jest nam dostępne w ramach konceptu ukształtowanego w pierwszych dwudziestu latach po jego śmierci. Nie jest to wiedza o realnym Jezusie, jakim był, zanim skazano go i zabito, ale wyobrażenie - albo lepiej właśnie: koncept Jezusa, jakiego potrzebowała rodząca się wspólnota jego uczniów, by przetrwać. Chrześcijaństwo jako system zerwało z Jezusem z Nazaretu do tego stopnia, że nie jest mu już potrzebne odnoszenie się do niego w konkretności jego ludzkiego życia - zamiast tego odnosi się do swojego obrazu Jezusa, a to bynajmniej nie jest to samo.
Pierwotny "ruch Jezusa" był impulsem odnowy religijnej wewnątrz palestyńskiego (ściślej: galilejskiego) judaizmu pierwszego stulecia, "antysystemowym", a zarazem też niepolitycznym, to znaczy niepretendującym do objęcia realnego przywództwa w społeczności religijnej Izraela, czy tym bardziej uniwersalnego przywództwa religijnego. (...) W wielkim skrócie: impuls Jezusa i związanego z nim antysystemowego ruchu odnowicielskiego umożliwił ukształtowanie się najbardziej "systemowej" spośród światowych religii.
Problem leży w tym, że "wielki projekt", jakim okazał się chrześcijański system kościelny, w całości wchłonął ów impuls, z samym człowiekiem, Jezusem z Nazaretu, włącznie - czyniąc właśnie z niego i z jego orędzia objaśnienie i usprawiedliwienie siebie samego jako systemu.
Przekonanie uczestników tego projektu, że jest on w istocie "boski" i "wieczny", ma oczywiście zasadnicze znaczenie dla samousprawiedliwienia Kościoła. Me też niewątpliwie znaczenie dla zrozumienia źródeł siły kościelnego systemu. Nie ma jednak zupełnie znaczenia z perspektywy identyfikacji i krytyki tego systemu spoza niego samego. Inaczej mówiąc, system kościelny okazuje się nie do obrony, kiedy spojrzymy nań z zewnątrz - spoza gry, która się w nim toczy i której jest on produktem - i kiedy odmówimy podstaw dokonującemu się w ubóstwieniu, a zarazem odczłowieczeniu Jezusa.
Zakłócony stosunek do winy jest jedną z tożsamościowych cech systemu kościelnego. (...) Można powiedzieć, że jest to jedna z podstawowych aktywności tego systemu, pozwalająca mu na odtwarzanie własnej tożsamości w każdych nowych/zmienionych warunkach. To połączenie indukowania winy i uwalniania od jej ciężaru jest kluczem do zrozumienia istoty kościelnego systemu w jego wymiarze praktycznym.