cytaty z książki "Pretty Things"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Miłość lśni najjaśniej, kiedy jest nieuchwytna, niczym brylant ustawiony na widoku, ale poza zasięgiem. Gdy już go pochwycisz, blask słabnie i okazuje się, że trzymasz w dłoni jedynie zimny kamień.
Kiedy dokumentujesz wszystko, co robisz, przestajesz żyć sama dla siebie i zaczynasz żyć dla innych, jakbyś występowała w przedstawieniu.
Wszystko jest możliwe - wystarczy usunąć człon >>nie<< ze słowa >>niemożliwe<<.
Lubię mówić, że trzeba oddychać przyszłością i wydychać przeszłość.
Tak, jestem kanciarą. Można by stwierdzić, że jabłko pada niedaleko od jabłoni - pochodzę z długiej linii poborców haraczu, drobnych złodziei, oportunistów i zwykłych przestępców - ale prawda jest taka, że wychowano mnie wbrew rodzinnym tradycjom.
Uwierzyłam w amerykański sen, w purytański etos, w to, że ciężka praca popłaca. Sądziłam wtedy, że wszyscy mamy równy start, nie wiedziałam jeszcze, że ten wyścig jest ustawiony i że większość osób, które pochodzą z biednych rodzin, dopuszcza się do niego zbyt późno, każąc im biec ze spętanymi nogami.
Nie działaj impulsywnie. Zawsze wypatruj nadarzającej się okazji, ale z niego nie korzystaj, dopóki nie zaplanujesz wszystkiego na trzy ruchy do przodu.
Są dwa rodzaje ludzi: ci, którzy czekają, aż ktoś ich obdaruje, i ci, którzy biorą co chcą.
Jeśli chcesz być od kogoś lepsza, bądź lepsza od osoby, którą byłaś wczoraj.
Nie jestem sama, nie jestem sama, już nie jestem sama, powtarzam w myślach, tak by słowa zgrały się z uderzeniami mojego pędzącego serca.
Mówi się, że DNA to przeznaczenie. I pewnie tak jest w przypadku osób, których talenty są zaszyte w ich genach: na przykład wyjątkowa uroda czy inteligencja, umiejętność przebiegnięcia kilometra poniżej trzech minut czy wykonania wsadu na parkiecie koszykarskim, ale też wrodzony spryt albo niezaspokojony apetyt. Ale dla całej testy nas, dla osób, które urodziły się bez jakiejś wyjątkowej cechy predestynującej do wybitności, to nie DNA decyduje o tym, czy odniosą w życiu sukces, decyduje o tym pozycja na starcie. Możliwości, jakie podani nam (lub nie) na srebrnej tacy. Warunki, w jakich żyjemy.
Konta w mediach społecznościowych są niczym okna do ich świata, otworzyli je na oścież, jakby chcieli, bym zajrzała do środka.
Ludzie przestali się sobie przyglądać. Żyjemy w świecie powierzchownych obrazów, mijamy się, rejestrując tylko tyle, ile potrzeba, by przypisać się nawzajem do do jednej z kategorii i odpowiednio oznaczyć, po czym przechodzimy do kolejnej błyskotki. Tylko wyjątkowi ludzie przystają, by naprawdę się przyjrzeć, by zastanowić się, co może się kryć poza kadrem.
Każdy przestępca ma swój modus operandi, mój przedstawia się następująco: obserwuję i czekam. Analizuję, co kto ma i gdzie. To łatwe, ponieważ ludzie sami mnie o tym informują. Ich konta w mediach społecznościowych są niczym okna do ich świata; otworzyli je na oścież, jakby chcieli, bym zajrzała do środka i sporządziła remanent.
W mediach społecznościowych panuje zasada "wszystko albo nic": hojne pochwały albo pełen oburzenia gniew; pochlebcy i trolle.
Gdy przychodzimy na świat, czyż nie mamy w sobie potencjału, możliwości, by stać się dobrymi ludźmi lub złymi albo kimś pomiędzy? Ale okoliczności, w jakich żyjemy, karmią się słabościami wdrukowanymi w nasze geny.
Obserwuję i czekam. I kiedy nadejdzie odpowiedni moment, zabieram.
Matka nie śmieje się już zbyt często. I właśnie to, bardziej niż wszystkie inne następstwa tego, co ją spotkało, łamie mi serce.
Matka żyła zawsze tak, jakby odbywała podróż pociągiem i wyglądała kolejnej stacji: jeśli nie podobał jej się przystanek, na którym wysiadła, po prostu wsiadała z powrotem i czekała na następny.
Ciągłą konieczność zachowywania czujności oraz niepokojąca świadomość własnej winy sprawiają, że funkcjonuję w wiecznym stanie przejściowym: nigdy nie śpię, ale nigdy też nie jestem do końca wybudzona. Trwam w zawieszeniu.
Kiedy dokumentujesz wszystko, co robisz, przestajesz żyć sama dla siebie i zaczynasz żyć dla innych, jakbyś występowała w przedstawieniu. Nigdy nie skupiasz się na momencie samym w sobie, ale na reakcji na ten moment.
(...) Aleksieja Pietrowa znalazłam na Instagramie – przeglądałam, jak co dzień, zdjęcia obcych mi osób, gdy mój wzrok przykuło bananowożółte bugatti z siedzącym na jego masce mężczyzną, który szczerzył zęby w pełnym samozadowolenia uśmiechu; dało się z niego wyczytać, co Aleksiej myśli na swój temat. Tydzień później wiedziałam o nim wszystko: kim są jego znajomi i członkowie rodziny, gdzie imprezuje, gdzie robi zakupy, gdzie jada, gdzie pije alkohol; wiedziałam też, że nie szanuje kobiet, jest bezrefleksyjnym rasistą i ma wybujałe ego. Wszystko to w dogodny sposób opatrzone geotagami, hasztagami, skatalogowane i udokumentowane.
Moglibyśmy ukraść o wiele więcej, ale trzymamy się zasad, które nakreśliłam, gdy kilka lat wcześniej przystąpiłam do gry: nie wolno brać zbyt dużo; nie wolno być chciwym. Wolno brać tylko to, za czym nikt nie zatęskni. I okradać wyłącznie ludzi, których na to stać.